ROZDZIAŁ 25

894 54 5
                                    

💎AURORA💎

Nigdy nie sądziłam, że w wieku osiemnastu lat wydarzy się w moim życiu tak dużo. Nie pojętym było dla mnie to, że nagle wszystko działało w nie te stronę co trzeba. Dajmy za przykład samego Parkera. Był przystojnym mężczyzną za którym łasiło się pewnie mnóstwo kobiet, a los trafił na mnie i to ja przeżyłam z nim swój pierwszy pocałunek! 

Czekałam na wiadomość od Cruza o tym, że nie lecę z nim, ale się nie doczekałam. Leżąc na łóżku w pokoju, trzymając w dłoniach książkę usłyszałam słowa świadczące o moim samiutkim końcu. 

- Lecisz z Parkerem po jutrze do Miami. Wszystko uzgodniliśmy już ze szkołą, i sam Bastian zaangażował się w pomoc. Będzie brał niezbędne materiały do nauki od Belli. 

***

- Nawet nie wiesz w jakim szoku byłam, kiedy Bastian podszedł do mnie i powiedział, że będzie ze mną w kontakcie! - Bella opluła się kawałkiem frytki, którą jadła. - Kobieto! Przecież ja o mało nie straciłam życia z powodu zawału. Ale... jebać go! Już go nie chcę - wypięła się do przodu, a ja mimo swojego słabego humoru zachichotałam. 

- Cóż za zmiana. Mogę wiedzieć skąd taka decyzja? - uniosłam jedną brew do góry śmiejąc się dalej. Rwałam kawałek bułeczki z sałatą nie mogąc się opanować. 

- Aj tam - machnęła dłonią opuszczając wzrok. - Po prostu zobaczyłam, że na świecie nie ma tylko jego, i jest mnóstwo innych facetów, którzy uwaga, ale sami zwracają na mnie uwagę i nie potrzebują drogowskazu! 

- Wow - naprawdę byłam zaskoczona, ponieważ po tym co mi mówiła sądziłam, że zadurzyła się w nim na dobre. - To chyba dobrze, co nie? Poza tym Bastian to typ latawca, nie byłabyś z nim długo. Dobra, wiem jak to brzmi, ale mimo wszystko dobrze, że to zrozumiałaś. 

- No - rozanielona uniosła wysoko kąciki swoich ust. - Teraz ty - w pewnym momencie wycelowała we mnie palcem. - Powiedz mi dlaczego wylatujesz, a ten chłopiec ma ci dawać moje notatki na mailu. 

I co miałam wtedy zrobić? Czy powiedzenie jej prawdy było dobrym rozwiązaniem? Nie wiedziałam co zrobić, biłam się z myślami nie wiedząc, czy w dobrą stronę pójdę mówiąc powód dla którego mama chciała wysłać mnie na inny kontynent z tym mężczyzną. 

- Lecę, bo... 

I wtedy jakby na wybawienie jakieś ramię owinęło się wokoło mojej szyi. Zakrztusiłam się bijąc pięścią w mięśnie Bastiana; śmiał się nad moją głową czochrając wściekle włosy, tworząc z nich prawdziwy młyn. 

- Bastian! - skarciłam go. 

- Co tam? - dalej rechocząc się usiadł obok i wziął moją bułkę, zamiast ją rozdzielić wsadził całą do buzi i mieląc otrzepał ręce nad moją spódnicą. Warknęłam cicho strzepując okruszki. - Młoda? Spakowana? - wymlaskał. 

- Obleśny jesteś - schowałam dla bezpieczeństwa pudełeczko z ryżem do plecaka. - I tak, mama mnie dzisiaj miała spakować. 

- Meh - usłyszałam jego niezadowolenie. - Myślałem, że będę mógł wpaść i przerzucić ciuszki swojej młodszej siostry! Kurwa, wiesz, że zawsze chciałem mieć małą siostrzyczkę, i kurwa mam! - Boże, on wyglądał jak wariat przyciskając mnie do siebie, i krzycząc w niebo głos. 

Bell patrzyła na niego jak na bęcwała wsuwając frytkę jedną po drugiej. Poczułam się nieswojo, podczas, gdy toczyli ze sobą batalie wzrokową. 

- Lecę na Hiszpański, w razie czego spotkamy się na skwerku za dwie godziny! - blondynka wzięła swoją torebkę i zarzucając swoje długie włosy za siebie ruszyła do drugiego skrzydła szkoły. 

- Kiedy ona się tu pojawiła? - Bastian wręcz wymruczał mi pytanie przy uchu. 

- Ale, że Bella? - zaskoczona wystrzeliłam swoje brwi. 

- No - palnął rozpierając się na połowie ławki, prawie spychając mnie z niej. Złapałam się za koniec wzdychając. 

- Przecież Bella jest tu od samego początku - zauważyłam. 

- A jakoś wcześniej jej tu nie widziałem - wymamrotał ciągle patrząc na oddalającą się dziewczynę. Mignęło mi to jak polizał swoje usta. Skrzywiłam się lekko zerkając na swój plan. - W której grupie jest?

- Boże, Bastian! Bella nie jest tobą zainteresowana - skłamałam pochopnie. - Jako jedyna dosiadła się do mnie i jakkolwiek zainteresowała. 

- Mała - zaskoczony przyglądał się mi opierając głowę na dłoniach. - Chyba nie sądzisz, że... 

- Bastian, proszę. Nie chcę, aby było źle między tobą i Bell, więc lepiej zostaw ją w spokoju. Naprawdę. Nie jestem tu od dwóch dni, a dużo dłużej, i nie raz widziałam już niezręczne sytuacje z twoimi dziewczynami. 

- Mała, po pierwsze - obniżył głos urażony. - To nie są moje dziewczyny. One same się do mnie kleją, a ja korzystam tylko ze swoich przywilejów. Nie widzę w tym nic złego, a po drugie nie widziałem jej wcześniej i dlatego tylko zapytałem - wzruszył ramionami jakby nigdy nic. 

Chciałam mu wierzyć w sprawie koleżanki, ale jakoś szczególnie nie przemawiało to do mnie. Zabrałam swoje rzeczy i stanęłam na zielonej trawie. 

- Bastian, obiecaj mi, że pod moją nieobecność nie odwalisz nic - prosiłam z całych sił w środku, aby mnie posłuchał. 

- Poznam ją tylko, no przecież. Patrz, może będę miał nową przyjaciółkę? - sprawnie przełożył nogę przez ławkę i również wstał. - Spokojnie, mała. Będę bardzo miły w jej kierunku, i będę jej pilnował!

- Ale czy posłuchasz mnie i nie zbliżysz się do niej w, tym sensie? 

- W jakim sensie? - słyszałam jak mnie podjudzał. 

- Bastian! - jęknęłam już zmęczona rozmową z nim. - Nie zbliżaj się do niej po prostu. Chodzi mi tylko o to. 

Nie chciałam, żeby kolejny raz coś obróciło się przeciwko mnie i słuchając wcześniej jakiś mów motywujących na portalu społecznościowym nie wbijałam sobie do głowy, że pójdzie coś źle. 

Aurora, kurde dasz sobie ze wszystkim radę! 


RUBIN |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz