STELLA
– Muszę poszukać łazienki – mruczę do Nikki sączącej piwo z butelki. Jest właśnie w trakcie rozmowy z facetem, z którym tańczyła przez ostatnie kilka piosenek. A raczej ocierała się o niego tak, że zastanawiałam się, czy nie uprawiają na parkiecie seksu przez ubranie.
– Jest na górze. Zaprowadzić cię? – Zamiast mojej przyjaciółki odpowiada mi Gabriel. Sterczy niedaleko osaczony przez trzy chichoczące dziewczyny. Była też czwarta, ale zmieniła obiekt westchnień, mając dość lekceważenia tego dupka.
Odnoszę wrażenie, że utknęłam w jakimś zaczarowanym wymiarze. On naprawdę nie robi nic, żeby przywabić te laski. A mimo to one lgną do niego jak muchy do lepu. Ledwie coś tam do nich wymamrocze i już wgapiają się w niego zahipnotyzowane.
Może facet rozpyla jakieś feromony czy coś?
– Nie. – Wymuszam uśmiech. – Flirtuj dalej.
Gabriel opiera się niedbale o blat baru za jego plecami.
– Skoro nalegasz.
Aż rzygać się chce na tę jego pozę władcy świata. Pewnie palant myśli, że kobiety istnieją tylko po to, żeby go czcić.
Wspinam się na piętro i maszeruję korytarzem, zaglądając kolejno do pokoi. W jednej sypali na dywanie śpi jakiś pijany koleś. Super. Imprezka aż zwaliła go z nóg.
Gdy natomiast popycham następne drzwi, zamieram w bezruchu.
W pomieszczeniu panuje półmrok oświetlany jedynie małą lampką, a wewnątrz siedzą dwaj faceci. Pochylają się nad stolikiem, na którym wala się torebka z jakimś białym proszkiem, a dalej... Na łóżku leży półprzytomna dziewczyna z rozsznurowanym gorsetem.
Jezu...
Żółć podchodzi mi do gardła.
– Przepraszam, szukam łazienki – szepczę.
– Jak widzisz to nie tu, wypierdalaj – odzywa się mężczyzna w czarnej kurtce. Gdy na mnie spogląda, oddech ucieka mi z płuc. – Albo może wejdź i dołącz do nas. Zapraszam.
Bruno.
– Zdejmij z niej stanik – bełkocze jego kolega zniekształconym głosem.
Bruno nie odwracając ode mnie wzroku, uśmiecha się jakoś tak martwo... zupełnie martwo, a potem...
– Zdejmę z niej wszystko – oznajmia.
Przełykam ślinę i dotykam drżącą dłonią zawieszki sztyletu na szyi.
– Co ty... robisz? – pytam.
– A jak ci się wydaje? – Wysypuje biały proszek na kawałek papieru i mruga do mnie.
Ten drugi facet, którego imienia nie znam, zagarnia coś z szafki komody.
Kamera. To kamera. Włącza ją i kieruje obiektyw na łóżko, gdzie leży...
– Ta dziewczyna... – chrypię. Tchawica ściska mi się tak, że nagle nie mogę zaczerpnąć tchu. Czuję się trochę tak, jakby w moje wnętrzności wbijało się tysiące igieł.
Bruno rechocze.
– Trochę odleciała – tłumaczy. – Poczęstujesz się? – Wskazuje na leżący na blacie narkotyk.
Przywieram plecami do framugi drzwi. Moje ręce i nogi robią się omdlałe. Sparaliżowane. Patrzę na tę dziewczynę i przez ułamek sekundy zamiast jej widzę tam siebie.
Nie...
– Ona jest półprzytomna. – dyszę, chwiejąc się. – Ty... Ty...
Bruno unosi brew.
– Co ja? – Pociąga za rzemyk od jej gorsetu. – Zamierzasz tu stać i się gapić, jak się z nią zabawiam?
Facet z kamerą przyklęka na materacu.
– Niezła jest. – Zawadza o ramiączko jej stanika i zsuwa je w dół. – Teraz reszta. Dawaj. A ty się stąd wynoś – zwraca się do mnie.
Blondynka mruczy coś, jej powieki trzepoczą, a później znowu opadają.
– Nie – mówię. – Nie.
Ona nie wie, co się z nią dzieje.
Nie wie, co jej robią. Co zamierzają.
Ona... Ja...
Strach ślizga się pod moją skórą. Śliski, zimny. Wciąga mnie w otchłań wspomnień.
I znów tam jestem. Zamknięta w tamtym pokoju z nim. Z Brunem.
Wspomnienia migają mi pod powiekami. Jego słowa, moje słowa naprzemiennie.
– Nie chcę. Wypuść mnie. – Walę pięściami w drzwi, łamiąc sobie paznokcie.
A później już leżę pod nim na łóżku. Znowu. A on mnie dotyka. Zdejmuje ze mnie ubrania, chociaż próbuję się bronić.
Proszę, nie... Proszę, niech ktoś mi pomoże...
– Krzycz i tak nikt cię nie usłyszy – wyznaje przy moim uchu. – Muzyka zagłuszy wszystko.
– Nie. Nie. Nie.
Ciemne plamy znowu odbierają mi ostrość widzenia. Mam wrażenie, że całe moje ciało pokrywa tafla lodu. A za chwilę tonie we wrzącej lawie.
Nie mogę tego znieść. I nie mam już sił. Moje ręce... Całe moje ciało robi się zdrętwiałe.
– Polubisz wszystko, co ci zrobię. – W przestrzeni rozlega się wstrętny odgłos darcia materiału. – Jutrzejszej nocy sama wrócisz po więcej.
Jego palce przesuwają się po moich nogach, brzuchu i piersiach. Naznaczają mnie. Czymś obrzydliwym. Brudnym.
Nie chcę.
Mój wzrok trafia na róg szafki przy łóżku. Tam zostawił scyzoryk. Po tym tak... Po tym jak on...
Bruno pochyla się i zmusza mnie do pocałunku. Nie walczę. Skupiam się na na nożu. Sięgnę go. Sięgnę...
Sekundy wleką się w czasie, wydają się wieczne, ale w końcu udaję mi się złapać scyzoryk. Ściskam go w garści.
– Nie dotykaj mnie. – I robię zamach...
Czyjś ogłuszający krzyk wyrywa mnie ze wspomnień.
Ktoś krzyczy tak, że muszę zatkać uszy i dopiero po chwili dociera do mnie, że to ja.
*****
Ale w tym rozdziale sporo się zadziało, co? 😁 Były emocje?

CZYTASZ
THE HELL BETWEEN US | Zakończone
Teen FictionON - Wielbiciel szybkich samochodów, głośnych imprez i niezobowiązujących związków. ONA - Wielka romantyczka z bardzo ciętym językiem. Osiemnastoletnia Stella przeprowadza się do innego miasta i tak zostaje sąsiadką najbardziej wkurzającego chłop...