ROZDZIAŁ 48

811 55 10
                                    

💎PARKER💎

Patrzyłem na nią mając zapewne na twarzy wypisane czyste wkurwienie, jednak w środku cieszyłem się jak małe dziecko widząc ją całą i zdrową. Chciałem wziąć jej policzki między dłonie i patrząc w oczy rzucać reprymendy, ale nie miałem na to czasu. Musiałem zabrać ją z powrotem do domu, i to czym prędzej.

Moja uwaga przeniosła się na Bastiana, który z wielką uważnością grzebał za paskiem spodni. Przebiegły sukinsyn...

– Bastian, nawet nie próbuj – syknąłem w stronę Bellomo, który zmierzył mnie wściekłym wzrokiem.

– Bo, kurwa co mi zrobisz, co? – zakpił szybko wyciągając broń i mierząc nią we mnie. Lufa skierowana była co najwyżej na bark, więc nie zacząłem jakkolwiek panikować.

– Ja? Nic, ale twój ojciec dość sporo – uśmiechając się cynicznie przysunąłem do siebie jednym ruchem biodro Aurory, która niczym piłka odbiła się od mojego torsu. Widząc, że już otworzyła usta kolejny zresztą raz dodałem: – Nawet nie wykrztuszaj z siebie ani jednego słowa, przebiegła bestio.

Opuściła ramiona odpuszczając. Zbyt szybko, pomyślałem. Zmarszczyłem czoło z wielką nie ochotą znowu przekierowując uwagę na Bellomo. Dwóch na jednego.

Bastian celował tym razem w swojego ojca, i na moje oko prosto w pierdolone serce. Czy on oszalał? Dzieciakowi odbijało i to chyba, aż nadto, ponieważ gdyby nie chwyt Vincenta ten by nacisnął spust.

– Zostaw mnie! – szarpał się z nim. Mimo wszystko, Bastian był odrobinę szerszy od starszego przez co okiełznanie go było utrudnione.

– Nie celuj w ojca, pojebie! Jeśli chcesz kogoś winić to wiń za to wszystko naszego dziadka! Nie ojca!

– A ty, co? Jesteś jego prawnikiem?

Borys przysunął się nieznacznie do mnie próbując ukryć uśmieszek.

– Komediodramat! Kurwa, no nie sądziłem, że będzie tak zabawnie. Myślałem, że u mnie to czysty cyrk, ale tu... o stary! – mówił ściszonym, ale pełnym pasji głosem, jakby to wszystko było dla nim czymś co pomogło mu się na jakiś pozór rozluźnić?

Czy wspominałem, że przyjaźniłem się z nieźle popieprzonym gościem?

Mniejsza. Zerknąłem na niego z ukosa nie zdejmując dalej dłoni z bioder Aurory, wręcz przeciwnie zaciskałem na nich palce chcąc pokazać jej jak bardzo brakowało mi jej bliskości.

Tęskniłem za nią jak cholera, ale i z drugiej strony musiałem odbyć z nią poważną rozmowę, żeby wreszcie wyjaśnić jej to całe gówno.

– Bastian, kurwa odłóż ten nóż! Człowieku, zlituj się! – tym razem chyba Borys również otrzeźwiał widząc co młody Bellomo odpierdala. Mimowolnie chyba Rubinek przycisnął się do mnie, co było oznaką jej przerażenia. Mimo wszystko moje wargi delikatnie drgnęły.

– Oszuści. Podli kłamcy!

– Synu... – Alvaro zbliżył się do niego na bezpieczną odległość. Dzięki czemu dosięgnął jego barku. Bardzo ostrożnie ułożył na nim swoją rękę lekko marszcząc materiał bawełniany bluzy. – Pozwól mi wreszcie powiedzieć całą prawdę. Od samego pieprzonego początku. Nie wymachuj mi bronią przed oczami, ani nożem. Uwierz, że nie robi to na mnie jakiegokolwiek wrażenia, bo widziałem w życiu gorsze rzeczy. Na przykład śmierć twojego dziadka. To nie był przyjemny widok.

Mówił o Dante? Odrobinę zaciekawiony przywołałem historię, którą opowiadał mi ojciec o ich rodzinie. Gabriel napomniał, że Dante Bellomo był chory, i to dość poważnie, ale mimo to zmarł za wcześnie.

RUBIN |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz