Rozdział 82

18.9K 736 90
                                    


GABRIEL

– Na co tak patrzysz? – Stella spogląda na swoje zabawne ubranko, jak gdyby spodziewała się , że oblazły ją karaluchy albo coś równie wstrętnego.

Poprawiam poduszkę pod głową i wskazuję na nią palcem. 

– Na ciebie. – Wyszczerzam się. – Jesteś taka piękna.

I rzeczywiście jest. Uwielbiam w absolutnie niej wszystko. Te poskręcane w czarne sprężynki, nieujarzmione loki...Te niezwykłe oczy w kolorze błękitu, godne mitycznej syreny rzucającej zaklęcia za pomocą spojrzenia. I te dwa piegi tuż nad kącikiem jej ust, na których tak lubię składać pocałunki.

Zupełnie nie rozumiem, jak przy naszym pierwszym spotkaniu mogła wydawać mi się zwyczajna. Chyba byłem na kacu albo coś.

Stella rozciąga wargi w nieśmiałym uśmiechu.

– Nawet w piżamie w kolorowe owieczki? – Przebiega kciukiem po wyszytym na koszulce wzorze. Chrapiącej, zielonej owcy z koślawymi nogami.

Kto by pomyślał, że będą kręcić mnie takie rzeczy?

– Faktycznie. Może jednak ją zdejmiesz? – proponuję. – Bez niej będziesz wyglądać jeszcze lepiej.

Bachor przysiada na krawędzi łóżka z zalotną miną. 

–  Gdybyś był idealnym chłopakiem,  już dawno poprosiłbyś, żebym  sypiała w twoich koszulach.

– Kolejny motyw książkowo-filmowy? 

– I co z tego?  Słyszałam, jak któregoś razu mówiłeś, że nie lubisz, kiedy kobiety paradują w twoich ciuchach. – Przyciąga kolana do piersi i zaczyna przeczesywać wilgotne włosy palcami. – Mnie też to dotyczy?

Znienacka obejmuję ją w pasie i przyciągam do siebie. Sekundę później mam ją rozciągniętą na sobie i uparcie udającą, że nie jest zachwycona z tego powodu.

– Oczywiście, czemu miałbym robić dla ciebie wyjątek? – Cmokam ją w czubek nosa. – Jesteś moją dziewczyną czy coś?

Stella wyrywa poduszkę spod mojej głowy.

– Głupek. – piszczy, waląc mnie nią w łeb. – Lepiej idź już pod ten prysznic. – Zeskakuje ze mnie i sięga po szczotkę do włosów. Zasiada przy lusterku, a potem nieudolnie próbuje okiełznać lawinę loków na swojej ślicznej główce.

Dopiero po jakiejś minucie dociera do mnie, że sterczę tam na środku jej sypialni, gapiąc się na nią jak głupek. Boże, chyba zaczynam mieć obsesję na punkcie własnej dziewczyny. Jeszcze trochę, a będę bębnił pod jej balkonem na gitarce i śpiewał łzawe ballady.

– A może do mnie dołączysz? – mruczę. Nie mogę się powstrzymać, więc podchodzę do niej, by złożyć pocałunek na jej karku. – Prysznic ze mną zafunduje ci o wiele więcej wrażeń niż ten samotny.

Z gardła Stelli  wydobywa się chichot. Odpędza mnie machnięciem dłoni.

– Poczekam na ciebie w łóżku. – Na dokładkę mruga swawolnie.

Cholera.  To tylko jedno mrugnięcie, a ja już czuję się podniecony jak po soczystej grze wstępnej.

Źle z tobą, stary!

– Ty mały podstępny bachorze. – Łapie ją pod brodę i kradnę jeszcze jednego całusa. – Zaraz wracam. – I znikam w łazience.

Planuję wziąć najszybszy prysznic w dziejach.

– Uprzedzam, że bardzo szybko zasypiam – dobiega mnie głos tej wrednej szantażystki. 

Wychylam się przez drzwi, żeby pogrozić jej palcem.

– Tylko spróbuj.

A spotka cię kara.

Błyskawicznie ładuję się do kabiny, oblewam wodą i smaruję mydłem. Boże broń, żebym umył się jakimś płynem do kąpieli o babskim zapachu miliona kwiatów czy innych dupereli.

 W końcu spłukuję się trochę zbyt zimną wodą i wypadam spod prysznica. Jakieś dziewięć minut. Nieźle. Jeśli ten bachor zdążył zasnąć w tym czasie, to poważnie się wkurzę.

Popycham drzwi i wracam do jej sypialni.

– O mój Boże. – Stella zaczyna wrzeszczeć i naciąga pluszowy koc na swoje wytrzeszczone ślepia.

Co ją znowu opętało? 

– O co ci, kurde, chodzi? – pytam.

Bachor opuszcza róg koca i spogląda na mnie jednym okiem.

– Jesteś nagi!

No faktycznie. Po jej reakcji można by przypuszczać, że to poważne przestępstwo.

Wyszczerzam zęby w uśmiechu.

– Zdaje się, że już raz to przerabialiśmy. Jaki mam być po prysznicu?

– A piżama?

– Nie mam tu żadnej, nie jesteśmy na etapie wymieniania się szufladami w swoim domu – przypominam. – A przecież nie będę zakładał brudnych rzeczy.

Stella drapie się w zarumieniony policzek.

– Ale masz.... wszystko na wierzchu.

– I co z tego? – Krzyżuję ramiona na torsie. – Mam przeskoczyć przez balkony, żebyś nie czuła się zgorszona moją seksownością?

Obserwuję, jak sięga po coś do szafki nocnej,

– Owiń się. – Rzuca we mnie skrawkiem materiału.

Łapię w locie złożone w kostkę... prześcieradło...?

– Serio?

– Teraz.

Próbuję się nie śmiać. Naprawdę próbuję, ale niewinność tej dziewczyny jest taka... rozbrajająco urocza.

– Dobra, świętoszko. – Zawiązuję prześcieradło w supeł na moim pasie. – Proszę bardzo, pan fiut schowany. Twoja strata.

Stella przytula poduszkę do piersi i zerka na węzeł.

 No właśnie. Oboje wiemy, że niedługo sama go rozplącze. Chciałem ułatwić to zadanie, ale skoro tak jej zależy...

******

Ten rozdział trochę na wesoło dla odpoczynku od dram. Pójdą spać czy raczej... nie? 🍌👀

Kto nie śpi i czyta to o 1:00 w nocy? 😁


THE HELL BETWEEN US | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz