STELLA
– I wystarczy. Teraz mój ruch. – Śmieje się i już chwilę później podaje mi mojego rożka. – Co jest nie tak z tym mężem?
Wracamy na podwórko i podchodzimy do jednej z ławeczek ustawionych pod dziwacznym drzewem z wielkimi liśćmi.
– Nic takiego, wydaje się miły, ale wkurza mnie, że on i moja matka oczekują, że zaakceptuję go jako nowego tatusia w pięć minut. – Przysiadam obok Nicole. – No i mam też nowe rodzeństwo – rozpaczam dalej.
Moje zdruzgotanie prowokuje ją do śmiechu.
– Aż tak źle? – Szturcha mnie ramieniem.
Źle? Idę o zakład, że przyjemniej byłoby mi na balandze w paszczy prehistorycznego tyranozaura.
– Koszmarnie. Boję się, że zamordują mnie we śnie – stwierdzam, pałaszując swojego loda. – Poza tym nie mam z nimi nic wspólnego, a matka i jej mąż każą mi ich uwielbiać.
– Chyba jednak ci te lody nie wystarczą, dziewczyno.
– Nawet własna fabryka czekolady by mnie teraz nie pocieszyła – parskam. – Lepiej ty powiedz coś o sobie.
Nicole wyciera usta chusteczką i odgryza kawek wafelka.
– Mam nudną osobowość.
– Świetnie, wreszcie jakaś bratnia dusza.
– To może być prawda, skoro obie pożeramy lody o północy.
– Jeszcze nie ma północy, ale za to chyba zaraz będzie padać.
Chmury na niebie szarzeją coraz bardziej, a gdzieś w oddali słyszę huk grzmotu.
Podbiega do nas jeden z psów ganiających po parku. Przysiada naprzeciwko mnie i zadziera swoją wielką kudłatą łapę, układając mi ją na kolanie. Głaszczę go za uszami, a on zaczyna z zadowoleniem merdać ogonem.
– Nawet gorzej, zanosi się na burzę – przepowiada Nicole.
I tak dwie sekundy później na moimi nosie rozbija się wielka kropla wody.
No ekstra.
– Świetnie, marzę o tym, żeby zmoknąć w drodze do domu. – Wywalam resztkę lodów do kosza i przytulam książkę, która nie zmieściła mi się w torebce do piersi, żeby chronić ją przed deszczem. – I padła mi bateria, nie wezwę taksówki – zauważam, kiedy sięgam po telefon do kieszeni.
Znowu robię się wkurzona. Powinnam przyjechać tu własnym samochodem. Mam przecież samochód!
To wszystko wina tego nawiedzonego czubka z syndromem płatka śniegu. Kiedy on pojechał sobie na chrzanioną imprezę, ja przez godzinę próbowałam zmyć ten marker z maski.
I nie udało mi się.
– Spokojnie, ja zadzwonię, jeśli chcesz – proponuje Nicole. – O, zaczekaj, to nie będzie potrzebne, widzę mojego znajomego, podrzuci nas obie. – Wstaje i przechodzi na drugą stronę ulicy, gdzie rozmawia grupka facetów.
Biegnę za nią.
– Jesteś pewna? Może lepiej zostańmy przy...
Za późno. Nicole już stuka palcem w ramię jednego z chłopaków.
– Gabriel?
Facet w czarnej kurtce obraca się w jej stronę.
– Co tam, Nikki?
Nie. Tylko nie on.
Ze zdumienia prawie się potykam i wypuszczam z rąk książkę.
– Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że cię widzę. – Nicole wyszczerza się w uśmiechu.
A ja wręcz przeciwnie. Ten gość mnie prześladuje. I ma nierówno pod sufitem.
A poza tym jest wredny, ciągle mnie obraża i ma nieźle wyrzeźbione mięśnie zarysowujące się pod podkoszulkiem.
Jak widać, mam masę powodów, żeby trzymać się od niego z daleka.
– Czego chcesz? – pyta jej, ale jego oczy pozostają wbite w moje.
– Musisz podrzucić mnie i moją znajomą do domu – świergocze. – Złapała nas ulewa.
Może jeszcze nie ulewa, chociaż pada coraz mocniej, a kolejny trzask grzmotu sprawia, że mimowolnie się wzdrygam.
Kiedy zauważam, że kącik ust Gabriela drga w rozbawieniu, od razu eksploduje we mnie gniew.
– Wolałabym jednak wziąć taksówkę – mówię. – Albo wrócę pieszo.
Nicole marszczy brwi.
– Po co? On nas podrzuci.
Nie rozumie, czemu wybieram taplanie się w kałużach niż przejażdżkę drogą bryką.
Potrząsam głową, a mokre kosmyki włosów zaczynają lepić mi się do policzków.
– Pewnie śpieszy się gdzieś – sugeruję.
Niestety Gabriel ewidentnie czerpie przyjemność z mojej udręki. I nie zamierza mnie oczywiście od niej uwolnić. Podrzuca kluczyki od samochodu i łapie je w locie.
– Nie, skąd. Z przyjemnością cię podwiozę, Stello – odpowiada. – Mówiłem ci już, dam ci wszystko, czego potrzebujesz, jeśli tylko ładnie poprosisz.
Zaciskam szczękę tak mocno, że aż słyszę zgrzyt własnych zębów.
– Ale ja wcale nie proszę.
Dupek podchodzi bliżej z niby rozczarowaną miną. Znowu żongluje kluczami i łapie je tuż przed moim nosem.
– Znacie się? – docieka Nicole, przypatrując się nam ostrożnie.
Krzywię się jeszcze bardziej, bo Gabriel zarzuca rękę na moją szyję. Przyciska mnie do swojego boku.
– Niestety. To mój sąsiad – mamroczę.
– Jeszcze będziesz się z tego cieszyć. – Jego głos rozlega się cicho przy moim uchu. – Chodźcie. – Pociąga mnie w stronę swojego mercedesa.
Nie mogę uwierzyć, że wszechświat aż tak mnie nienawidzi.
CZYTASZ
THE HELL BETWEEN US | Zakończone
Teen FictionON - Wielbiciel szybkich samochodów, głośnych imprez i niezobowiązujących związków. ONA - Wielka romantyczka z bardzo ciętym językiem. Osiemnastoletnia Stella przeprowadza się do innego miasta i tak zostaje sąsiadką najbardziej wkurzającego chłop...