GABRIEL
Ona najwyraźniej tego nie chce i nie potrzebuje, więc niech tak będzie. Mam to w dupie.
– Wybacz. Widać, popełniłam błąd. – Zapina guziki kurtki. – Nigdy więcej nie poproszę cię o pomoc.
I bardzo dobrze. Może po prostu pierdolnąłem się w głowę i na chwilę mnie zaćmiło. Zachciało mi się odgrywać dla niej bohatera. Tak czy owak koniec z tym.
– Wątpię – prycham. – Pewnie wyjdziesz na zewnątrz, a za pięć minut zadzwonisz do mnie zapłakana, bo przestraszysz się własnego cienia.
Teraz już Stella nie tryska złością. Choć próbuje to ukryć, w jej tęczówkach błyska ból.
– Jak możesz zachowywać się tak okrutnie? Co się stało z chłopakiem, z którym byłam wczoraj?
Zaciskam szczękę i wyciągam ku niej talerz z wypiekami. Udaję, że nie czuję się przez jej smutną minę tak, jakby jakaś wielka bestia poharatała mi wnętrzności pazurami.
– Chcesz ciasteczko? – proponuję.
James wierci się na kanapie obok.
– Czy dowiemy się, o co wam chodzi, ludzie? – wtrąca. – To jakiś nowy rodzaj, kłótliwej gry wstępnej? Zaraz zaczniecie się dymać na naszym stole? – Szturcha mnie z rozbawieniem, którego jakoś nie podzielam.
Bachor za to wciąż gapi się w talerz ze słodyczami i pewnie rozważa, czy nie rozbić go na moim głupim łbie.
– Nie żartuj. Gabriel może mieć każdą. Myślisz, że sięgnie akurat po nią? – Śmieje się Mia.
Stella w odpowiedzi obdarza ją znudzonym spojrzeniem.
– Nie sięgnie, bo ta jedna jest dla niego nieosiągalna – prycha.
Hm, jeśli będzie tak dalej kłamać, wkrótce jej nos będzie przypominać trąbę mrówkojada.
– Nieosiągalna? – Wstaję i podchodzę ku niej leniwym krokiem. – Jeśli tylko zechcę, będziesz moja.
– W takim razie świetnie, że mnie nie chcesz.
Zanim zdąży odskoczyć, łapię dłońmi kołnierz jej kurtki. Wygładzam go, muskając przy okazji kostkami jej policzki. Potem pochylam się aż...
– Nie jesteś w jego typie. – U mojego boku znowu wyrasta blondynka.
Ogarnia mnie rozdrażnienie. Mam ochotę powiedzieć jej, żeby się w to, do cholery, nie wtrącała i skończyła z tym desperackim oznaczaniem terenu.
Nie wiem, co Mia ubzdurała sobie między nami, ale nie zamierzam grać w jej gierki i być pionkiem, który pomoże jej uprzykrzać życie nowej siostrze.
– Odpuść sobie – warczę w jej stronę tak ostro, że aż się cofa.
I słusznie. Nie jestem, kurwa, w nastroju na tę dziecinadę.
– To jego pierwsza dobra rada. Powinnaś go posłuchać – dorzuca Stella prawie życzliwym tonem.
Blondynka zaplata na palcu kosmyk swoich włosów.
– Wściekasz się tak, bo nigdy nie będziesz na moim miejscu.
Z gardła Stelli wyrywa się chichot.
– Na twoim miejscu? Czyli gdzie dokładnie? Bo z tego, co widzę aktualnie, on ma cię w dupie, a ty prawie błagasz go o minimum uwagi. To żenujące.
Po tych słowach Mia błyskawicznie wyrywa się do przodu.
– Odszczekaj to, ty suko! – wrzeszczy.
Działając instynktownie, łapie ją za nadgarstek i zatrzymuję w miejscu.
– Bo co? Pobijesz się ze mną o chłopaka jak w przedszkolu? – Bachor pociąga pomadką wzdłuż konturu swoich warg. – Dojrzale. – Cmoka powietrze tuż przy policzku Mii, aż ta druga zaczyna wić się w moich objęciach jak pijany zaskroniec.
O ja pierniczę!
James rży gdzieś z tyłu, najwyżej zachwycony tym małym armagedonem w jego salonie, a ja wciąż powstrzymując blondynkę przed rzuceniem się na Stellę, pokazuję mu ponad ramieniem środkowy palec.
– Uspokój się – nakazuję. – Mówię poważnie.
Mia wreszcie przestaje się szarpać.
– Masz rację. Ona nie jest tego warta. – Obraca się w moim uchwycie i zarzuca mi ręce na szyję. – A może jednak wrócisz na tor?
No po prostu, kurna, fantastycznie.
– Nie – zaprzeczam i sadzam ją z powrotem na kanapie. Po chwili zastanowienia uznaję też, że lepiej będzie, jeśli sam trochę postoję.
– Pokonałbyś wszystkich – ciągnie blondynka.– Jesteś najlepszy, a ja uwielbiałam cię oglądać. – Przytula do piersi jedną z poduszek.
Przecieram dłonią twarz.
Naprawdę nie mam dość energii na tę rozmowę.
– Wyścigi? Zgaduję, że to nie do końca legalna zabawa – odzywa się Stella.
– Słusznie. Ugrzecznione, nudne dziewczynki nie mają tam wstępu. – Wpycham do ust kolejne ciastko. – Dobrze wiecie, że już się nie ścigam – dodaję w kierunku Mii i Jamesa.
– Dlaczego nie? – nie odpuszcza ten bachor. – Wymiękłeś? Pojawili się lepsi od ciebie i udowodnili, że nie możesz się z nimi równać? Porażka smakuje gorzko, co? – W jej ślepiach płoną prawdziwie złośliwe iskierki.
– Zamknij się, kretynko. Nie wiesz, o czym mówisz – krzyczy blondynka.
Ja natomiast tylko się uśmiecham.
Stella ma rację. Porażka smakuje cholernie gorzko, ale ona...
– Nie masz prawa, by to wiedzieć – powtarzam jej słowa z dzisiejszego poranka.
I wtedy jej oczy rozszerzają się, jak gdyby dopiero teraz coś zrozumiała.
– Wściekasz się, bo nie powiedziałam ci o...
– Wściekam się, bo wciąż znajdujesz się blisko mnie, a ja cię tu nie chcę – wtrącam, zanim ma szansę dokończyć.
Już nic nie mówi. Patrzy na mnie w milczeniu przez krótki moment, a następnie po prostu odwraca się i wychodzi. Dokładnie tak jak o świcie.
A ja znów chcę za nią biec. I przeprosić za wszystkie te brednie, które sprawiły jej przykrość, mimo że rozsądna część mnie wie, że tak jest lepiej.
Ta mała wprowadza dziwaczny chaos w moje życie i wcale mi się to nie podoba.
Nie może mi się podobać...
*****
No i jak? Nie lubicie dziś Gabriela?🙄
CZYTASZ
THE HELL BETWEEN US | Zakończone
Teen FictionON - Wielbiciel szybkich samochodów, głośnych imprez i niezobowiązujących związków. ONA - Wielka romantyczka z bardzo ciętym językiem. Osiemnastoletnia Stella przeprowadza się do innego miasta i tak zostaje sąsiadką najbardziej wkurzającego chłop...