ROZDZIAŁ 37

953 53 4
                                    

💎AURORA💎

Borys był inny. Zdecydowanie różnił się pod wieloma względami od Parkera – albo po prostu blondyn nie pokazał mi jeszcze tej "bardziej zidiociałej" strony jaką reprezentował jego kumpel – i już z samego rana przebudzona zostałam dziwnymi odgłosami dochodzącymi z góry.

Jednak zanim mogłam wykonać jakikolwiek ruch musiałam kolejny raz już zrzucać z siebie ciało Parkera. Smacznie i nawet słodko, tak słodko spał wtulony w mój bok. Jego noga osunęła się na podłogę, ale chyba mu to nie robiło problemu, ponieważ miał uchylone wargi – już nauczyłam się, że, gdy takowe miał spał w najlepsze.

Spocona i w nie najlepszym stanie powiodłam na górę zastając dziwny obrazek. Otóż Borys klęczał nad klozetem, we wczorajszych ciuchach klnąc siarczyście jak tylko pozwalał mu zachrypnięty tembr.

– Wszystko w porządku?

Nawet na mnie nie zerknął kręcą sprzecznie głową. Nie chciałam się narzucać, więc wzięłam tylko czyste ciuchy na przebranie z garderoby i z rezerwą ulotniłam się na dół.

– Jesteśmy! Uwaga dziś wiercimy otwory w dwóch pokojach!

O mamuniu! Jęknęłam w myślach dociskając do siebie miseczki stanika. Brakowało mi jeszcze, żeby spoceni faceci oglądali moją bieliznę.

– O! Dobrze widzieć kogoś – i nagle zostałam zaatakowana przez Zacka, który w jasnej koszuli w kratę podszedł do mnie trzymając jakieś papierki. – Tu są faktury, żeby potem oddać księgowości. Możesz przekazać szefowi? Chyba gdzieś go wcięło.

– O...Okej – wydusiłam z siebie biorąc świstki. – Parker powinien być w...

I nim dokończyłam przerwało mi groźne sapanie zza pleców.

– Tu, kurwa jestem i nawet nie śnię się gdziekolwiek wybierać!

Masz ci los. Chciałam wywrócić oczami, ale powstrzymałam się tylko zerkając na dalej ledwo przebudzonego się blondyna.

– Zack ma dla ciebie faktury – przyłożyłam mu je do torsu głęboko patrząc w oczy. – Szympansie.

Lekki uśmiech przemknął mu przez twarz, ale szybko go ukrył ponownie nakładając maskę zrzędy. Moje ciało samo zareagowało. Mózg całkowicie się odłączył, kiedy stanęłam na palcach i musnęłam wskazującym palcem jego prosty nos.

– Twój przyjaciel na górze chyba się czymś zatruł – dodałam, gdy czułam jak się rozluźnia. Dlaczego miałam wrażenie, że był pewnego rodzaju zazdrosny? Och, nie. Na pewno nie, skarciłam się w myślach.

– Nie zawracaj sobie nim głowy. Ten debil zanim pomyśli to już odpieprzy jakieś gówno, a potem odczuwa tego konsekwencje. Tak jak zresztą w tym przypadku.

– Toaleta na górze chyba nie jest w najlepszym stanie – wymsknęło mi się. – Zack – tym razem zwróciłam się do bruneta za moimi plecami. Grzebał w telefonie pisząc coś natrętnie.

– Tak? – zerknął znad ekranu zaciekawiony.

– Czy mogę skorzystać już z dolnej łazienki? Czy dalej trwa tam remont? – zapytałam śmielej.

Kurcze. Skąd we mnie taka otwartość? Zmieniłam się, i nawet nie wiedziałam kiedy to nastąpiło. Wszystko działo się w zawrotnym tempie. Chodziło tu głównie o moje emocje.

– Jasne – Zack przywrócił mnie na ziemię. – Tylko jeszcze lepiej uważać na płytki od strony kabiny. Polecam wannę – puścił mi oczko i ulotnił się do jakiegoś pokoju z którego dobiegał nas szum.

– Zrobię wszystko, żeby jeszcze dziś przenieść się do innego domu. Najlepiej zmieńmy lokacje – Parker syknął wściekły zaciskając dłonie w pięści.

– Dlaczego jesteś zdenerwowany? – zmarszczyłam brwi zastanawiając się nad odpowiedzią.

– Bo jestem zazdrosny – wypalił wzdychając. Oblizał wargi czubkiem języka patrząc na mnie z góry.

Nie potrafiłam mu w to uwierzyć. Nie w takie rzeczy...

***

Pakowałam się. Nie chciałam tego robić, ponieważ dom przy plaży był bardzo piękny i nie przeszkadzał mi ten cały remont tak bardzo jak Parkerowi. Po blondynie widziałam, że zapinając walizkę spadło z niego coś ciężkiego.

– Kurwa, nie dam rady – Borys wczołgał się do środka kładąc dłoń na piersi. Ledwo usiadł na łóżku przecierając twarz dłońmi.

– Tak właśnie kończy się ćpanie w twoim przypadku. Kurwa, Borys! Ile razy mam ci tłumaczyć, że jeszcze lada moment, a wylądujesz na stole w kostnicy.

– Oj, nie dramatyzuj.

Czyli, że problem bruneta z narkotykami nie trwał do krótkiego czasu, a chyba wręcz przeciwnie. Zagryzłam wargę, żeby nie wymsknęła mi się uwaga w jego stronę i w ciszy z mojej strony wrzuciłam swoje błyskotki do woreczka i zasznurowałam go złotą niteczką.

– Nie dam rady się ruszyć – Borys ponownie jęknął.

– W dupie to mam, masz zbierać swoje gruchomoty, i jedziemy do innego domu. Tam wszystko jest dopięte i nie natkniemy się na jakiś dziadów bez koszulek – mówiąc to zerknął na mnie z gniewem w oczach.

Nie skomentowałam tego. Nie chciałam nawet otwierać ust.

– Muszę uzupełnić dzisiaj te kilka dni mojej nieobecności na zajęciach. Bella przysłała mi wszystko, a Bastian dołączył jakieś zgrane materiały od nauczycieli.

– Dobrze, zrobisz to jak dojedziemy. Droga zajmie maksymalnie pół godziny, przy korkach około czterdziestu minut. Dom jest bliżej centralnej części.

– Usuńcie mnie z planety... – jęczał dalej Borys opadając na materac plecami.

– Usunę to zaraz ciebie w sposób makabryczny – zagroził blondyn.

Oplułam się hamując śmiech. I nie wytrzymałam, wybuchłam gromkim rechotem zginając się w pół. Poczułam w kącikach oczu łzy rozbawienia, będąc w takim samym szoku co Parker.

Nigdy nie śmiałam się do rozpuchu... aż do tamtego czasu.

***

Nowa lokacja również zapierała dech w piersiach podobnie jak poprzednio. Jak zaczarowana oglądałam sypialnie, podczas, gdy Parker stawiał do pionu swojego przyjaciela na parterze.

Gdy dotarłam do ostatnich drzwi, nacisnęłam klamkę i weszłam do środka czując jakiś dziwny zapach roznoszący się w powietrzu. Pociągnęłam nosem, a oczy łzawiły mi jakby coś je nagle zaczęło drażnić.

– Łapcie ją – usłyszałam gdzieś z boku nieznajomy głos.

Kiedy silne ręce spoczęły na moich biodrach chciałam pisnąć przerażona, lecz wtedy ręka zacisnęła się na moich ustach blokując dostęp do powietrza. Szarpałam się, by uwolnić z sideł, ale nie...

Nie udało mi się. Film urwał mi się, kiedy szmatka przytkała dziurki nosa. Opadłam wiotka popadając w czarną dziurę. Nagle nie było niczego. Zupełny brak. Ciemność i nicość. 

RUBIN |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz