✨32✨

464 21 10
                                    

Niespodzianka!
____________________________________________________
Pov trzeciej osoby

Listopad
Poniedziałek
Godz. 13:00

T/I miała obawy z tym, by Jimin szedł do pracy. Młoda kobieta boi się o swoje i ukochanego życie. Ji-Yoo jest zdolna do wszystkiego, po tym co usłyszała od babci.

Jimin podszedł do pracy, zostawiając przestraszoną kobietę samą w domu. Ukochany kazał T/I, że jeżeli coś się będzie działo, to ma zadzwonić albo do niego, albo na policję.

Kobieta postanowiła, że postara się nie myśleć o swojej matce i zachowywać się tak jak zawsze. Posprzatała w sypialni, zrobiła obiad, a teraz oglądała telewizję.

Wszystko było dobrze, gdyby nie pukanie do drzwi...

T/I lekko przestraszona ruszyła w stronę przedpokoju i spojrzała przez wizjer. Jeszcze bardziej się przestraszyła, gdy ujrzała stojąco matkę przy drzwiach, czuła, że serce jej eksploduje.

Odsunęła się od drzwi i poszła szybko do sypialni, gdzie próbowała zadzwonić do Jimina, lecz nie odbierał telefonu. Zrezygnowana zadzwoniła na policję i podała adres oraz co się dzieje. Mieli być za kilka minut...

Nagle dziewczyna usłyszała krzyk matki, która rząda aby otworzyła drzwi. T/I wolała zachować zimną krew i nie otwierać starszej kobiecie drzwi. Udawała, że nie ma jej w domu.

Jak narazie była bezpieczna. Dopóki nie usłyszała przekręcania kluczy w drzwiach.

Cholera, skąd kobieta ma klucze do domu, skoro nikt ich nie ma, oprócz T/I, Jimina i... No właśnie i recepcjonistki. Pewnie kobieta dała klucze matce, która wymyśliła jakąś wymówkę by tylko wejść do środka.

Po chwili uslyszała jak drzwi się otwierają i stukot butów. Młoda kobieta mocno się bała i modliła się by policja szybko przyjechała.

-T/I!- uslyszała- wiem, żw tu jesteś. W tej chwili wyjdź!

Młodsza nie zdradzała siebie i schowała się w sypialni. Za drzwiami. Dopóki starsza nie znajdzie młodszej, będzie dobrze. T/I czuła jak jej serca przyśpiesza jeszcze bardziej swój rytm, gdy usłyszała dźwięk butów, który był blisko drzwi od sypialni.

Drzwi się otworzyły a w nich staneła kobieta, która gdy tylko zauważyła córkę, uśmiechneła się nie szczerze.

-O proszę, proszę. Kto tu się chowa- parskneła- nawet matce drzwi otworzyć nie chce. Nie tak cię wychowałam T/I- powiedziała jakby młodsza zabiła jej kogoś.

-Szkoda, że mnie nie wychowałaś, tylko tata i babcia- spojrzałam jej w oczy- czego chcesz?

-Hmm, czego ja chce- zamyśliła się- a! Już wiem. Przyszłam by ci pokazać gdzie jest twoje miejsce, ale spokojnie- zbliżyła się do córki, a ona tyłowała się do tyłu- będziesz miała wybór- zaśmiała się.

-Jesteś chora psychicznie- warkneła- powinnaś się leczyć.

Starsza kobieta tylko się zaśmiała i kierowała się dalej w stronę młodszej, która szła do tyłu. Trafiła nagle na szybę, ale otwrzyła okno i kierowała się na balkon.

To był zły wybór

-Albo pakujesz swoje rzeczy i wyprowadzasz się od tego całego Jimina, albo cię zabije- zaśmiala się histerycznie- zabije ciebie, tak samo jak zabiłam twojego ojca.

-Co ty pierdzielisz kobieto?- spytała z szokiem na twarzy- tata zmarł przez raka płuc- powiedziała zdenerwowana.

-Oj kochana. Tata nie zmarł na raka- prychneła- zabiłam go ja i kazałam by ordynator powiedział tobie, że zmarł na raka płuc- zaśmiała się- wstrzyknełam mu do kroplówki całą strzykawkę morfiny. Wiesz jak fajnie to wyglądało jak umierał- zaśmiała się, jakby powiedziała conajmiej najśmieszniejszy żart pod słońcem.

Młodsza natomiast patrzyła na matkę ze łzami w oczach. Osoba, która kochała i dbała o starszą kobietę została przez nią samą zabita. Łzy spływały po policzkach młodszej. Nienawidziła matki za to, jaka była i za to, że nienawidziła jej.

-Jesteś potworem- wykrzyczała młodsza- powinnaś się leczyć na głowę i conajmiej na mózg! Niech cię wpakują do wariatkowa i traktują ciebie tak jak ty traktowałaś mnie i tatę- krzyczała i łzy spływały po policzkach młodszej jeszcze mocniej.

-Tak bardzo mi przykro, że aż wcale- uśmiechnęła się- więc wybieraj, albo wracasz ze mną- podeszła bliżej młodszej, która drżała z narwów- albo skończysz w piachu jak tatuś- zlapała za ramiona dziewczynę, która się wyrywała.

-Nigdy z tobą nie pójdę- wysyczała i spojrzała w bok, a widząc jadącą policję, dziękowała w myślach Bogu.

-No cóż- zacmokała z rozczarowania- w takim razie, żegnaj.

T/I została popchnięta za barierkę.

Czuła, że spada...

Z każdą chwilą coraz silniej płakała i leciała w dół...

Później poczuła ogromny ból w plecach..

Potem tylko ciemność...

------------------------------------------------------------------------------

Witam was!

Wstawiłam rozdział wcześniej, ponieważ nie jestem osobą cierpliwą i musiałam wstawić rozdział teraz✨🥰

Kolejny to już naprawdę będzie w piątek haha😅

Stepbrother | Park JiminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz