STELLA
– I co z tego? Zrobił to tylko na pokaz. – Ściskam plastikowy kubek w dłoni trochę zbyt mocno. – Znasz go i jego reputację. Dobrze wiesz, co się za tym kryje. Nie może pogodzić się z tym, że jeszcze mu nie uległam, więc sobie ze mną pogrywa. I tyle. Kiedy nie patrzę, na pewno nadal sypią, z kim popadnie – mruczę.
I wcale nie podoba mi się ukłucie rozczarowania, które nagle odczuwam...
Bo przecież... Nic mnie to nie obchodzi. NIC!
– Może masz rację. – Nicole krzywi się. – To byłaby odlot, gdyby wielkiego Gabriela Holloway'a trafiła strzała amora, ale to raczej mało prawdopodobne.
Wzruszam ramionami niby niedbale i upijam łyk napoju.
– Nie zależy mi.
Nie zależy mi. No dobra, tej większej części mnie. A ten mniejszy, naiwny fragment...najwyraźniej cierpi na chwilowy niedobór szarych komórek.
Nikki siorbie swoją kawę.
– Mądra z ciebie dziewczyna, ale on naprawdę potrafi złamać niejedną. Widziałam. Bądź ostrożna. I twarda. – Udaje, że boksuje się z powietrzem.
Parskam śmiechem.
– Taki mam plan – mówię.
– Muszę spadać, bo się spóźnię. – Przytula mnie. – Pa. – Macha i znika w tłumie.
Przechodzę przez ulicę i przysiadam na jednej z ławek pod drzewem. Liście szeleszczą mi nad głową, gdy zaparuję się ciemniejące niebo. Wiatr robi się coraz bardziej zimny i chyba zanosi się na deszcz.
Nucąc pod nosem, piję przez słomkę koktajl truskawkowy i obserwuję otoczenie. Nie wiem, jak długo tak siedzę, ale w którymś momencie ogarnia mnie dziwaczne oszołomienie. Świat zaczyna wirować mi przed oczami, więc zrywam się pospiesznie z ławki i prawie przewracam.
– Co jest? – szepczę.
– Dobrze się czujesz? – Jakiś mężczyzna posyła mi podejrzliwe spojrzenie.
Mrugam powiekami, a potem przecieram je pięściami.
Wszystko robi się mgliste. Faluje. Drzewa, ludzie, psy, budynki. Wszędzie.
– Tak. Tak. – Skinam podbródkiem. – Po prostu zakręciło mi się w głowie.
– Może sobie usiądziesz?
Słusznie. Opadam z powrotem na ławkę.
– Ja... Dam sobie radę. Proszę mnie zostawić – mamroczę.
Facet oddala się ze słowami ,,Nie trzeba było tyle pić.'' A ja zaczynam się trząść.
Co się ze mną dzieje?
Nie trzeba było tyle pić? Pić?
Napój. O Boże.
Upuszczam kubek z koktajlem. Znajomy paraliż wkrada się do każdego skrawka mojego ciała. Pamiętam to uczucie. Znam je.
Nie. Tylko nie to.
Dusząc się od paniki, wyciągam telefon z kieszeni i drżącymi palcami wybieram kontakt.
– Jednak odważyłaś się skorzystać z numeru, który zapisałem ci na masce samochodu, mój słodki torciku? – W słuchawce rozbrzmiewa wesoły głos Gabriela.
Na moment robi mi się ciemno przed oczami.
– Gabriel... – Urywam. Nie wiem, co mam mu powiedzieć. Oddech mi się rwie.
– Stella? Wszystko gra? Masz dziwny głos.
Przełykam ciężko ślinę. Wstrząsa mną spazm.
– Pomóż... mi.
Zalega chwilowe milczenie, a kiedy Gabriel odzywa się ponownie, w jego tonie słyszę już jedynie troskę.
– Gdzie jesteś? Co się stało? – pyta.
– Na mieście. Zaszłam po napój do tego baru z logiem słonecznika. Myślę, że...że... – Język mi się plącze. – Chyba ktoś mi czegoś dosypał. – Patrzę tępym wzrokiem na kubek z rozlanym koktajlem.
Chcę mi się krzyczeć. Nie mogę znieść bezradności. Nie dam rady.
– Kto?
– Nie wiem. Ja... Boże, to nie może się dziać. Nie znowu.
– Zostań tam. Już po ciebie jadę. – Po drugiej stronie rozlega się jakiś trzask, a później stłumiony pisk opon.
Zaciskam dłoń na telefonie.
– Proszę, pośpiesz się. – Błagam. – Nie chcę być teraz sama. Boję się.
Jak w ogóle do tego doszło? Zawsze pilnuję swoich napojów. Zawsze, a teraz? Przecież to trwało tylko kilka minut.
– Już jestem w drodze – odpowiada Gabriel uspokajająco. – Po prostu zaczekaj i mów do mnie. –Jego głos jest niczym kotwica. Wyciąga mnie z mroku.
– Nie mogę stracić przytomności – szepczę.
Gabriel wyrzuca wiązankę przekleństw.
– Nie stracisz. Nic ci nie będzie.
Nic mi nie będzie. Tak. Nic mi się nie stanie.
A jednak jest we mnie taki zalążek lęku. Jakiś instynkt, który każe mi się rozglądać, być czujną. Bo to nie mógł być przypadek. W tym barze, w którymś momencie mojej rozmowy z Nikki, ktoś próbował mnie czymś nafaszerować.
– Nie wiem, kto mi to zrobił. Nie wiem dlaczego – mamroczę, walcząc z sennością. – Nie wiem, gdzie on teraz jest. Co jeśli jest blisko? – Łzy spływają mi po policzkach.
– Słuchaj mnie, Stella. Nie płacz. Oddychaj głęboko. Wdech, wydech. I jeszcze raz.
Robię, co mi każe. Raz, drugi i następny. Wiatr się nasila, niebo szarzeje albo tylko mi się tak wydaje, ale robi mi się bardzo zimno. Prawie, jakby mróz otaczał moje kości.
Pocieram ścierpnięte ramiona i próbuję skoncentrować spojrzenie na jednym z drzew. Chwieje się.
Nie. Zaraz. To nie drzewo, to ja. Jakoś zsuwam się z ławki i padam na kolana.
– Gdzie jesteś? – dyszę do słuchawki.
Nagle otulają mnie czyjeś ramiona.
– Tutaj – mówi Gabriel o mojego ucha. – Mam cię. Już cię mam. – Podrywa mnie z trawnika i niesie w stronę samochodu. Jego usta się poruszają. Cały czas, ale ja już nie słyszę jego słów. Odlatuję coraz dalej i dalej, aż w końcu tracę przytomność...
*****
Ups. Znowu się zadziało. Podejrzewacie, kto to mógł zrobić?
Widziałam w komentarzach, że chcecie zazdrosnego Gabriela, przemyślę to 😁
CZYTASZ
THE HELL BETWEEN US | Zakończone
Teen FictionON - Wielbiciel szybkich samochodów, głośnych imprez i niezobowiązujących związków. ONA - Wielka romantyczka z bardzo ciętym językiem. Osiemnastoletnia Stella przeprowadza się do innego miasta i tak zostaje sąsiadką najbardziej wkurzającego chłop...