💎ALVARO💎
Z pamiętnika, Alvaro (część 1)
- Margot Bellomo - uścisnąłem dłoń mojej żony wpatrując się w jej błękitne oczy. Uśmiechnęła się promiennie sunąc stopami na deskach parkietu niczym prawdziwa gwiazda. W pewnym momencie muzyka zwolniła, a jej ciepłe plecy przykleiły się do mojego torsu. Poczułem jak drży, gdy kładę jej dłoń na biodrze i dociskam z całych sił miękkie biodra do swojej erekcji.
- Mhm - mruknęła cicho muskając moją szczękę swoimi słodkimi ustami. - Kochanie, nie wypada tak na własnym przyjęciu weselnym - zachichotała obracając się do mnie już przodem.
Margot była przepiękna. Krucha, i tylko moja...
Jej kasztanowe włosy opadały jak idealne fale na piegowate policzki, a swoje duże oczy wbijała we mnie dając jasno do zrozumienia, że uczucia jakimi ją darzę, są w pełni odwzajemnione.
Pochyliłem twarz na tyle, żeby skraść namiętny pocałunek. Dłońmi ścisnąłem jej puce ciągnąc za dolną część ust uśmiechając się przy tym cwanie.
Tej nocy liczyła się tylko ona i nasze małżeństwo...
***
Margot była w ciąży. Dokładnie w piątym tygodniu, a dowiedzieliśmy się o tym dopiero w połowie podróży poślubnej na Karaibach. Nigdy nie sądziłem, że w tym wieku założę prawdziwą rodzinę, ale wszystko na to wskazywało.
Miałem dwadzieścia pięć lat, piękną żonę u boku i dziecko w drodze. Czy coś mogło pójść jeszcze źle? Nie przyjmowałem nawet takiej możliwości dlatego krótko po powrocie zacząłem rozglądać się ze swoim ojcem za większym domem, oraz podjąłem odpowiednie kroki, żeby zwiększyć moc pozycji w klanie.
Należałem do tej chorej organizacji, i gdyby nie tato to zapewne już dawno temu zabrałbym Margot, wyleciał z Meksyku i nie pojawił się tu z powrotem, jednak nie mogłem się do tego posunąć, ponieważ to gdzie się urodziłem... po prostu od małego miałem narzucone prawa, których ściśle miałem się trzymać. Nie brzmiało to trudno, zaś hamowało mnie to niemiłosiernie.
- Skarbie, nie przesadzaj - Margo pocierała tył mojego karku, gdy umocowałem ją między swoimi udami. Spędzaliśmy ten wolny czas na werandzie nowego lokum. - Przecież nie znamy nawet płci. Dopiero po narodzinach zobaczymy, czy to chłopczyk, czy dziewczynka.
- Dalej sądzę, że zarezerwowanie miejsca dla dzidziusia to jedna z lepszych opcji jak na ten czas - smętnie dotknąłem paliczkiem palca jej nagiej skóry uda. Momentalnie zastygła, a gęsia skórka okryła wszystko co tylko mogła. - Już nie mogę się doczekać, aż zobaczę nasze wspólne szczęście...
Czas biegł niczym torpeda. Nim się zorientowałem Margot nabrała ciążowych kształtów, a ja mimo woli pochłonięty byłem pracą u boku ojca. Nie było mnie w domu, gdy maluch pierwszy raz zrobił jakiś ruch, albo gdy żona czuła pierwsze skurcze przed porodowe.
Nie było mnie podczas porodu, ponieważ znajdowałem się na drugim krańcu, jebanego świata! Nie było mnie w domu, gdy Vincent; mój pierworodny wykonał pierwszy krok, czy pokazały mu się pierwsze zęby.
Wszystko zrzucałem na Dantego, bo to on powodował, te problemy, i to on zachorował! Nie ja! Ja miałem swoje życie, które musiałem zaprzepaścić na rzecz czegoś, co po ludzku nie miało sensu. Kto normalny w wieku dwudziestu sześciu lat ganiał z gnatem po Niemieckich uliczkach ścigając jakiś szemranych gości za haracze, zamiast znajdować się w najważniejszych chwilach przy swojej rodzinie?!
![](https://img.wattpad.com/cover/327265788-288-k657579.jpg)
CZYTASZ
RUBIN |18+
RomancePierwsza część najnowszej serii: Nobilitato. Parker Moretti. Syn Gabriela którego poznać mogliście już w poprzednich częściach, gdzie opisane były losy jego ojca, jak i również jego. Przez pewien czas był grzecznym chłopcem, ale... Jak to mówią...