Rozdział 40

21.7K 733 45
                                    

GABRIEL 

– Zdobywania faceta – trajkocze. – Jak chcesz zdobyć faceta, to musisz być nie do zdobycia. Wiesz?

Tłumię śmiech i układam ją na moim łóżku.

– Brzmi sensownie – Okrywam ją kołdrą. – Więc odpychasz mnie, żebym się bardziej o ciebie starał? To taki podstęp mający na celu zbawienie mnie w twoją pułapkę?

Stella zarzuca mi ręce na szyję akurat wtedy, kiedy już mam zamiar się odsunąć.

– Cwaniaczek. – Chichocze. – Myślisz, że jak jestem odurzona, to wypaplę ci, że mi się podobasz? Nie zrobię tego. Nic takiego nie powiem.

Nie, wcale nie wypaplesz.

Bachor wije się na materacu, niczym żółw, który zaliczył wywrotkę.

– Czekaj. Spokojnie. – Uwalniam ją z tych podstępnych poduszek, w które się zaplątała i pomagam wygodniej się ułożyć.

– Więc to twoje łóżko? – zagaja. 

– Tak. – Przysiadam na brzegu. – Widzisz, jednak w nim wylądowałaś.

– Niezła pościel – W jej spojrzeniu igrają iskierki rozbawienia. – Co mówią na te wzorki twoje wielbicielki?

Obwodzę opuszką jednego z wyhaftowanych na materiale smoków.

– Moje wielbicielki nie mają wstępu do mojego łóżka.

– Kłamca.

– Nie. Nie zabieram ich tutaj. To moje królestwo. – Ogarniam wzrokiem pogrążone w półmroku pomieszczenie. – Poza tym zapraszanie kobiet do swojego domu, przedstawianie ich rodzinie i pozwalanie im na spanie w swoim łóżku to zaprzeczenie relacji bez zobowiązań. Zaraz któraś z nich zaczęłaby planować ślub albo chuj wie co jeszcze.

Ostatnią dziewczyną, z którą spałem, tylko spałem była...

Wbrew sobie zapatruję się na zamkniętą na klucz półkę komody.

Nie rób tego. Nie wracaj tam.

– A więc jestem pierwszą dziewczyną w twoim łóżku? – Stella robi śmieszną minę. – Czy powinnam zatem być zaszczycona?

– Powinnaś. – Szczypię ją w dołeczek w policzku. – A teraz śpij, zanim wejdziesz w fazę plecenia bzdur.

Przemilczmy to, że weszła w nią już dawno.

Bachor zdmuchuje zakręcony pukiel włosów z twarzy i przewraca się na bok. Układa dłoń pod podbródkiem.

Aha, ani myśli spać. A trzy minuty temu była taka senna.

I za trzy pewnie znowu będzie. Jakoś to przetrwam.

–  Co? O czym mówisz? – bełkocze.

– Odurzeni ludzie prędzej czy później odlatują na tyle, że zaczynają bredzić głupoty. – Naciągam na nią rozkopane nakrycie. – Dobranoc – dodaję z naciskiem.

Niestety nie wyczuwa go. Ciekawsko chłonie wystrój mojego pokoju. Tyle że za wiele tutaj nie ma. Parę półek, czarny dywan, ciemne zasłony, trochę obrazów. Te artystyczne Zawiesiła moja matka, te z potworami z horrorów ja sam.

– Co robiłeś, zanim do ciebie zadzwoniłam? – Stella wyrzuca kolejne pytanie.

– Przygotowywałem kolację.

– Ty? Jaką? Zupkę z paczki?

Dowcipnisia.

– Makaron z krewetkami – warczę. 

Maruda przygryza paznokieć kciuka. 

– Wiesz, że krewetka ma serce w głowie? 

Co, kurwa?

Krzywię się z obrzydzeniem, a przecież nie jestem jakimś cholernym kanibalem. Każdy je te morskie robaki.

– Dzięki. Straciłem apetyt – Wzdycham.

Stella uśmiecha się. 

– A jaką ty masz wymówkę? – wyszeptuje. 

– Nie rozumiem.

– Gdzie się podziało twoje serce? – Przyciska palce do mojej lewej piersi. – Dałabym głowę, że go tam nie masz. – Gładzi to miejsce przez materiał koszuli, a ja  nagle odkrywam, jak czuje się człowiek rażony piorunem.

Wciągam łapczywie oddech i przykrywam jej dłoń swoją.

– Bo nie miałem. – Zapatruję się w okno, za którym deszcz dudni o szybę. – Ale może poznałem kogoś, kto sprowadził je z powrotem – dodaję po chwili. Gdy znów spoglądam na mojego gościa, okazuje się, że Stella już zasnęła.

Gapię się na nią jeszcze przez moment, totalnie świadomy, że to nielogiczne i żałosne zachowanie. W końcu gaszę lampkę i wstaję z zamiarem wyjścia.

– Nie. Nie idź... – Rozlega się cichy głos za moimi plecami. 

 Co za bachor...

*****

I jak? Zrobiło się chyba trochę uroczo, co?💖

THE HELL BETWEEN US | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz