STELLA
– Chce mi się rzygać od tych zakrętów. – Przyciskam pięść do ust.
Wcale nie kłamię. Mój żołądek nie przepada za kręceniem bączków. Zaraz wypluję wnętrzności.
– Zamknij oczy.
Co?
I wtedy to zauważam! Wielką dziurę! Cholerną przepaść przed nami.
O Jezu! Poprawka, najpierw wypluję wnętrzności, a potem umrę.
Zginę na wielki wieków amen!
– Zabijesz nas, świrze! – piszczę na całe gardło.
Gabriel odchyla głowę do tyłu i wydaje z siebie taki dźwięk jak wilk wyjący do księżyca. Nawet nie patrzy na ulicę, kiedy jaguar wzbija się w powietrze, a później ląduje, ledwie unikając wycieczki w odmęty tej wielgachnej wyrwy.
Co ja tutaj w ogóle robię?
– Wiesz, że podwyższony poziom adrenaliny we krwi, zwiększa ochotę na seks? – Śmieje się ten wariat.
– Nie u mnie, ja chcę tylko przeżyć. – Wpycham rozdygotane ręce pod pachy.
Wóz mknie do przodu, wymijając kolejno cały rząd pędzących ulicą samochodów. Przemyka między nimi płynnym slalomem i robi to z taką łatwością, że aż trudno jest mi w to uwierzyć.
– Ostatnie okrążenie .Oddychaj. Wdech. Wydech. – Gabriel dyszy, udając laskę na lekcji w szkole rodzenia.
– Wal się. – Pokazuję mu język. – To nie jest śmieszne.
Mój chłopak trąca mnie w odwecie w kolano.
Wiem, że robi to, żebym się odprężyła i przestała być takim cykorem. Siedząc obok niego, widzę, że on naprawdę to lubi. Szaleństwo, ale podoba mi się, jaki jest podekscytowany i beztroski, kiedy pokonuje kolejne zakręty na drodze. W końcu jednak jego głowa odwraca się w bok. Za oknem tuż obok nas sunie pomarańczowe auto. Oba jaguary pędzą niemal równo, ale teraz to Gabriel prowadzi.
A później jego spojrzenie spotykają spojrzenie oczu rywala przez szybę.
– Teraz – szepcze Gabriel. Miażdżąc kierownicę w rękach, pozwala samochodowi zwolnić, by Eric mógł wyprzedzić go na ostatnich kilku metrach trasy.
Przegrywa.
– Przykro mi – mówię.
– To nic. – W końcu zatrzymuje się i gasi wóz. – Ustawiona wygrana to żadna wygrana, ale niech się nią cieszy, dopóki może. – Głos ma napięty od tłumionego wzburzenia, a gdy wyciąga kluczyk ze stacyjki, ręka drży mu odrobinę za bardzo.
Przygryzam wargę w niezdecydowaniu. Część mnie ma ochotę przeskoczyć przez fotele i wpełznąć mu na kolana, by go pocieszyć, ale nie dostaję na to szansy, bo już Gabriel pociąga za klamkę i wysiada.
– Co to było? Jak mogłeś dać się tak wyprzedzić? – Przy jego boku natychmiast wyrasta James wraz z kolegami. – Ochujałeś?
Decyduję się dołączyć do nich, zanim inni znajomi zdążą go osaczyć i jeszcze bardziej zdenerwować, jednak Gabriel pozostaje zadziwiająco spokojny. Jego twarz wciąż jest wyzuta z jakichkolwiek emocji.
Dopóki nie pojawia się Eric.
– Najwyraźniej nasz mistrz stracił formę, co? – Dupek klepie go pobłażliwie po plecach. – Nie przejmuj się, stary. Było świetnie. – Wyciąga rękę do mojego chłopaka, jak gdyby oczekiwał, że zbiją piątkę.
Bezwiednie wstrzymuję oddech.
Jednak Gabriel szokuje mnie po raz drugi i wymienia uściski z Evansem.
– Dzięki – mruczy.
– No i w końcu jesteś tam, gdzie twoje miejsce. Przegrany, skazany na porażkę, pokonany – dodaje niepodziewanie ten sukinsyn, a zgraja towarzyszących mu kumpli zanosi się śmiechem. – Więc, skarbie, czekam na swoją nagrodę. – Po chwili zwraca się do mnie.
Marszczę brew skonsternowana.
– Jaką nagrodę?
Eric zawadza palcem za suwak w kurtce Gabriela, którą wciąż mam na sobie i przyciąga mnie bliżej.
– Pocałunek – wyjaśnia.
– Co takiego? – Błyskawicznie cofam się poza zasięg jego dłoni, a Gabriel wpycha się pomiędzy nas.
– Pojebało cię? Nie taka była umowa. – Zaciska garście na klapach katany Erica, popychając go w tył.
Evans cmoka z rozbawieniem.
– Dokładnie taka, Holloway. – Kopie czubkiem buta w but Gabriela. – Nie pamiętasz? Na poprzednim wyścigu to ona była stawką, a ty zgodziłeś się na to.
– I wtedy cię pokonałem. Nie było o tym mowy tym razem.
– Zasada jest taka, że wygrany bierze, co chcę. Chcę jej pocałunku oraz żeby następnym razem pojechała ze mną, a jeśli nie... – Urywa i strzepuje z siebie uchwyt Gabriela. – To zapomnij o sekrecie idealnego tatusia.
– Pierdolę ciebie i ten sekret – odpowiada mój chłopak.
– Oj, ktoś tu chyba nie umie przegrywać. – Eric wspiera się o maskę pomarańczowego jaguara . – A może, gdybyś wiedział to, co ja, przestałbyś obwiniać się o jego śmierć. – Krzyżuje ramiona na piersi.
Gabriel posyła mu takie spojrzenie, że niemal spodziewam się, że tamten dupek padnie zaraz trupem, a następnie splata nasze palce.
– Wracamy. – Pociąga mnie za sobą, przepychając się przez oblegający nas tłum.
Ja jednak się zapieram. W mojej głowie wciąż odbijają się echem ostatnie słowa Erica.
A może, gdybyś wiedział to, co ja, przestałbyś obwiniać się o jego śmierć.
A co jeśli rzeczywiście tak jest? Jeśli to takie ważne i mogłoby uwolnić Gabriela od ciężaru wyrzutów sumienia? Wciąż pamiętam, jaki był zdruzgotany gdy mówił: Zabiłem mojego ojca. On w to wierzy, a ja... nie mogę na to pozwolić.
– Zaczekaj...
******
UPSI i co będzie dalej? 😈 Chrapiecie już czy jeszcze nie? 😁
CZYTASZ
THE HELL BETWEEN US | Zakończone
Teen FictionON - Wielbiciel szybkich samochodów, głośnych imprez i niezobowiązujących związków. ONA - Wielka romantyczka z bardzo ciętym językiem. Osiemnastoletnia Stella przeprowadza się do innego miasta i tak zostaje sąsiadką najbardziej wkurzającego chłop...