Rozdział 7

26K 811 58
                                    


GABRIEL

– Zbieramy się? – pytam, podnosząc się z łóżka Jamesa, na którym wylegiwałem się przez ostatnią godzinę, czekając aż jego siostra nałoży kilogram kosmetyków na twarz, by jej zdaniem być gotową na zabawę.

Jej blond włosy natapirowane tak, jakby gdzieś między nimi siedział szop pracz z grzebieniem, pojawiają się w szparze między drzwiami.

– Wezmę tylko kurtkę – woła.

James wzdycha i udaje, że  strzelał sobie palcami w łeb.

Śmieję się, ale ponownie skupiam uwagę na telefonie.

Ja tam już bawię się całkiem nieźle. W ciągu minionego kwadransa trzy laski wysłały mi zdjęcie kieliszka wódki. Między swoimi cyckami.

Tym razem impreza odbywa się w barze, którego właścicielem jest mój dobry kumpel, więc nie muszę się spieszyć.

– Możesz ruszyć tyłek? Czeka na mnie kolejka shotów i kolejka chętnych dziewczyn – marudzi James.

Mia wpada do pokoju w czarnej, obcisłej kiecce do połowy jej uda i wysokich szpilkach.

– A może wcale nie potrzebuję kurtki. – Na jej ustach mienią się czerwone cyrkonie. – Rozgrzejesz mnie? – Łapie mnie pod ramię z uśmiechem.

Wygląda całkiem seksownie i przekonałem się już nieraz, że jest niezła w łóżku, ale mam niepokojące wrażenie, że lubi mnie trochę bardziej niż bym chciał.

A ostatniej rzeczy, jakiej mi trzeba to zabujana we mnie siostra mojego najlepszego przyjaciela. Spławianie jej byłoby kurewsko niezręczne.

– Jeśli znajdę kilka minut. – Wyplątuję rękę z jej uchwytu i wychodzę na zewnątrz.

– Jesteś okropny, wiesz? – chichocze, podążając za mną. – Może w takim razie chociaż pożyczysz mi swoją kurtkę, kiedy zmarznę? – Wachluje rzęsami i ,kurwa, znowu łapie mnie pod łokieć.

A podobno to faceci nie chwytają subtelnych znaków.

– Wiesz, że nie lubię, kiedy laski noszą moje rzeczy – Idę dalej przez ogród.

Mia wyprzedza mnie i okręca się wokół rosnącej przy bramie palmy niczym tancerka go go wokół rury.

– Dobrze bym w niej wyglądała. – Oblizuje usta. – I tylko w niej.

Dziś jakoś nic mnie to nie obchodzi. Może po kilku głębszych zmienię zdanie.

Mój wzrok mimowolnie biegnie w bok i zatrzymuje się na czarnym jeepie stojącym na podjeździe.

Hm, chyba pora się trochę zemścić.

– Wsiadaj do auta, zaraz wracam. – Skręcam w stronę samochodu należącego do tego drażniącego bachora, zanim Mia zdąży wykrztusić siebie chociażby jedną sylabę.

Poklepuję maskę auta, a w mojej wyobraźni tworzy się zabawny plan. Stella na pewno doceni moje poczucie humoru.

Kiedy dwie godziny temu zastałem ją pod dachem domu obok którego sam mieszkam, byłem absolutnie zaszokowany, ale też wziąłem to za dobrą monetę w naszej małej wojnie. Już nie muszę jej szukać. Najwyraźniej los mi sprzyja, a ta mała ma pecha. Od teraz sprawię, że będzie miała totalnie przerąbane. Doprowadzę ją do szału dzień po dniu.

– Co tam robisz? – Za moimi plecami rozlega się nagle podejrzliwy głos.

Okręcam się w stronę Stelli, dyskretnie chowając marker do kieszeni.

– Sprawdzam uszkodzenia – kłamię.

Dzieciak nie daje się nabrać. Przechyla się, usiłując dostrzec coś poza mną, ale opieram się o maskę jej wozu i krzyżuję ręce.

– Tak nagle ruszyło cię sumienie? – powątpiewa. – Widzę, że swój samochodzik już naprawiłeś.

Podążam za jej wzrokiem. Mój mercedes stoi pod bramą wyjazdową. Cały lśniący i bez najmniejszego draśnięcia.

– A ty wciąż nie spłaciłaś mi swojego długu – Powoli zmniejszam dzielący nas dystans. – Jeśli cię nie stać, możemy negocjować sposób spłaty. – Zniżam głos do szeptu. Unoszę rękę i owijam sobie wokół palca pukiel jej ciemnych loków.

– Nie dotykaj mnie.

Niestety ponieważ porąbany ze mnie gość jej odmowa tylko mnie zachęca, żeby jeszcze bardziej się z nią podrażnić.

Pochylam się do przodu tak niespodziewanie, że Stella robi gwałtowny wdech, ale się nie odsuwa. Dobrze. Lubię tę jej zawziętość.

– Pasują ci te ogrodniczki. – Obrysowuję opuszką wyszyty na materiale kształt gwiazdy.

– Wcześniej twierdziłeś, że nie jestem zbyt ładna.

Uśmiecham się szelmowsko.

– Nie najładniejsza, ale wystarczy, jeśli chcesz się zabawić – Gdy to mówię, niemal dotykam jej ust własnymi.

– Jesteś bezczelny.

Może, a jednak moja bliskość musi ją trochę onieśmielać, bo nawet w nikłym świetle księżyca i ogrodowych lamp zauważam rumieniec na jej policzkach.

– Jestem szczery. Nie okłamuję cię, jak zrobiłoby to wielu facetów na moim miejscu, żeby dostać to, czego chcą – zaczynam. – Powinnaś być mi wdzięczna, dzięki temu wiesz, że co prawda nie powaliłaś mnie na kolana swoim urokiem i nie masz szans, bym zakochał się w tobie bez pamięci, ale możemy uczynić tę znajomość naprawdę przyjemną. – Muskam kciukiem kącik jej ust...

***** 

Dobra, jeszcze jeden w prezencie na wieczór 😁

Ładnie proszę - jeśli czytacie, zostawiajcie jakiś komentarz, bardzo lubię czytać o Waszych wrażeniach 

Dobrej nocy! 🥰

Daria

THE HELL BETWEEN US | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz