GABRIEL
– Dość – szepcze.
Poprawiam się na siedzeniu pasażera i podnoszę upuszczoną butelkę wody. Wrzucam ją do schowka, przypadkiem wysypując jego zawartość.
Biała koperta leży obok mojego buta odrobinę pomięta. Zapisane na niebiesko skośne litery sprawiają, że od razu ją rozpoznaję.
Kurwa.
Szybko wpycham list na miejsce i zamykam schowek z trzaskiem.
Stella bębni opuszkami o kierownicę. Unika mojego wzroku.
Być może powinienem odpuścić, ale jeśli teraz nie dorwę tego jej sekretu, ona jutro ponownie założy swoją zbroję. Będzie udawać, że ten wieczór wcale się nie wydarzył, a ja nie widziałem, jak niemal się rozpadła.
– Nie jestem ślepy. – zaczynam. – To nie jest pierwszy raz, kiedy dziwnie się zachowujesz i...
– I co? No co?
Odwracam się na fotelu, by lepiej widzieć jej twarz.
– Czy ktoś cię kiedyś skrzywdził?
Samochód znowu zrywa się do ruchu trochę zbyt gwałtownie.
– Nie twoja sprawa. – Pogłaśnia piosenkę lecącą w radiu i dodaje gazu. – Zamiast martwić się o mnie, lepiej pilnuj brata, żeby to on nikogo nie skrzywdził.
Chociaż nie dostaję bezpośredniej odpowiedzi, jej determinacja, żeby uniknąć drążenia tego tematu... zdradzają mi więcej niż sądzi.
Jezu Chryste. Samo rozważanie, że ktoś mógłby jakkolwiek ją zranić... Zrobić jej coś złego, budzi we mnie prymitywne pragnienie, by tego kogoś dopaść. I zranić go w zamian. W odwecie. O wiele, wiele mocniej.
A zyskuję coraz więcej dowodów, że tak właśnie było.
I dziś znów ją to nawiedziło. Przeze mnie.
– Przepraszam – Wzdycham. – To ja cię namówiłem na tę imprezę.
– To nie twoja wina, Gabriel.
Ponownie wyłączam radio.
– Mylisz się, to wszystko moja wina. – Śledzę spojrzeniem cienie za oknem. – To że Bruno ćpa. To, co ci się dzisiaj przydarzyło, czymkolwiek to było też.
Gabriel Holloway jest świetny w sprowadzaniu cierpienia na ludzi, na których mu zależy.
To hasło powinienem sobie wydziarać jako ostrzeżenie.
Auto zwalnia, wraca do równomiernego tempa. A potem dzieje się coś zaskakującego. To Stella chwyta moją dłoń.
– Zanim doszło do tego... incydentu, bawiłam się naprawdę dobrze – wyznaje.
Mimo ponurego nastroju uśmiech powoli rozciąga moje wargi.
– Co podobało ci się najbardziej?
Tym razem i ona się uśmiecha. Troszeczkę.
– A tobie?
– Sam nie wiem. Chyba kąpiel w jacuzzi z moimi dwiema koleżankami – wybieram po chwili namysłu.
Mój seksowny szofer robi naburmuszoną minę.
– Nie wątpię.
Splatam ciaśniej nasze palce i rysuję kciukiem wzory na wierzchu jej dłoni. Blada, zimna skóra kontrastuje z moją, ale jest w tym coś fascynującego. U mnie królują tatuaże wyryte czarnym tuszem. Na moich kostkach ciągnie się napis NOTHINGNESS. Czyli wszystko to czym jestem. Czym czuję się od bardzo dawna.
Nicość.
Na jej dłoniach wypatruję tylko małą bliznę wyciętą tak, że wygląda niczym połowa koślawego serca. Przyciskam usta do tego miejsca.
– Blefowałem. Twój całus też był niezły, bachorze. Chociaż mogłaś się bardziej postarać – dokuczam jej. – A może po prostu musisz więcej poćwiczyć? Mógłbym cię nauczyć, co lubią mężczyźni.
Stella skręca w leśną drogę, a moment później parkuje mercedesa na moim podjeździe.
– Wydaje mi się, że masz już wystarczające grono uczennic.
Aha. Dzyń, dzyń. Pora na fanfary. Sarkazm jest niepodważalną oznaką zazdrości.
– Drażni cię, że masz tak liczną konkurencję o moje uczucia?
Jej spojrzenie trafia na nasze wciąż splecione dłonie. Krzywi się i wyrywa rękę.
– Nie mam żadnej konkurencji, bo nie startuję w tym konkursie – odbija, chwytając za klamkę. – Zostanie twoją dziewczyną na pięć minut wciąż mnie nie interesuję. Przykro mi. – Wysiada, a ja zaraz za nią.
Prędko okrążam auto i więżę ją przy masce wozu, zanim zdąży mi uciec. Układam ręce po obu stronach jej głowy i pochylam się.
– Tego wieczoru byłaś jedyną dziewczyną, której dotknąłem – szepczę.
Stella śmieje się.
– Tego wieczoru? I to ma mnie przekonać?
Uświadamiam sobie, że dopiero dźwięk jej śmiechu rozluźnia jakąś obręcz w mojej piersi.
– Tego wieczoru byłaś jedyną dziewczyną, której pragnąłem dotykać. – Unoszę kciukiem jej podbródek. – Jesteś jedyną, której pragnę dotykać od tamtego dnia, kiedy skasowałaś mi auto i umazałaś się tortem – dodaję.
Oczy Stelli rozbłyskują rozbawieniem. Uznaje moje słowa za żart. Nie ma pojęcia, że nigdy w życiu nie byłem bardziej poważny niż teraz.
– Przepraszam za to. – Wskazuje skaleczenie na grzbiecie mojej dłoni.
– Wiesz, jak mogłabyś mnie przeprosić?
Odpowiada mi tylko wkurzone prychnięcia.
– Dobranoc, Gabriel. – Próbuje mnie odepchnąć.
Oto moja dziewczyna.
Nim zdoła się wyswobodzić, łapię jej dolną wargę między zęby i przygryzam ją delikatnie. Nie pozwalam sobie jednak na więcej. Gdzieś w środku wiem, że dziś to nie byłoby w porządku.
– Dobranoc, Stella – mówię cicho i uwalniam ją.
A potem stoję na podjeździe i patrzę, jak biegnie na swoje podwórko, dopóki nie mam pewności, że weszła bezpiecznie do domu.
Słodkich snów, bachorze.
CZYTASZ
THE HELL BETWEEN US | Zakończone
Teen FictionON - Wielbiciel szybkich samochodów, głośnych imprez i niezobowiązujących związków. ONA - Wielka romantyczka z bardzo ciętym językiem. Osiemnastoletnia Stella przeprowadza się do innego miasta i tak zostaje sąsiadką najbardziej wkurzającego chłop...