GABRIEL
– O co ci chodzi z moim bratem? – pytam.
Stella wzrusza tylko ramionami.
Nie daję się jednak zwieść. Ona coś przede mną zataiła...
– Jest mi winien wyścig, a nie przyszedł, bo jest małym tchórzem jak ty. – Erick Evans niegdyś mój kumpel z piaskownicy, aktualnie ktoś, kogo odbyt mam ochotę nafaszerować trotylem, staje naprzeciwko mnie. – Zawsze wycofujecie się z walki z podkulonym ogonem, kiedy robi się za poważnie – dodaje i spluwa mi pod nogi.
Czuję, że zaczyna drgać mi szczęka. Palce zwijają się w pięść gotowe, by dać upust pustoszącej mnie agresji.
I właśnie wtedy Ray odpycha Ericka z dala ode mnie.
– Kontroluj się – warczy. – Walczyć możecie na torze. – Wreszcie odciąga też tę swoją blondi.
– Niech będzie. – Erick podwija rękawy kurtki. – Zrobię wyjątek i pozwolę ci go zastąpić.
Na moje wargi wpływa beznamiętny uśmiech.
– Nie ścigam się już – odpowiadam.
Ray okręca złoty sygnet na swoim palcu. Podchodzi jeszcze bliżej.
– Dziś zrobisz wyjątek. Nie każ mi przypominać ci, że nieprzestrzeganie zasad jest surowo karane. Bruno wisi mi kasę. – Ogląda się na auto, w którym czeka James. – Pojedziesz i wygrasz dla mnie ten wyścig, albo ja pójdę prosto do niego.
No tak. Groźba zawisa w powietrzu i sprawia, że zaczynam widzieć na czerwono. Nie, żebym się tego nie spodziewał, ale i tak ledwo panuję nad gniewem.
Właściwie nie pamiętam już, dlaczego nie wolno mi mu przywalić, może powinie...
Nagle ktoś przywiera do mojego boku.
– Chyba nie zamierzasz się zgodzić. – Stella wplata palce w moją dłoń. – To jest szantaż.
O ja pierdolę, czy ona naprawdę to powiedziała? Na głos?
Spoglądam na nią, dając jej niemy znak, by nie ważyła się wypowiedzieć już ani jednej cholernej sylaby.
Jednak to na nic. Za późno, bo ściągnęła ich uwagę.
Ray wodzi zaciekawionym wzrokiem po jej twarzy.
– To twoja dziewczyna? – Wskazuje na nasze wciąż szczepione dłonie.
Kurwa! Kurwa mać!
Natychmiast wyrywam rękę i odsuwam się.
– Nie – rzucam najbardziej kpiącym tonem, na jaki mnie stać.
Stojąca z boku Stella wzdryga się, jak gdybym chlusnął w nią wiadrem lodowatej wody. Przez chwilę wparuje się w swoją dłoń, tę którą właśnie puściłem, a potem chowa ją do kieszeni i wlepia wzrok w przestrzeń.
Wiem, co sobie teraz myśli i przykro mi. Jednak to wszystko nie miałoby miejsca, gdyby siedziała cicho. Gdyby nie wywołała tego całego zamętu.
– Niech ona będzie stawką. Jeśli przegrasz, to następnym razem pojedzie ze mną. – Erick oblizuje się łakomie, mrugając do Stelli. – I będzie dla mnie bardzo miła.
Okej. Zatłukę go. Za trzy, dwie, jedną...
Bachor znowu szarpie się do przodu.
– Mam być dla ciebie miła? Ja? Prędzej... – Robi zamach, jakby zamierzała przyłożyć Erickowi.
No nie. Laska nie ma za grosz instynktu samozachowawczego.
Natychmiast owijam ramię wokół jej pasa i unieruchamiam ją w objęciach.
– Wystarczy, pojadę – ulegam.
– Nie. Nie rób tego. – Stella potrząsa głową.
– Zamknij się! – Uwalniam ją z ramion. – To wszystko przez ciebie. Mówiłem, żebyś tu nie przychodziła.
– To nie moja wina, że oni...
– Wierzysz, że zostawią cię w spokoju, jeśli nie pojadę? – Zanoszę się śmiechem. – Nie możesz być aż tak naiwna. Spierdoliłaś wszystko.
Stella robi głośny wdech, oczy zaczynają jej błyszczeć, ale niestety aktualnie mam w gdzieś jej zranione serduszko.
Odwracam się i zmierzam w kierunku czekającego w aucie Jamesa.
– Zostań tu. – Dobiega mnie jeszcze głos Nikki. – Gabriel wie, co robić.
Raczej robi to, do czego został zmuszony, żeby wyciągnąć tego szalonego bachora z kłopotów.
Szarpię za drzwi venoma GT.
– Wysiadaj.
James unosi brew na mój ostry ton.
– Wszystko gra?
– Z całą pewnością, kurwa, nie.
Ani trochę.
Mój kumpel opuszcza samochód, a ja wsuwam się na miejsce kierowcy. Zaciskam palce na kierownicy z miażdżąca siłą. Silnik Wenom GT mruczy niczym tygrys gotujący się do ataku. Kiedyś jarało mnie to jak nic innego. Adrenalina, prędkość. Świat, który rozmywa się od szybkości, ale teraz...
Jak przez mgłę docierają do mnie wrzaski tłumu, migotanie kolorowych lamp z furgonetki jakiegoś gościa, który puszcza muzykę z głośników. Potem na linię startu wchodzi skąpo ubrana dziewczyna. Staje między samochodami z wielkim uśmiechem i cyckami prawie na wierzchu. Ma w dłoniach dwie czerwone flagi. Teraz te dwie czerwone flagi są sensem mojego istnienia.
Laska unosi ręce. Robi nimi zamach, a ułamek sekundy później już wciskam pedał gazu i sumę GT wzdłuż wyznaczonej trasy wyścigu. Zerkam na prędkościomierz, gdy samochód pędzi ulicą, aż wszystko wokół zaczyna się rozmywać.
Więcej i więcej. Więcej mocy.
Krew szumi mi w uszach, a ja wyhamowuję płynnie, żeby wejść w pierwszy zakręt. Słyszę pisk opon i śmiech mojego rywala jadącego tuż obok.
– Dawaj Holloway! Co tam, straciłeś jaja po śmierci tatusia? – drze się.
****
Zaczęło się! Co może stać się na tych wyścigach? Bo trochę się zadzieje... 😈
CZYTASZ
THE HELL BETWEEN US | Zakończone
Teen FictionON - Wielbiciel szybkich samochodów, głośnych imprez i niezobowiązujących związków. ONA - Wielka romantyczka z bardzo ciętym językiem. Osiemnastoletnia Stella przeprowadza się do innego miasta i tak zostaje sąsiadką najbardziej wkurzającego chłop...