Rozdział 81

16.6K 677 51
                                    


STELLA

– Nie wtrącaj się. Wracaj do domu.

– Dlaczego ma sobie nie popatrzeć? Przecież to wszystko jej wina. – Bruno przewraca się na bok i zanosi strasznym kaszlem. – Ta suka tobą manipuluje. 

Ręka Gabriela ponownie błyskawicznie wystrzela w kierunku gęby brata.

– Ostrzegałem cię, żebyś do niej nie mówił. – Zaciska palce na jego gardle. – Nie zbliżaj się do niej. Nigdy więcej.

Starszy pełza po trawniku, próbując wyswobodzić się z duszącego uchwytu . Krew spływa mu z kącika ust. Sączy się z rozcięcia na skroni.

– A co? Nabrała cię, że jej się to nie podobało? Teraz zgrywa taką skrzywdzoną, a jest jak każda dziwka. 

Gdy mój chłopak bierze kolejny zamach, reaguję instynktownie. Łapię jego zaciśniętą, drżącą pięść i przyciskam sobie do piersi.

– Gabriel, nie... – krzyczę.

– Nie zasługuje na to, żeby żyć – odpowiada chropowato.

Mimo że próbuje się wyswobodzić, nie wypuszczam go. Już nie. Zamiast tego dotykam opuszkami jego okolonego zarostem policzka.

– Błagam, dość. – Gładzę również pozdzierane kostki. – Chodź tu. – Szarpie nim w tył, chcąc, zabrać go z dala od półprzytomnego Bruna, a potem wreszcie przytulam. Z całej siły. Czuję, jak jego ciałem wstrząsa dreszcz, ale w końcu  i on zaczerpuje głęboki oddech, a następnie zamyka mnie w objęciach. 

– Przepraszam – mamrocze w moje włosy.

– Już dobrze. – Zaplatam ramiona na jego karku. Chowam nos w zagłębieniu jego szyi.

W oddali błyskawica rozświetla ciemne niebo. Zaraz za nią rozlega się głośny grzmot. Dźwięki nadchodzącej burzy napełniają mnie teraz dziwnym niepokojem.

– Masz się wynieść z domu do rana. – Gabriel wbija oczy w podnoszącego się Bruna. – Nie powiem o tym matce tylko dlatego, że to złamałoby jej serce, ale jeśli jeszcze raz usłyszę coś o tym, że skrzywdziłeś jakąś dziewczynę...

Popapraniec wyzywająco zadziera podbródek.

– To co?

– Wyślę cię za kratki albo do grobu –  dokańcza. Jego słowa wydają się nieco zniekształcone, zupełnie jakby wibrował w nich warkot rozsierdzonego zwierzęcia. – Jeszcze nie zdecydowałem.

 Starszy brat otrzepuje ubranie z liści i trawy.

– No proszę. Jaki się z ciebie zrobił bohater i obrońca. – Wyciera zakrwawione wargi w rękaw. – Wyrzekasz się rodziny, ale jeszcze tego pożałujesz. Oboje pożałujecie.

Gabriel sztywnieje przy mnie.

– Grozisz jej?

Przeszywa go kolejny spazm, a ja zyskuje pewność, że jest gotowy ponownie zaatakować Bruna.

– Nie. – Staję pomiędzy nimi, napierając dłońmi na tors mojego chłopaka. – Idź już, Bruno. Wróć na odwyk, zrób cokolwiek możesz, żeby się ogarnąć.

Bruno spluwa mi pod nogi.

– Pieprzcie się. – Okręca się i wypada przez bramę wjazdową. Po chwili ginie w mroku nocy, a ja wzdycham z ulgą. 

Udało mi się zażegnać nadchodzącą katastrofę.

– Wszystko w porządku? – pytam i przesuwam kciukiem po rozcięciu na brwi Gabriela. – Krwawisz.

Choć w tej szamotaninie, Bruno nie miał szans ze złością brata, to jednak on także trochę go poturbował. Krople krwi na moich opuszkach są tego wystarczającym dowodem.

– Nic mi nie jest. – Gabriel przyciska usta do mojego czoła. Składa na nim pocałunek. – Muszę iść. – Wypuszcza mnie z ramion i cofa się z powrotem do swojego samochodu.

Natychmiast staję mu na drodze.

– Dokąd? – dociekam.

– Nie wiem. Muszę... się uspokoić, wyładować emocję. Odreagować. – Przeczesuje potargane włosy. – Dzisiaj są wyścigi.

Coś skręca mi się w podbrzuszu w ciasny supeł.

Wyścigi? O nie.

– Nie ma mowy. Piłeś i jesteś cały roztrzęsiony. Nie pozwolę ci jechać. – Łapię się pod boki.

Nigdzie stąd nie pójdzie. Choćbym miała udawać śmiertelne omdlenie czy inny zawał.

Gabriel kopie butem jeden z kamieni leżący na podjeździe.

– Stella... – Kręci głową.

Nagle uchodzi z niego cały gniew, a na jego miejsce wdziera się smutek. Wielki, druzgocący smutek.

Właśnie niemal zatłukł swojego brata. Dla mnie. I choć wcześniej pokroił mi serce na kawałki, wiem, że teraz kawałek jego serca przepadł razem z wiarą w Bruna.

– Nie. – Ponownie biorę go za rękę i splatam nasze place. – Zostań ze mną. Potrzebuję cię teraz.

Gabriel uśmiecha się drwiąco.

– Jestem ostatnią rzeczą, jakiej ci teraz trzeba, uwierz mi.

Nieprawda. Oboje dziś stoczyliśmy własne wojny i odnieśliśmy kilka ran. Niektóre nawet zadaliśmy sobie nawzajem, ale wiem, że mimo to tylko mając go blisko, przestanę się bać. Tylko otulona jego ramionami zapadnę w sen, w których nie będą dręczyć mnie koszmary.

Bo w jakiś sposób on mnie leczy. I ja chcę zrobić to samo dla niego.  Chcę odegnać jego demony. I być jego tarczą, jeśli dziś jej potrzebuje.

– Raczej jedyną. – Całuję jego pokaleczone kostki. – Włamiesz się znowu do mojego pokoju przez balkon? – szepcze.

Gabriel wpatruje się we mnie długą chwilę, a później jak za  dotknięciem czarodziejskiej różdżki, w jego tęczówkach zapalają się zadziorne iskierki.

– A co będziemy robić w twoim pokoju?

– Pójdziemy grzecznie spać. – Pociągam go za sobą, udając, że nie zauważam jego zawiedzionej miny. 

 ******

I co Wy na taki rozwój sytuacji? 😎

Jakie macie plany na weekend? Ktoś jest tutaj z Warmii i Mazur jak ja? Bo zaczynają się Wasze ferie, ktoś zaplanował sobie na nie coś fajnego? 😁

THE HELL BETWEEN US | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz