💎PARKER💎
- Czyli, że moje podejrzenie, a propos cipek się sprawdziło? - Borys o mało nie krzyknął z entuzjazmem.
Obróciłem głowę w bok i nie widząc zbędnych oczu wymierzyłem mu łokcia w biodro. Zgiął się sycząc.
- Pojebało cię człowieku?! - wydusił z siebie ledwo słyszalnie. - Mówiłeś coś o jakiejś lasce, a teraz mnie atakujesz, bałwanie!
- Nie mówiłem ci o niej po to, aby zaraz pół pubu wiedziało, o moich przygodach na balu licealnym - syknąłem przez zaciśnięte zęby. Uniosłem szklankę z drinkiem i wypiłem łyk na ostudzenie emocji.
- To już nic nie rozumiem - przyjaciel się skrzywił poprawiając błękitną koszulkę polo. - Nie widzę problemu w młodych cipkach z licem. Sam zaliczyłem ostatnio dwie z tego pobliskiego - kiwnął głową za siebie.
- Ja nie jestem tobą i nie pieprzę wszystkiego co się rusza, Borys - skwaszony wykrzywiłem wargi. - Owszem. Zobaczyłem chyba żywego Anioła. Była piękna, wręcz przepiękna - wymamrotałem wpatrując się w szkło. - Ale okazało się, że moja siostra była wmieszana w jakieś porypane akcje, dzięki, którym miała przejebane w szkole. A do tego jej przyrodnim bratem okazał się być nie kto inny jak Vincent Bellomo, a ojczymem Cruz Bellomo, który na dodatek posługuje się przy nich swoją nieoficjalną tożsamością.
Zamilkł. Streściłem mu mniej więcej co się wydarzyło nie chcąc wchodzić w szczegóły. Kurwa! Chciałem o tym zapomnieć, ale nie potrafiłem. Noc po tym zdarzeniu Aurora śniła mi się, a ja jak popierdolony zboczeniec musiałem ujarzmić swoje męskie ego.
Była w wieku mojej siostry do kurwy nędzy!
- To kiszka. Słyszałem, że po śmierci starej Bellomo nagle życie towarzyskie Cruza znikło ze świata publicznego. Gdyby nie to, że podobno pokazał się na jednej z imprez towarzyskich nikt nie wiedziałby, że w ogóle ma kogoś. Nawet mój ojciec bał się swój interes - poprawił się na krześle marszcząc brwi.
- Dlaczego? Przecież Alvaro ma podpisany z nami kontrakt, nie widzę problemu. On daje nam zlecenia, wykonujemy je a potem dostajemy za to forsę.
- Parker, tu nie chodzi o kontrakty. Przecież wiesz, że mój ojciec wylądował na szpitalnym łóżku z zawałem przez to, że dostawał pogróżki od jego wrogów. Huczało o tym pół Meksyku i reszta Ameryki - wywrócił oczami.
Doskonale pamiętałem moment, kiedy ludzie wrogów Bellomo i mojego ojca porwali żonę wuja Gustava. Pół półświatka Amerykańskiego zerwało się na nogi i rozpętali wojnę. Miałem wtedy dwadzieścia lat. I wtedy zabiłem po raz pierwszy. I to nie jedną osobę... Wolałem nie przywoływać tych drastycznych wspomnień i po prostu dalej bawić się w pana architekta.
- Rozumiem, ale nie sądzę, że znowu coś może się odjebać - zapewniłem. - Bellomo już zna ten chwyt i nie ujawnia swojej pasierbicy nawet za nie wiem jaką cenę. Jest zbyt mądry na to.
- A jaka ona jest? W sensie ta dziewczyna - ten sukinsyn oblizał usta i cwanie się uśmiechnął podpierając się o łokieć.
- Sraka, jak nie wiesz jaka - wywróciłem oczami smętnie odpowiadając.
- No przyjacielowi nie powiesz? - oburzył się.
- Wiesz, że przy pierwszej lepszej okazji wezmę cię do Dubaju i sprzedam za trzy wielbłądy? - uniosłem brew patrząc na niego z boku.
- Mnie? Za mnie nawet nie weźmiesz dziesięciu, bo taki seks jak ja to sztuka nieosiągalna dla dubajskiego rynku, mój drogi - udał, że zarzuca za plecy włosy, choć miał je krótko obcięte.
- Znowu bawisz się w geja? - jęknąłem zażenowany.
- Kotku! Daj mi jeszcze jednego! - szczebiotał do barmana, który zaskoczony przerwał polerowanie szklanek. Machnąłem dłonią i pochyliłem się do zmieszanego chłopaka:
- Nie zwracaj uwagi na palanta. Ma jakiś ukryty fetysz geja, chyba.
Chłopak się zaśmiał i nalał temu cymbałowi jeszcze jedną kolejkę. Czy ktoś wiedział, dlaczego ja się z nim przyjaźniłem?
***
Wróciłem do domu rodzinnego. Miracle od rogu już do mnie dopadła i pochwaliła się w dość krępujący dla niej sposób telefonem jaki dostała od rodzicielki. Widząc jej rumieniec na twarzy i odrobinę smutku kucnąłem chcąc pocieszyć dziewczynkę.
- Miracle, dlaczego jesteś smutna, księżniczko? Przecież taki telefon chce połowa dzieciaków - dałem jej kuksańca w zadarty nos.
Usiadła na moim udzie jak zawsze i objęta dłońmi kark. Wtuliła się w mój bok wzdychając.
- Bo mam w klasie taką dziewczynkę, która ostatnio nie miała kanapki w szkole, i ja się z nią chciałam podzielić, i to zrobiłam - pokiwała energicznie głową. - Ale... ona nie ma pieniążków i smutno mi, bo ten telefon był bardzo drogi. A ona nie ma nawet na jedzenie.
Jezusie. Miracle była tak delikatna, że moje serce traktowało ją chyba jak najważniejszy obiekt w swoim nędznym życiu.
Wstałem mając ją przyciśniętą do piersi i udałem się do ogrodu.
- Księżniczko, naprawdę aż tak zależy ci na pomocy jej?
- Tak, bo Eva jest bardzo miła - odpowiedziała prędko. - I często się ze mną bawi. Nie robi niczego na siłę, żeby mi się przypodobać. I ma takie czadowe buty. Mają żółte podeszwy i różowe sznurówki. Mówiła mi, że jej mama je odnowiła.
- Hm... - zastanawiałem się jak spróbować choć odrobinę pomóc siostrze. - To pogadaj z mamą. Może uda się coś zorganizować, może jakaś pomoc? Wiesz, że Ariel udziela się w wielu fundacjach charytatywnych.
- Najpierw chciałam tobie to powiedzieć, Parkuś - uśmiechnęła się promiennie.
- Och, a czym sobie na to zasłużyłem? - udałem zaskoczenie, na co ta zachichotała. - Dobra, piękna. Muszę pójść do taty, ty leć do Bleer. Pewnie jest w salonie i ogląda coś babskiego.
- Przyjdziesz do mnie dziś?
- Muszę wracać do siebie. Obiecuję, że zostanę niedługo na dłużej.
- No dobrze... - odrobinę jej entuzjazm spadł, ale gdy biegła zawzięcie wiedziałem, że byłem dla niej w pewien sposób autorytetem, tylko nie wiedziałem czy dobrze.
Gdy stanąłem przed drzwiami gabinetu ojca słyszałem jak z kimś rozmawia. Odczekałem kilka chwil, i dopiero wtedy wszedłem do środka. Jednak to co mi powiedział zaskoczyło mnie do tego stopnia, że o mało nie zrobiłem się purpurowy.
- Cruz zaprosił naszą rodzinę na kolację w przyszły weekend. Z tego co mi przekazał chce, byś do tego czasu zrobił już wszystko, bo musi to podpisać.
***
Dziękuję wam za 1k <3
CZYTASZ
RUBIN |18+
RomansaPierwsza część najnowszej serii: Nobilitato. Parker Moretti. Syn Gabriela którego poznać mogliście już w poprzednich częściach, gdzie opisane były losy jego ojca, jak i również jego. Przez pewien czas był grzecznym chłopcem, ale... Jak to mówią...