GABRIEL
– Jaki z ciebie twardziel. – Wrzuca jedną do ust. – Dajcie spokój, przecież jesteśmy kumplami, prawda Stella? – Przykrywa swoją zabandażowaną łapą dłoń mojej dziewczyny.
Już mam ją złapać. I złamać. Tak po prostu. Dla mojej prymitywnej przyjemności. Jednak Stella zna mnie zbyt dobrze i reaguje szybciej. Zabiera rękę i chwytam mnie za nadgarstek.
– Chodźmy zjeść gdzieś indziej – proponuje.
Ledwo ją słyszę, bo szumi mi w uszach od nadmiaru adrenaliny. Dawniej pozwalałem, by taki stan mnie pochłonął i podobało mi się to. Z chęcią znów zdarłbym kostki na twarzy Erica.
– Dalej się wściekacie za wczoraj? To był tylko żart – odzywa się ten sukinsyn.
Żart? Znalezienie mojej dziewczyny związanej i trzęsącej się od przerażenia to dla niego dowcip? Kurewsko fenomenalny.
Nie mam pojęcia, jak to się dzieję, ale następnym, co widzę po tych popieprzonych słowach jest Eric lecący bezwładnie na stoliku. Zdaje się, że musiałem go poderwać i pchnąć. Dobrze...
Na początek.
– Gabriel, nie... – Stella doskakuje do mnie, kiedy biorę zamach, żeby zadać cios temu pojebowi. Wpycha się przede mnie, napierając na moją klatkę piersiową, by zwiększyć dystans między mną a Erickiem.
Dureń wstaje niespiesznie, strzepuje wgniecenia w swojej katanie i pociera brodę.
– Na krótkiej smyczy cię trzyma ta twoja... – urywa, wwiercając w Stellę kpiące spojrzenie. – Dziewczyna – dokańcza.
Najwyraźniej ma życzenie śmierci, ale to dla mnie żaden problem. Znów próbuję wyminąć Stellę, jednak ona wciąż owija się wokół mnie i uparcie blokuje mi możliwość dotarcia do tego kutasa.
Zamiast go znokautować, celuję w niego palcem.
– Pięć sekund.
– Mam pytanie do Stelli – zwraca się ku niej, jak gdyby mnie nie słyszał. – Co ci się właściwie w nim podoba?
Widzę, jak moja dziewczyna trzepocze rzęsami, nie do końca wiedząc, czy zareagować na jego zaczepkę.
– Czego ty, kurwa, chcesz? – odpowiadam za nią.
Eric wciąż skupia na niej całą swoją uwagę. W jego oczach zapala się jakiś błysk.
– Bo wiesz, jestem pewien, że cokolwiek on ci zrobił, ja zrobiłbym to lepiej... – ciągnie tonem podszytym oczywistą seksualną aluzją.
Rozerwę skurwiela. Na strzępy.
– Jeszcze jedno słowo i...
– Wiem, że on zadaje się tylko z dziwkami – Pogwizduje. – Co muszę zrobić żebyś też rozłożyła przede mną nogi?
I już. Wystarczy. Chwilę później moja pięść zderza się z jego szczęką, a potem jeszcze raz.
– Nie! – panikuje Stella. – Gabriel, nie. – Znowu próbuje mnie odciągnąć, ale tym razem jej nie pozwalam.
Wiem, że nie znosi, kiedy się biję. Nie lubi przemocy i zwyczajnie boi się, że sprowadzę na siebie kłopoty, ale nie jestem i nigdy nie będę jednym z tych, którzy kulą się w kącie, gdy ktoś grozi osobom, które kochają.
– Uprzedzałem cię, żebyś jej więcej nie dotykał – dyszę. – Ja nigdy nie ostrzegam dwa razy.
Eric chwieje się na nogach, ale chociaż po jego gębie spływa stróżka krwi, wciąż wygląda na zadowolonego.
Więc przypieprzam mu ponownie. Tym razem tak mocno, że szybuje w tył niczym papierowy samolocik. I łomocze plecami o jeden ze stolików w barze.
Zasiadający przy nim ludzie zaczynają piszczeć i natychmiast podrywają się z krzeseł z zamiarem ucieczki.
– Co się tu dzieje? – Przed nami wyrasta wysoki tyczkowaty facet. Zdaje się, że to właściciel knajpy. Jest cały purpurowy na twarzy.
Stella wpatruje się we mnie wrogo, jakby cały ten rozpierdol był tylko moją winą, a następnie zwraca się do nowoprzybyłego faceta.
– To nic takiego, oni tylko... – milknie i pociąga się za kucyk, nie wiedząc, jak to wyjaśnić.
Właściciel wykrzywia wargi. Przypomina teraz rozsierdzonego buldoga, któremu za moment zacznie pienić się pysk.
– Natychmiast wyjdźcie albo wezwę policję – oznajmia głośno.
Ludzie wgapiają się nas, szepcząc coś pod nosem, a Eric próbuje wytrzeć plamę z dżemu na jego koszuli. Żałuję, że się na coś nie nadział. Choćby na widelec.
W czasie, gdy ja rozpaczam, że nic nie przedziurawiło odbytu Evansa, moja dziewczyna robi coraz bardziej zatrwożoną minę.
– Proszę, tylko nie policja. Bardzo pana przepraszamy. Już wychodzimy. – Uśmiecha się przymilnie do starszego buldoga. – Gabriel, proszę, chodźmy. – Szarpie mnie za rękaw kurtki, kiedy wciąż stoję w miejscu, mierząc się spojrzeniem z Ericiem.
W końcu wciągam powietrze w płuca i pozwalam wyprowadzić się na podwórko.
– Ale zabawa, co Holloway?
Spoglądając przez ramię, zauważam, że ten czubek wypada z baru zaraz za nami.
– Niezła. – Kiwam głową. – Spróbujemy jeszcze raz?
Evans zaczyna rżeć.
– Znam sekret twojego ojca. – Wymija mnie i potrąca w bark.
Sekret mojego...
– Co takiego? – wołam za nim.
Eric okręca się na pięcie.
– Chcesz go poznać? – Szerzy szyderczo kły. – Przyjdź na wyścigi i przegraj.
Że co, kurwa?
Tym razem to ja zanoszę się śmiechem.
– Wydaje ci się, że możesz sobie ze mną pogrywać? Nie prowokuj mnie, Ricky – ostrzegam.
Ciało Stelli napina się przy moim. Wciąż trzyma moją dłoń w swojej i przestępuje z nogi na nogę. Denerwuje się.
– Mówię poważnie. – Eric podwija rękawy swojej kurtki. – Wiem o twoim wspaniałym ojcu coś, czego ty nie wiesz. Miał przed tobą więcej sekretów, niż myślisz.
Przyglądam mu się uważnie, starając się wyczuć, czy blefuje.
– Dlaczego mam ci wierzyć?
– Przyjdź na wyścigi i przegraj. Wtedy dostaniesz dowody moich słów – rzuca – Miłego dnia. – Posyła Stelli pocałunek, a potem okręca się i znika między budynkami.
Bachor natychmiast wtula się w mój bok.
– Nie podoba mi się to – szepcze.
Mnie też nie, ale...
– A jaki mam wybór?
– Jeśli ty pójdziesz, to ja też – oznajmia znienacka. – Daruj sobie zakazy, bo nie posłucham. – Przyciska palec do moich warg, gdy już mam zaprotestować.
Po jej zaciekłym grymasie rozpoznaję, że i tak znajdzie sposób, by pojawić się na tych cholernych wyścigów, nawet gdybym wystrzelił ją w kosmos.
Kurwa.
– Chodźmy na to śniadanie – kapituluję. – Muszą być w tym mieście jeszcze jakieś bary, których nie zdewastowałem.
I wreszcie dzieki nutce absolutnej rezygnacji w moim głosie, na twarzy Stelli wykwita uśmiech. Ten prawdziwy, a nie kryjący nadąsanie.
Kryzys zażegnany. Na razie...
*****
No to teraz muszę zapytać, jaki sekret ojca Gabriela może znać Eric? Macie jakieś pomysły? 😁
CZYTASZ
THE HELL BETWEEN US | Zakończone
Teen FictionON - Wielbiciel szybkich samochodów, głośnych imprez i niezobowiązujących związków. ONA - Wielka romantyczka z bardzo ciętym językiem. Osiemnastoletnia Stella przeprowadza się do innego miasta i tak zostaje sąsiadką najbardziej wkurzającego chłop...