ROZDZIAŁ 24

880 62 3
                                    

💎PARKER💎

Zjebałem. Potężnie zjebałem i nie miałem odwagi stanąć twarzą w twarz z Cruzem. I choć wiedziałem, że Aurora niczego nie powie nie mogłem wymazać z pamięci tego jak jej usta były podwładne moim a smak mięty mieszał się w jej podniebieniu ze smakiem popcornu; mieszanka stała się moim uwielbieniem odkąd jej posmakowałem.

Gdy dojechaliśmy do rezydencji Bellomo, brunetka pocierając ramiona powędrowała w stronę drzwi wejściowych, jednak nim odeszła na większą odległość złapałem ją za łokieć. Pisnęła, a jej plecy odbiły się od mojej klatki piersiowej. 

- Poczekaj - zatrzymałem ją wpatrując się w jej oczy. Wdech, wydech. 

- Na co? - widziałem jak przełykała ślinę. Odrobinę zacisnąłem uścisk mając gdzieś z tyłu obawę, że będzie chciała uciec. 

- Porozmawiam z Alvaro o Miami. Zrobię wszystko, abyś czuła się swobodnie, nawet kosztem tego - podjąłem bardzo trudną decyzję, ale nie chciałem by widziała we mnie jakiegoś psychopaty; jednak miałem wrażenie, że już i tak przejebane miałem po całości.

Byłem od niej starszy o osiem lat, do tego po zajściu poprzedniej nocy na bank już chciała trzymać się ode mnie z daleka. Miałem też pewnego rodzaju reputację, a zrobienie z siebie kompletnego idioty nie wchodziło w grę. 

Chociaż już to zrobiłem. Pokazałem swoją stronę, w której pierwsze skrzypce gra fakt, iż nie panuje nad sobą i swoimi pragnieniami. Musiałem to jakoś odkręcić, a chyba jedyną możliwością było zmienienie toru mojego zagrania co do Miami. 

- Naprawdę? - w brązowych oczach pojawiła się ulga, i nadzieja zarazem. 

Kurwa! Dlaczego coś w klatce piersiowej zakuło mnie niemiłosiernie na ten widok. Ona mnie nie chciała obok siebie... nie chciała, żebym znajdował się obok niej, a mimo wszystko ciągnęło mnie do niej jak cholera! 

Boże, co ja mam zrobić?

- Mhm - mruknąłem kiwając głową. Lekkie szarpnięcie przerwał mi wpatrywanie się w jej bladą twarz. Puściłem ją z objęć, z wielkim wysiłkiem i odczekałem aż wejdzie do środka domu. 

Wdepnąłem kolejny raz w gówno, ale to różniło się znacznie od całej reszty. 

Obsesja na punkcie Aurory była niezdrowa, i obawiałem się, że nie uleczalna. 

***

- Jak to chcesz zabrać kogoś innego? - Cruz nie wyglądał na zaskoczonego, a mimo wszystko wziął karafkę i nalał sobie odpowiednią ilość whisky. 

Potarłem brodę zastanawiając się nad tym czy naprawdę miał to aż tak gdzieś, czy po prostu potrafił tak dobrze grać. Odchyliłem głowę do tyłu wciągając nosem powietrze. Nie wiedziałem co mu wcisnąć, więc postawiłem na bardzo żałosny i prosty argument. 

- Aurora się jeszcze uczy. Niebawem kończy przed ostatnią klasę, więc póki jeszcze uczęszcza na zajęcia nie chcę mącić w jej grafiku. Sam z doświadczenia wiem, że takie zabiegi nie są fajne, a potem trzeba sporo samemu nadrobić. 

- Ależ to nie problem. Przez ten tydzień Aurora będzie miała odsyłane materiały na moją pocztę. Ustaliłem to już z dyrekcją placówki. Parkerze, dlaczego mam wrażenie, że coś zatajasz? 

Był czujny i wiedziałem, że prędzej czy później padnie to pytanie, ale nie byłem gotowy za to na odpowiedź, do chuja! 

- Byłeś ostatnio na budowie? - poprawiłem marynarkę zerkając na niego. 

Skrzywił się odrobinę i pokręcił przecząco. Chyba udało mi się odwrócić jego uwagę od niewygodnego tematu, i w sumie zacząłem coś również ważnego. Sato zniknął, po ostatniej sytuacji. Słucha po nim zaginął w jakiś magiczny sposób. 

- Pierwsze piętro jest już w pełni wybudowane, czekamy na zakończenie prac nad drugim. 

- Dlaczego zrezygnowałeś z trzeciego? - zapytałem z ciekawości. - Mogłeś zrobić dwa poziomy na których byłyby lepsze widowiska. 

- A co? - zakpił popijając alkohol. - Korzystałbyś? Z tego co mówił Gabriel nie lubisz chadzać w takie miejsca. 

- Rozmawiałeś z moim ojcem? - jakie to było głupie, to, aż chciałem sobie strzelić w głowę porządną lepe. 

- Zdziwiony jesteś? Żyjemy w takim a nie innym świecie, tu każdy wie wszystko o sobie. Nie zapominaj o tym, młody. A wracając do Miami - odbił się od swojego fotela i podszedł do jakiegoś sejfu. Nie zauważyłem go tam wcześniej, dlatego zmarszczyłem czoło czekając, aż coś z niego wyjmie. 

- Miami z udziałem Aurory jest odwołane - palnąłem przez zaciśnięte zęby. 

- Zobacz - rzucił mi przed nos jakąś teczkę. - Przyjrzyj się uważnie - polecił. 

Dwa pliki schowane w dokumentacji przykuwały uwagę nie tylko przez jakieś zapiski, ale również przez zdjęcia? Na wszystkich znajdowała się Aurora. I co dziwne nawet na kilku załapała się moja siostra, wraz z Becky podczas napadów na nią. 

- To zrobił Sato. Zaczęło się dwa lata temu, kiedy wysłałem Aurorę do liceum. Pierwszy anonim dostałem, gdy wróciła po rozpoczęciu roku do domu. Nie podejrzewałem nikogo, ale zacząłem śledztwo. Okazało się, że to Sato. To on za tym soi do dnia dzisiejszego. Lecz ostatnio, kiedy mój syn, Vincent zaczął sprawować większą opiekę nad nią miał bardzo utrudnione zadanie, i po tym jak zniknął zacząłem srogo zastanawiać się co chce tym ugrać. Nie wiedziałem, że mój ojciec zawarł popierdoloną umowę z jego ojcem, i zawarł w niej jeden podstawowy warunek jak ma mafię przystało. Jest nim: W razie posiadania córki, Alvaro Cruz Bellomo ma wydać ją za syna swojego sprzymierzeńca Sato Khaia Bommo. 

O kurwa! Wiedziałem, że w rodzinach tego starego pokroju było takie coś, ale nie sądziłem, że i Bellomo był w to zamieszany. 

- Ale Aurora to nie jest twoją córką przecież - zauważyłem od razu. Jednak to co usłyszałem chwile potem wbiło mnie w fotel. 

- Aurora jest moją biologiczną córką. Osiemnaście lat temu znałem bardzo dobrze Valerię, a nasze spontaniczne wakacje zakończyły się posiadaniem córki. 

Dosłownie nie wiedziałem co powiedzieć. Z szeroko otwartymi oczami wpatrywałem się w zdjęcia, listy z pogróżkami i jakimiś dokumentami. 

- Jedyne co ją może uratować to ucieczka stąd. Parker jeśli ją uratujesz oddam ci jej rękę. 

RUBIN |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz