Rozdział 43

22.3K 732 51
                                    

 GABRIEL

– Judy robi najlepsze ciasteczka na świecie – zachwycam się wypiekami, wpakowując dwa naraz do ust.

James wchodzi do salonu. Zdejmuje ubłoconą kurtkę i przerzuca ją przez oparcie kanapy. W jedną rękę zagarnia pilot od wielkiego na całą przeciwległą ścianę telewizora, a w drugą kruche ciasteczko. Z mojego talerza.

– Nie podlizuj się gosposi. Ona jest odporna na twój urok. – Pożera swój złodziejski łup jednym kęsem.

– Sukindupek.

I myli się, co do mojego uroku. Gdyby miał rację, nie siedziałbym teraz rozparty w jego domu z całą górą ciastek na kolanach.

James wyszczerza zęby i znika w kuchni.

– Piwo? – woła. Zanim zdążę odpowiedzieć, już wyciąga z lodówki dwie butelki. Odbija kapsel o kapsel, a potem rozwala się na kanapie obok mnie. Opiera buciory na szklanym stole i zaczyna zmieniać kanały.

– Dzięki. – Upijam łyk piwa i sięgam po kolejny wypiek. Dziesiąty, a może i trzynasty. Jednak zanim zdążę się w niego wgryźć, robi to ktoś inny. 

Mia nachyla się nad moim ramieniem, bezczelnie zapierdalając mi słodkość. 

Wspaniała rodzinka, nie ma co...

Piorunuję blondynkę wzrokiem, ale ona tylko cmoka mnie w policzek. Sekundę później wpycha mi coś przed nos.

– Patrz, co mam – piszczy, a moje oczy trafiają na czarny papier z czerwonym znakiem. Od razu go rozpoznaję. – Wybierasz się? – dopytuje. 

Szkarłatny łeb tygrysa zamknięty w okręgu. Mało kto przygląda się temu rysunkowi na tyle, by dojrzeć ukryty przekaz. Układ pręg tygrysa zawsze przekazuje wtajemniczonym wskazówki co do miejsca i godziny wyścigów organizowanych na obrzeżach miasta.

Odtrącam dłoń Mii, a wraz z nią tę przeklętą wywieszkę. 

– Zabierz to.

Nie mogę na to patrzeć. Choć próbuję zgrywać zrelaksowanego, nagle mam wrażenie, że jakiś niewidzialny łańcuch oplata się wokół mojej szyi. Pozbawia mnie tchu.

Ta cholerna kartka... Za nią kryją się wszystkie moje demony. Moje winy.

– My idziemy. Nie przepuszczę ani jednego wyścigu – ciągnie blondynka. – James stratuje w drugiej rundzie. – Przysiada na wezgłowiu kanapy i zakłada nogę na nogę.

Klepię Jamesa w bark.

– Powodzenia, stary – mówię.

– Nie przyda mi się. Rozgniatanie karaluchów to moja specjalność.

Zanoszę się śmiechem,  ale milknę, gdy zauważam postać schodzącą ze schodów.

– Nie przywitasz się ze mną? – zwracam się do Stelli.

Dziewczyna przechodzi przez salon do jadalni. Jej biała sukienka faluje przy każdym kroku. Wygląda tak cholernie niewinnie, że z jakiegoś powodu napawa mnie to gniewem.

– Wydajesz się zajęty. – Wwierca we mnie błękitne oczy.

Nie. Zaraz. Ona wwierca je w przylepioną do mojego boku Mię.

– Dokąd się wybierasz? – pytam. – Czy to też wielki sekret, którego nikomu nie zdradzisz?

Jej twarz szpeci wkurzony grymas.

– Widzę, że nie możesz długo wytrzymać bez bycia dupkiem. – Łapie w garść kluczyki od swojego wozu i wraca do korytarza.

Mia strzela spojrzeniem ode mnie do swojej przybranej siostry.

– O czym wy gadacie? – docieka.

Ignoruję jej pytanie i skupiam się na Stelli, która właśnie ubiera kurtkę.

– Dziwne, że przypominasz sobie o tym dupku wtedy, kiedy potrzebujesz pomocy. O nikim innym tylko właśnie o nim – wypominam. – Kiedy jesteś bezradna i kulisz się ze strachu, jestem dla ciebie dość dobry, ale w innych sytuacjach to już nie, co? 

Stella cofa się, jakby pchnięta niewidzialną siłą. Zaciska dłonie w pięści i prawie kipi z wściekłości.

– Jesteś podłym sukinsynem – dyszy.

Posyłam jej niewzruszony uśmiech.

– Może, ale jestem szczery i nikogo nie udaje. – Krzyżuję ramiona na piersi. – Za to ty wczoraj łkałaś w moją poduszkę jak mała dziewczynka, a dziś zgrywasz wojowniczą księżniczkę i znów zadzierasz nosa, jak gdybym był gorszy od ciebie.

Po moich słowach równocześnie dzieją się dwie rzeczy. Mia wydaje z siebie, taki dźwięk, jakby się czymś zakrztusiła i prawie spada z oparcia kanapy, a Stella... Ona chyba toczy ze sobą bój, żeby nie zacząć rzucać we mnie butami, które wkłada.

– Spał...łaś u niego? – zająkuje się blondi. 

Jest ewidentnie w fazie szoku, bo mieszka obok mnie od lat i od lat była świadkiem, jak surowo strzegę zakazu nocowania przypadkowych lasek pod moim dachem. W moim łóżku.

Tyle że ja mam gdzieś, co sobie teraz myśli. Jestem tak wkurwiony... Na sam widok tego bachora mam ochotę zmiażdżyć wszystko, co wpadnie mi w ręce. A jeszcze bardziej drażni mnie to, że nie wiem, dlaczego reaguję aż tak gwałtownie.

Jasne. Nie wyjawiła mi swoich sekretów i co z tego? Czemu aż tak trudno mi się z tym pogodzić? Z poprzednimi dziewczynami jakoś mi to nie przeszkadzało. Niektórych nie zdążyłem nawet zapytać o imię. A teraz nosi mnie, bo Stella kazała mi się odpieprzyć, gdy dzisiejszego ranka próbowałem... ją poznać.

Ona najwyraźniej tego nie chce i nie potrzebuje, więc niech tak będzie. Mam to w dupie.

*****

Ajajaj, Gabriel chyba ma za złe Stelli, że nie chce mu zaufać... 👀

THE HELL BETWEEN US | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz