Rozdział 84

14.7K 647 40
                                    


STELLA

– Już jesteś moja. Dokładnie od dnia, w którym obrzuciłaś mnie tortem – mruczy, przesuwając językiem po płatku mojego ucha. – A teraz zatopię cię w rozkoszy. Rozpalę bez reszty.

Już jestem rozpalona. Mam wrażenie, że pod moją skórą tli się ogień. Nagle wydaje mi się, że piżama, którą mam na sobie, jest zbyt ciasna, a w żołądku czuję łaskotanie. I ciągle mam ochotę się wiercić.

Gabriel trąca palcem ramiączko mojej koszuli, a ono opada, odsłaniając fragment piersi. Kiedy jego kciuk zawadza ponownie o materiał i szarpie go w dół, by obnażyć brodawkę, zapominam, jak oddychać.

Przyglądam się niemal zahipnotyzowana,  gdy jego opuszka kolistymi ruchami okrąża mój sutek i zagryzam wargę, by nie jęknąć. Powinnam czuć się zakłopotana obserwowaniem, jak mnie pieści, a tymczasem odkrywam, że podoba mi się to.

I że mnie to podnieca.

Bardzo, więc kiedy sekundę później Gabriel pochyla głowę , a potem zamyka usta na mojej brodawce, bezwiednie wyginam plecy w łuk i przywieram do niego mocniej. 

– Nie przestawaj. Nie zatrzymuj się – proszę.

Nie zatrzymuje się. Jego druga ręka gładzi moje udo leniwymi pociągnięciami. Powoli, kusząco i tak długo, aż sama mam ochotę chwycić jego pace i wsunąć je pod moją koszulkę.

Wiję się pod nim zniecierpliwiona, a on wyszczerza arogancko zęby, uwalniając spomiędzy nich mój sutek, tylko po to, by poddać takim samym torturom kolejne fragmenty mojego ciała. W którymś momencie orientuję się, że już nie mam na sobie piżamy i w pierwszej chwili pragnę się osłonić, ale  powstrzymuje mnie głód żarzący się w czarnych tęczówkach Gabriela. Patrzy na mnie tak, jakby upajał się moim widokiem. Mną całą. I jakby nie mógł się mną nasycić.

A potem jego wargi ponownie przywierają do mojej skóry tuż nad pępkiem. Ssie ją, liże i kąsa  naprzemiennie, doprowadzając mnie tym samym do szaleństwa. Sprawiając, że dokuczające mi zawstydzenie całkowicie znika.

Jestem nawet więcej niż pewna, że dupek zrobił mi tam cholerną malinkę. Zostawił na mnie swój zbereźny znak.

– Jest ci dobrze? Mów do mnie – mruczy z nietypowym dla niego przejęciem. – Nie chcę tego spierdolić.

Uśmiecham się rozbawiona.

– Martwisz się tym? Ty, który zaliczyłeś pół miasta? – Już mam zacząć się śmiać, ale wtedy jego palec znika pod koronką moich fig i muska najwrażliwsze miejsce. – O Boże – sapię zdumiona eksplozją doznań płynących z tego małego, ulotnego dotyku.

I teraz to Gabriel się szczerzy. Jego kciuk pociera mnie nieustannie. Coraz szybciej, coraz bardziej szorstko, aż w moim podbrzuszu zaczyna tworzyć się dziwne napięcie.

– Lubię sprawiać ci przyjemność – nuci prosto w moje wargi, a później zagarnia je w kolejnym pocałunku.

Ja też to lubię. To naprawdę... naprawdę ekstra sprawa. 

– Gabriel...– Rozkoszny dreszcz wspina się po moim kręgosłupie.

– Nikt inny nie da ci jej aż tyle, wiesz o tym, prawda?

Potakuję skinieniem głowy. Kompletnie rozkojarzona wbijam paznokcie w kołdrę, serce bębni w piersi. 

– Tak – dyszę. – Proszę, chcę... – Moje słowa zostają stłumione przez kolejny pocałunek. Gabriel gładzi mój język swoim w tym samym rytmie, w którym jego dłoń pieści mnie między udami. Leniwie zataczane kółeczka, sprawiając, że moje biodra ponownie podrywają się z materaca. Ocieram się o niego, a z mojego gardła wymyka się jęk.

Nie zniosę tego dłużej. Nie chcę już czekać.

Gabriel spogląda mi w oczy, jak gdyby usłyszał moje myśli.

– Jesteś pewna? Możemy jeszcze zaczekać i...

– Nie.

Znowu się uśmiecha. Jego usta spadają na moją szyję i ponownie obsypują ją gradem pocałunków.

– Będę delikatny – obiecuje, niespiesznie zanurzając palec w moim wnętrzu. 

– Wiem.

Zaczyna poruszać dłonią, zagłębia i wysuwa  palec raz po raz, aż zaczynam drżeć. Zachłystuję się oddechem  i zaplatam ramiona na jego karku, chcąc znaleźć się jak najbliżej niego. 

– Zrobię to powoli – dodaje.

Widzę nad sobą jego twarz spiętą niepokojem. Martwi się, że nie będzie mi się podobało. A to jakiegoś powodu sprawia, że coś w moich żyłach eksploduje z radości niczym mały fajerwerk.

– Gabriel, wszystko w porządku. Nie boję się. – Gładzę opuszkami jego plecy. – Co najwyżej denerwuję, że...

– Że co?

– Że to ty będziesz rozczarowany. – szepczę. – Nieraz słyszałam, jak faceci mówili, że z dziewicami było im beznadziejnie, bo one są jak... jak kłody i... – urywam, gdy nagle Gabriel wsuwa się we mnie jednym zdecydowanym pchnięciem.

Sztywnieję instynktownie, a moje paznokcie wrzynają się w jego barki w odpowiedzi przeszywające ukłucie bólu. 

– Kocham cię – mówi cicho. – Bardzo cię kocham. – Wchodzi odrobinę głębiej. Jego ciepły oddech ogrzewa mi skroń, a dłonie zaciskają się wokół talii.

Kierując się instynktem, oplatam go nogami w pasie i wtulam w niego jeszcze mocniej, by nie widział łez wzbierających mi pod powiekami.

Chce mi się płakać, ale nie z powodu bólu, a dlatego, że nagle czuję się niesamowicie wzruszona. Emocje mnie przytłaczają, ale wszystkie są cudowne. Czuję się szczęśliwa, spełniona.

Czuje się... jego. I mam wrażenie, że to najwłaściwsza rzecz na świecie.

– Ja ciebie też.

THE HELL BETWEEN US | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz