ROZDZIAŁ 8

1K 53 7
                                    

💎PARKER💎

- Możesz mi z łaski swojej wyjaśnić o chuj w tym wszystkim chodzi?! - krążyłem po sypialni Bleer czekając na jakieś wyjaśnienia, ale ta tylko skubała zębami skórki paznokci. - Bleer! To chuja jasnego?! Czy ty wiesz, kim jest ta dziewczyna?! A może dokładniej. Kim jest jej ojczym?! 

- J...ja nie chciałam - wreszcie wyjąkała. - Parker, ja naprawdę nie chciała, jej dokuczać, ale... Becky mi kazała. 

- Jak to ta suka mogła ci kazać to robić, huh?! Masz swój własny rozum, no może teraz się zastanawiam czy go posiadasz! - uderzyłem dłońmi ciężko o szafę oddychając ociężale. Zerwałem ciasny krawat okalający moją szyję i spojrzałem na nią z ukosa zaparty wysoko rękoma. - Bleer, do cholery jasnej jeśli ta dziewucha znowu tu przyjdzie, albo będziesz się z nią zadawać powiem ojcu co wyprawiasz! Musisz zmienić swoje postępowanie. 

Zeskoczyła prędko z łóżka i podbiegła do mnie. 

- Proszę, Parker - w jej oczach zabłyszczały łzy. - Nie mów nic ojcu, błagam. On nie może się dowiedzieć! 

- Powiedz mi tylko jedno - obniżyłem głos zaciskając mocno szczęki. - Dlaczego kazała ci naskakiwać na tamtą dziewczynę? 

- B...bo... - znowu jąkała próbując zacząć wypowiedź. - Kiedy znalazłam się w liceum nie miałam praktycznie nikogo. Wiedziałam, że Becky to królowa naszego rocznika, więc chciałam się do niej dopasować. Do niej i jej przyjaciół. Kiedy Aurora przeniosła się do naszej szkoły ta pod pretekstem jakiegoś dziwnego urojenia rozpowszechniała na jej temat plotki.  W przeciągu tygodnia dziewczyna nie miała życia, a kiedy widziałam, że nie chcę jej dokuczać bo nawet jej nie znałam zagroziła mi, że mnie też zniszczy. 

- Czyli przyjaźniłaś się z nią przez to, że i tobie groziła? - z niedowierzania omal nie zachłysnąłem się powietrzem. 

- Można tak powiedzieć. 

Był jeden plus. W Bleer naprawdę widziałem skruchę i wierzyłem jej. Gdybym nie znał prawdy dalej sądziłbym, że jest wręcz nieskazitelna. Moja siostra. Wieczne dziecko, które ma dobre serce i u swoich stóp Ariel i Gabriela. 

- Bleer - wyciągnąłem do niej ramiona. - Młoda, nie rób czegoś tylko i wyłącznie przez to, że ktoś ci każe. Taka Becky może naskoczyć naszej rodzinie. Wiesz o tym doskonale. 

Potarłem kciukami jej mokre policzki. Małe perełki odkleiły jej się z kącików oka i popłynęły razem ze łzami. 

- Połóż się spać. Muszę załatwić pewną sprawę - poleciałem już zmieniając swoje nastawienie. 

- Okej - szepnęła odsuwając się ode mnie. 

Kiedy byłem już przy drzwiach jej głos zatrzymał mnie przed naciśnięciem klamki. 

- Jesteś najlepszym bratem jakiego można mieć, wiesz? 

Skinąłem tylko głową chcąc wierzyć w to co wyznała. 

***

Nie mogłem sam zasnąć. Przekręcałem się z boku na bok. Raz było mi za gorąco, a raz za zimno... Przetarłem zmęczoną twarz dłońmi, i wreszcie wyszedłem spod kołdry. Ubrałem bokserki i zszedłem do kuchni. 

Kiedyś Ariel nauczyła mnie przyrządzać mleko dla Bleer. Gdy była młodsza często robiłem jej je, by zasnęła szybciej. Pomagało. Mi od czasu do czasu również.

Mieszając w rondelku mleko usłyszałem jak z mojej sypialni dochodzi dźwięk świadczący o tym, że ktoś się do mnie dobijał o tak później porze. Zmarszczyłem czoło i zmniejszyłem moc na kuchence indukcyjnej, żeby wrócić po urządzenie. 

Musiałem wrócić do swojego apartamentu, żeby przemyśleć wiele spraw. 

- Parker Moretti - odebrałem nawet nie patrząc kto do mnie wydzwaniał. 

- Kurwa mać! Dlaczego dowiaduje się, że ktoś grozi przez dwa lata mojej pasierbicy?! I w to wszystko zamieszana jest twoja siostra! - och, Cruz postanowił rozpieprzyć mnie jeszcze gorzej o drugiej trzydzieści. 

- Posłuchaj... - zacisnąłem palce na nasadzie nosa ściskając ją. Musiałem się uspokoić, żeby kontynuować z nim rozmowę. 

- Nie, Parker to ty posłuchaj! - zagrzmiał po drugiej stronie. - Dobijam się do ciebie, bo twój perfidny ojciec nie ma nawet ochoty by odebrać pierdolony telefon! Jeśli jeszcze raz dowiem się, że Aurorze ktoś groził w szkole, i zamieszana będzie w to twoja siostra Bleer, nie będzie miło, a wasze wszystkie przekręty wyjdą na światło dzienne, zrozumiano?! 

Nie dziwiłem mu się w sumie. Sam pewnie postawiłbym całą Bogotę, gdyby ktoś naprzykrzał mi się przez tyle czasu. Byłem zdziwiony ile ta dziewczyna czasu musiała cierpieć w samotności. 

- Rozumiem cię, Cruz. Spotkajmy się jutro w klubie. Mam projekty wstępne. Ustalimy jeszcze rozmieszczenie pokoi i będziemy mogli rozpocząć budowę. 

- Dwudziesta - i tyle. Rozłączył się tworząc znowu z mojego życia pierdoloną burzę. O tyle dobrze, że o sprawie nie dowiedział się Gabriel. 

***

Miałem przy sobie wszystko, kiedy wszedłem do zatłoczonego miejsca. Ochrona jak za każdym razem poprowadziła mnie do loży gdzie znajdował się Bellomo. Miał jedynie przy sobie jeszcze towarzysza: Vincenta. Młody mierzył mnie śmiercionośnym wzrokiem. 

- Z tego co wiem teren jest już wyrównany - zacząłem od razu rozpinając guzik marynarki. Zdjąłem ją pozostawiając ją na kanapie obok. Podwinąłem rękawy białej koszuli rozkładając przed nim całą dokumentację. 

- A i owszem - Vincent burknął. - Aktualnie mam zastrzeżenia do współpracy z tobą!

- Przestań - Cruz uciszył go unosząc dłoń. - Parker to mądry facet i doskonale wie jak to może się skończyć. Prawda? 

- Mhm - burknąłem tylko czując się jak pierdolnięty. - Możemy przejść do ustaleń? 

- Ale gdzie ci się tak spieszy? - Bellomo przywołał dwie barmanki. - Posiedź z nami w kulturalnych warunkach. Zobaczysz, nie pożałujesz. 

- Czego sobie pan życzy? - blondynka stanęła obok mnie. 

- Burbon - wypaliłem opierając się o oparcie kanapy. Musiałem dać upust emocjom, więc po wypiciu jednej szklanki od razu zamówiłem drugą. 

***

- Zezwolenia i cała reszta jest już w teczkach - musiałem rozpiąć guzik koszuli, ponieważ ciężkie opary powietrza i odór alkoholu stał się męczący. 

- Ojcze, czas na mnie. Ja swoje zdanie już powiedziałem - Vincent uniósł do mnie rękę na koniec. - Do zobaczenia wkrótce, Moretti. 

- Wkrótce... - powtórzyłem uciskając ją. 

Syn Cruza wyszedł zostawiając mnie z nim sam na sam. 

- Kiedy będziesz miał resztę dopracowaną przyjedź do mnie. Złożę podpis. A teraz, cygaro? 

RUBIN |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz