Rozdział 76

18K 748 122
                                    


STELLA

– Wódki i niezobowiązującego seksu? – odzywam się, zamiast ugryźć się w ten durny język.

Gabriel zerka na mnie. Unosi kącik ust w uśmiechu.

– Może tylko wódki. 

Cała jego postawa pozostaje arogancka. Nawołująca, że w tej właśnie chwili jestem dla niego wyłącznie pomyłką.

– Wiesz, co? Odpowiem za ciebie na pytanie, które ci zadałam.– Ocieram mokry od łez policzek wściekłym ruchem palców. – Ja żałuję, że się z tobą związałam.

Nagle kumpel zasiadający z nim przy stoliku krztusi się zaczerpniętym łykiem tequili.

– Czy ona wypowiedziała słowo na Z? – Wali pięścią o drewniany blat. – Związek? To jedna z twoich szalonych niby eks?

Gabriel sięga po butelkę z alkoholem i przykłada ją do warg.

– Teraz już chyba tak, właśnie mnie rzuciła – mamrocze.

– W takim razie może powinniśmy opić twoją odzyskaną wolność? – Rozradowany koleś zderza się swoim kieliszkiem z butelką tkwiącą wciąż w uchwycie Gabriela, podśpiewując raz po raz pod nosem: wolność, wolność, wolność.

A potem Gabriel wznosi butlę w moim kierunku, jakby mi również proponował toast.

Za nasze rozstanie.

– Też chcesz łyka? – pyta.

Przez jedno mgnienie patrzymy sobie w oczy. Później jednak uciekam wzrokiem w bok, a moje spojrzenie natrafia na obraz, na którym widnieje ogromny łeb tygrysa. Taki sam jak na szyldzie baru. Wpatrując się w dzikie, zwierzęce ślepia, mam wrażenie, że nawet on się ze mnie śmieje.

Głupia, Stella. Taka głupia. Nabrała się na bezwartościowe ,,Kocham cię'' z taką łatwością.

Żałosna, mała wariatka.

Upokorzenie przenika mnie aż do szpiku kości. Czuję, jak płynie w moich żyłach, pali od wewnątrz.

Już mi wystarczy.

– Nigdy ci tego nie wybaczę – mówię, a potem odwracam się, by wybiec na podwórko.

– Oho, ona chyba serio wierzy, że powinno ci na niej zależeć i że zaraz tego pożałujesz. – Dociera do mnie jeszcze stłumiony głos jego kolegi.

– Zamknij pysk, to nie jest zabawne – warczy Gabriel.

A później nie ma już nic. Tylko ciemność i trawiące mnie rozczarowanie.

Wsiadam do auta, chwiejąc się na nogach. Trzęsącymi rękoma wkładam kluczyk do stacyjki i odpalam jeepa.

Łzy sprawiają, że wszystko wokół jest rozmazanymi smugami kolorów. Jednak jego twarz tę przeszytą lodowatym zadowoleniem widzę dokładnie.

Widzę ją wszędzie.

– Sukinsyn. – W przypływie wściekłości walę czołem o kierownicę. – Pieprzyć go. Pieprzyć.

Raptem coś łomocze w moją szybę. Nie. Nie coś, ktoś. Gabriel.

– Zaczekaj – prosi. – Wysiądź. – Szarpie za klamkę, ale drzwi są już zablokowane.

Za późno. Na wszystko.

Wyjeżdżam powoli na ulicę, a Gabriel wciąż uderza w mój samochód i krzyczy, żebym nie odjeżdżała.

Nagle znów wygląda na kompletnie zdruzgotanego i bezradnego. Smutnego. Teraz? Kiedy już poharatał mi serce?

Wciskam pedał gazu i obserwuję jego niknącą sylwetkę we wstecznym lusterku. 

 Co za popieprzony typ!

*****

KONIEC!



Żartowałam, nie bijcie 😂

THE HELL BETWEEN US | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz