Rozdział 9

25.4K 738 53
                                    

STELLA

Kiedy moje nowe fantastyczne rodzeństwo wybrało się na imprezę z moim nowym fantastycznym sąsiadem, ja postanowiłam wybrać sie do księgarni i na małe zwiedzanie miasta. 

Od lat kochałam książki. Podobnie zresztą jak filmy.  W dzieciństwie miałam ulubioną bajkę - Zakochanego kundla. Mama czytała mi ją na dobranoc tak często, że jako czterolatka potrafiłam cytować ją z pamięci. To od tej historii wszystko się zaczęło...

– Poproszę jeszcze tę i może... – Podaję drugą książkę sprzedawczyni stojącej za ladą. Kobieta ubrana w wiosenną, kwiecistą sukienkę uśmiecha się i zaczyna nabijać ceny powieści na kasę. Wydaje się ewidentnie rozbawiona moim oczywistym rozdarciem. 

Część mnie chce znowu ruszyć na przeszukiwanie półek, ale nie mogę. Inaczej wyjdę z tej księgarni ze stertą książek wyższą ode mnie.

Chociaż może...

– Ta z niebieską okładką jest świetna. Zabawna, a takie lubię najbardziej – odzywa się dziewczyna zza moich pleców.

Zerkam w tył, a ona wskazuje ruchem podbródka jedną z powieści stojącej frontem na regale.

Nie potrzebuję dodatkowej zachęty.

– Dziękuję. Wezmę ją. – Dokładam trzecią lekturę do swoich zakupów i czekam aż ekspedientka poda mi sumę do zapłacenia. Minutę później już wyjmuję banknoty i chowam swoje nowe zdobycze do torebki. Niestety miejsca starczy tylko na dwie książki, więc jedną muszę trzymać w ręce.

Mam za swoje.

– Fanka powieści o miłości? – zagaja do mnie ta sama rudowłosa dziewczyna, która stała za mną w kolejce. Ona także przytula do piersi jedną z książek.

Kiwam twierdząco głową.

– I filmów, wszystkiego – odpowiadam.

Powiedzieć, że mam małego fisia na punkcie historii o miłości to mało. Nieważne czy toczą się na ekranie czy kartach powieści. Uwielbiam wszystko ze szczęśliwymi zakończeniami, a na smutnych płaczę jak bóbr.

– Romantyczka? – Rudowłosa dziewczyna popycha drzwi i razem wychodzimy w chłodną noc. Jest już całkiem późno. Niebawem wybije dziesiąta, a wilgotne powietrze wokół pachnie zapowiedzią nadchodzącego deszczu. Mam nadzieję, że nie będę musiała wracać do domu w ulewie.

Przyszłam do miasta pieszo, bo mój ukochany jeep nie nadaję się do jazdy przez tego wandala, który nabazgrał mi na mim swój numer.

– I to taka, która raczej kiepsko skończy w tych czasach.

– Wiem, co masz na myśli – Dziewczyna zatrzymuje się i wyciąga do mnie dłoń. – Tak w ogóle to jestem Nicole.

– Stella. Miło mi. – Wymieniamy uściski. – Więc co ty czytasz?

Nicole zaczerpuje długi oddech i zadziera głowę, by spojrzeć w niebo.

– Zwykle to samo, ale aktualnie jestem kilka tygodni po rozstaniu z pewnym kutasem i czytanie o szczęśliwych parach albo oglądanie wielkiej miłości w telewizji, sprawia, że chce mi się beczeć – wyznaje.

Mimo że jej nie znam, od razu robi mi się jej szkoda. Wydaje się naprawdę sympatyczna. Jest mniej więcej w moim wieku i ma fantastyczny gust. Właśnie bowiem stoi przede mną w genialnym puszystym kombinezonie w czarno białe łaty. I nie, wcale nie przypomina w nim krowy albo Cruelli ścigającą niewinne dalmatyńczyki.

– Przykro mi – mówię. – I właśnie w tym cały problem. Realne uczucia zwykle są nic nie warte.

– Gówno warte – dorzuca.

Chichoczę, poprawiając torbę na ramieniu.

– To też. Dlatego wolę książki. – Zagryzam wargę z wahaniem. – Masz ochotę na lody?

– Czemu nie?

– O ile wskażesz nam jakąś lodziarnie, bo jestem nowa w mieście i jest całkiem późno.

Nicole łapie mnie pod ramię i pociąga w jedną z uliczek. 

– Tutaj. – Skręca w lewo. – Nowa? Co jest powodem przeprowadzki?

Przechodzimy chodnikiem między rzędem wysokich lamp, które oświetlają niedaleki park oblegany przez sporą liczbę ludzi. W większości ze swoimi psami turlającymi się po trawie albo bawiącymi się w berka.

– Nowy mąż mojej matki – odpowiadam ze znużeniem.

Mijamy kilka budynków. Jeden z nich wygląda, jakby miał zaraz runąć, słowo daję. Mam ochotę osłonić czymś głowę, żeby nie oberwać kawałkiem cegły w łeb. 

W końcu Nicole zatrzymuje się przed wejściem do lodziarni. Na szukanych drzwiach widnieje malunek kolorowych rożków, a kiedy tylko popycham drzwi, prawie wpadam na dmuchanego jednorożca z tęczową grzywą wskazującego swoim rogiem wielką kartę smaków zawieszoną na ścianie.

– Nie brzmisz na zachwyconą, więc weźmiemy przynajmniej dwie gałki. Jakie smaki?

Nawet nie nie zastanawiam.

– Tylko czekoladowe. Kocham je.

– Czekoladowe i miętowe. – Sięga po coś do kieszeni, kiedy zaczynam szukać portfela. – Ja stawiam.

– To ja cię zaprosiłam.

– I wystarczy. Teraz mój ruch. – Śmieje się i już chwilę później podaje mi mojego rożka. – Co jest nie tak z tym mężem?

*****

Też jesteście romantyczkami zakochanymi w filmach i książkach o miłości jak Stella? Bo ja TOTALNIE TAK! 😅

THE HELL BETWEEN US | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz