Rozdział 19

23.1K 728 25
                                    

GABRIEL 

– Dziękuję, że ze mną poszedłeś. Było naprawdę super – trajkocze Amber, wywijając obok mnie piruety godne baletnicy.

Poprawiam ciążący mi styropianowe kostium. Nigdy bym nie zgadł, że to chujostwo może być tak niewygodne. 

Jeszcze chwila i będę mógł się z niego wyswobodzić. W zasadzie mógłbym już teraz, ale nie chcę robić przykrości temu dzieciakowi. Mała dosłownie tryska radością, bo maszeruje przez miasto z kolesiem przebranym za... coś pomiędzy wyrobem cukierniczym, a pieprzonym yeti.

– Nie ma za co, skrzacie. Uwielbiam przebierać się za dziwaczne ciasteczkowe stwory – odpowiadam.

– Mój brat nie chciał ze mną pójść, ale wcale nie żałuję. – Pięciolatka buja się na piętach, miętosząc w palcach swoją falbaniastą sukienkę. – Z tobą zawsze jest fajniej. Możesz sprawić, żebyś to ty był moim bratem, a nie Erick?

I tak mimo że każdy przechodzień wlepia we mnie gały, a jedna staruszka prawie zaliczyła fikołka, gapiąc się na mnie... Na moje usta wpływa uśmiech.

Lubię tę dziewczynkę. I gardzę jej bratem, który woli zalewać się do nieprzytomności niż pójść na przyjęcie do przedszkola z własną siostrą.

– To będzie raczej trudne zadanie, ale kto wie – W tłumie zauważam idącą ku nam kobietę. – Jest twoja mama, biegnij do niej.

Amber  od razu wystrzela w jej stronę jak pocisk.

– Mamo, Gabriel wygrał konkurs na najlepsze przebranie – piszczy.

Prostuję się dumnie. No jasne, kurwa, że wygrałem. Nie miałem nawet poważnej konkurencji. Drugie miejsce zajął gość, którego strój przypominał ciasteczkowe rzygi.

Rita przykuca przed córką i gładzi ją po włosach.

– Dlaczego wcale mnie to nie dziwi? – Śmieje się

– Nikt nie był w stanie oprzeć się mojemu ciasteczkowemu wdziękowi – mruczę. – Nawet pięciolatki.

Rita wstaje i zbliża się do mnie.

– Dziękuję ci, że z nią poszedłeś. To dla nas wiele znaczy.

– Niech mi pani nie dziękuje. Gdyby nie pani, moja matka nie pozbierałaby się po śmierci ojca.

To najszczersza prawda. Gdyby nie ta kobieta moja matka pewnie wciąż leżałaby kompletnie zdruzgotana w łóżku i wpatrywała się w sufit. Tak właśnie było przez pierwsze miesiące po odejściu taty. Na szczęście one obie stały się sobie bliskie zaraz po tym, jak Rita przeprowadziła się z rodziną do naszego miasta. Zaprzyjaźniły się i spotykały regularnie co weekend. Już od jakiś dziecięciu lat.

– Wszystkim nam go brakuje – odpowiada i ściska dłonią moje ramię. – Pójdziemy już. Amber, podziękuj jeszcze raz Gabrielowi.

Przyjmuję z ulgą jej pożegnanie. Rozmowy o ojcu przypominają mi także, dlaczego umarł. A to zdecydowanie zakazany teren.

Pokracznie osuwam się na kolano, prawie zaliczając wywrotkę,  jak ta nieszczęsna staruszka z laską.

– Buziakiem – Wskazuję na swój policzek.

Amber cmoka mnie w niego, ciągle chichocząc.

– Jesteś najlepszy – woła, a potem wywija następny piruet i biegnie za oddalającą się matką. 

Podnoszę się i opieram plecami o pień najbliższego drzewa.

– Co fakt to fakt – mamroczę do siebie.

Ufff, wreszcie koniec męki. Mogę zdjąć to paskudztwo i...

– Dziewczynki w jej wieku wierzą jeszcze w smoki, wróżki i elfy, więc wystawiona przez nie ocena faktów, może nie być do końca wiarygodna. – Burza czarnych, ciasno spiętych loków wyłania się nagle z drugiej strony dębu. 

A zaraz potem oślepia mnie błysk flesza.

Czy ten bachor właśnie cyknął mi zdjęcie? 

– Śledzisz mnie? 

Stella kiwa głową. 

– Zgadłeś. Nie mam nic lepszego do roboty niż ganiać po mieście za gościem przebranym za... – urywa, zagryzając dolną wargę. – Co to właściwie jest? – Dźga mnie palcem w tę część stroju, która robi za kolorowy lukier.

– Ciasteczko z kremem. – Zniżam głos do kuszącego szeptu. – Do zlizywania.

Zbereźna aluzja zawisa w przestrzeni między nami i sprawia, że mała złośnica natychmiast przybiera groźną minę.

– Czemu masz to na sobie?

Jak na super inteligentną ma skandaliczne braki wiedzy. 

– Halo! Dziś jest światowy dzień czekolady! – oznajmiam. – Towarzyszyłem tamtej dziewczynce na imprezie z tej okazji. 

Stella wybucha śmiechem. W jej policzku pojawia się uroczy dołeczek, nad którym widnieją dwa maleńkie, blade piegi. Dziwne, że dopiero teraz je zauważam.

Nie, stary. Dziwne jest to, że w ogóle je zauważasz. Co cię, do diabła, obchodzą jej piegi, kiedy nie pamiętasz nawet, jak wyglądała laska, która wczoraj lepiła się do ciebie na tylnym siedzeniu twojego auta?

– No tak, zagorzały fan imprez. Nie sądziłam, że nawet takich nie przepuszczasz – dokucza mi.

– Podobam ci się? – Wyszczerzam zęby, a następnie robię pełen gracji obrót, by ułatwić jej podziwianie mnie.

Stella przeciska pięść do ust, jej oczy iskrzą się od rozbawienia. 

– Nie mogę uwierzyć, że się na to zgodziłeś. Nie wyglądasz mi na faceta, który zgodziłby się paradować w takim kostiumie.

– Dlaczego nie? Wyglądam seksownie we wszystkim. Wygrałem konkurs na najbardziej smakowity kąsek. 

*******

I mamy kolejną scenę. Dziś trochę na wesoło 😁

THE HELL BETWEEN US | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz