Rozdział 2

32.4K 837 141
                                    

STELLA

– Kiedyś chciałam nazwać tak naszego psa – dołącza się Mia. – Bardzo ładne imię – dodaje z uśmiechem.

Ha. Ha. Ha. Fenomenalny dowcip.

– Mamy dla ciebie prezent. – Charles wręcza mi owinięty folią bąbelkową prostokątny przedmiot.

Moja mama ściska mnie za ramię, kiedy nie reaguję.

– No dalej, otwórz – ponagla.

Mam złe przeczucia, ale zrywam opakowanie kawałek po kawałku, aż moje spojrzenie natrafia na...

– To... Łał. Mój własny portret w królewskim stylu – chrypię.

Poważnie. To moje zdjęcie. Ale nie jakieś tam zdjęcie. Ktoś namalował moją twarz i całą resztę mojej sylwetki, tyle że... cała reszta jest trochę... średniowieczna. Mam na sobie balową suknie, której nie ubrałabym nawet, gdyby zagrozili mi, że nakarmią mnie pineskami, jeśli tego nie zrobię, i siedzę jak dama w jakimś drogim pokoju. Może nawet pokoju z tego domu.

Szkoda, że nie dorysowali mi korony i gronostaja. To byłby dopiero wypas.

– To nasz rodzinny zwyczaj. Każdy z nas ma dokładnie taki sam portret zawieszony na ścianie. Dziś zawiesimy twój, żeby uczcić twoje pojawienie się w naszej rodzinie – oznajmia Charles z ekscytacją.

Jezu, to coś ma wisieć w miejscu, gdzie każdy będzie mógł to oglądać? Coraz lepiej.

– To takie miłe – zapewnia moja matka, gdy milczę i szturcha mnie łokciem w żebra.

Wyszczerzam zęby w wymuszonym uśmiechu.

– Tak, dzięki. Totalnie się tego nie spodziewałam. Jestem wzruszona – trajkoczę. – Mam się jeszcze popłakać? – dodaję szeptem do ucha mojej mamy, ale mnie ignoruje.

Już wspina się ze swoim super mężem po schodach prowadzących do willi, a ja dalej tam sterczę i zastanawiam się, co tu robię? Czy istnieje szansa, że to tylko zły sen? Czy któryś z tych dziwacznych posągów może ożyć, machnąć różdżką i sprawić, że będę znów w swoim małym drewnianym domu?

– Wchodź dalej – woła mój ojczym. – Tu go powiesimy, co myślisz? – Wpatruje się we mnie, kiedy już zatrzymujemy się w salonie.

No i faktycznie. Na jednej ze ścian wisi rząd podobnych do mojego portretów. Moja matka też już tam jest. Uśmiechnięta, wniebowzięta i najwyraźniej stuknięta, skoro jej się to podoba. Wyglądamy jak karykatury rodziny królewskiej.

– Klęska – burczę.

Charles zerka na mnie zdezorientowany, a Grace Miller wygląda, jakby chciała mnie udusić.

– Słucham?

– Ekstra – kłamię głośniej. – Tam będzie ekstra.

No i kilka sekund później mój tatulek wiesza tę imitację obrazu w swoim gustownym urządzonym w barwach bieli i złota salonie.

– Gotowe.

Wszyscy poklaskują za moimi plecami, a ja marzę, by stać się niewidzialna.

– Pięknie. – Mama muska palcem ramę portretu i przytula się do boku męża.

– Mia, James, pokażcie siostrze pokój – poleca mężczyzna.

James wycofuje się pośpiesznie w stronę korytarza.

– W sumie to ja muszę spadać, obiecałem pomóc w czymś Gabrielowi – stwierdza. – Dobrze się składa, w końcu będą mogły pogadać na bardziej dziewczyńskie tematy. – Rozciąga usta w kpiącym uśmieszku.

Mia stojąca za mną prawie podskakuje ze złości.

– Jaja sobie robisz? – syczy. – Nie zostawiaj mnie z nią.

Jednak jej brat unosi rękę i macha nam na pożegnanie.

– Na razie rodzinko. – A później rozlega się już tylko trzaśnięcie drzwi.

– Idziesz? – wzdycha Mia.

Wspinam się za nią na piętro. Po naszych rodzicach już nie ma śladu.

– Nie musisz mnie oprowadzać, sama sobie poradzę – mówię.

– Po prostu wskażę ci drzwi do twojej nudnej, usłanej romantycznymi książkami sypialni, a później będziemy się unikać tak jak tylko to możliwe. – Wprowadza mnie na długi korytarz oświetlony kryształowymi lampami.

– Brzmi świetnie.

Chcę jej unikać jak zarazków.

Mia zatrzymuje się przed mahoniowymi drzwiami i wskazuje na nie palcem, na którym ma kilka pierścionków. Jest chyba zagorzałą fanka biżuterii, bo dużo jej nosi. Pierścionki, wisiorki, bransoletki i kolczyki. Nawet w brwi. No i ma no i ma blond włosy z czerwonymi pasemkami.

Cóż. Raczej wyłamuje się ze stereotypu potulnej córeczki tatusia.

Ostrożnie popycham drzwi i prawie wpadam na potężną wysoką aż do sufitu egzotyczną roślinę.

Na środku mojego pokoju rośnie, kurde, palma w doniczce! Albo coś, co ją przypomina.

– Baw się dobrze, Bella. – Moja nowa siostra znika, a ja zostaję...

W pokoju godnym księżniczki, podczas gdy czuję się jak zombie.

Witaj w nowym życiu, Stello! 

******

A Wy moi kochani czytelnicy witajcie w nowej książce! Napisałam dla Was coś nowego i już nie mogę się doczekać Waszych wrażeń po przeczytaniu 😻

Gotowi? W tej historii wiele się wydarzy. Będzie zabawnie, romantycznie, wzruszająco -  czyli wszystko, co lubicie najbardziej! 

Ktoś jeszcze nie śpi i czyta to o 1:30 w nocy?🤣 

Daria.

THE HELL BETWEEN US | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz