8 - Ja się nie zakochuje

463 8 0
                                    

Rano obudziłem się w zajebiście dobrym humorze. Ubrałem swój klasyczny strój czyli jeansy oraz koszulę, dziś postawiłem na kolor biały. Zakasałem rękawy na wysokość łokci i wyszedłem ze swojej sypialni.

Zapukałem do drzwi mojej przyszłej żony i gdy nie usłyszałem żadnego odzewu nacisnąłem klamkę.
Wchodząc do środka nie zastałem Jej w łóżku, wręcz przeciwnie. Właśnie wychodziła w ręczniku z łazienki.

- Dzień dobry Lauro - Odparłem opierając się o belkę łóżka i zilustrowałem Jej sylwetkę.

- O matko, przestraszyłeś mnie - Podskoczyła na dźwięk mojego głosu jak poparzona i zasłoniła się szczelniej ręcznikiem.

- Nie musisz się mnie wstydzić, skarbie.

Nieśmiałym gestem podeszła do łóżka i spojrzała na mnie pytającym wzrokiem. Uśmiechnąłem się zadziornie, widząc jak woda spływa po Jej skroni.

- Ubierz się. Zapoznam Cię z Victorem. Będzie Twoim ochroniarzem i do Twojej wyłącznej dyspozycji.

- Ochroniarzem? Po co?

- Żeby ktoś nie sprzątnął mi Ciebie sprzed nosa. Mówiłem, że będę o Ciebie dbał.

Odwróciłem się na pięcie i chciałem wyjść ale gdy moja ręka dotknęła klamki usłyszałem Jej cichy głos.

- Zamierzasz powiedzieć Bruno, że mnie porwałeś? Będzie zły. - Odwróciłem się do Niej i pochyliłem lekko głowę w bok.

- Będzie zły co najwyżej na mnie. Poradzę sobie z Nim. Czekam na dole.

Zszedłem schodami na dół, gdzie czekał już Eryk i Victor. Usiadłem przy stole spoglądając na Nich a Greta podsunęła mi kubek z czarną kawą.

- Dzięki Greto. A więc. Victor będziesz na zawołanie Laury. Masz Jej pilnować jak oka w głowie. A Ty, ze mną pojedziesz do kasyna omówić szczegóły dotyczące nowego klubu.

- Jasna sprawa szefie - Victor odpowiedział i skinął głową.

- Może nie zabieraj Jej nigdzie poza dom, na razie ma poczuć się tutaj komfortowo. No i oczywiście muszę załatwić sprawę z Bruno, na pewno się wkurwił gdy zniknęła.

- Tak. Twój Ojciec dzwonił i pytał czy Ciebie do reszty pojebało, że zwinąłeś Mu narzeczoną. To nasi wrogowie, tak łatwo nie odpuści.

- Dam Mu jakieś kasyno w zamian i powinno starczyć. Bruno nigdy nie był wylewny w tej kwestii. A Ojciec niech się nie wpieprza.

- Myślisz, że to wystarczy? Bruno jest nieobliczalny, nie zapominaj o tym.

- Pożyjemy, zobaczymy. Masz skupić się na Jej ochronie. - Skinął głową i po chwili zetknął w stronę schodów.

- No no, Twoja Laura się zbliża.. - Spojrzałem na Victora, który spoglądał w tamtą stronę.

- Bez ślinienia się. - Odparłem ostrzegającym tonem i sam przeniosłem wzrok na schody.

Laura powolnym krokiem schodziła na dół. Ubrała czerwoną sukienkę lekko przed kolano. Czyli jednak zajrzała do szafy. Pomyślałem o wszystkim, nawet o ciuchach, mimo iż sam ich nie wybierałem. Nie miałem w tym wprawy.

- Dzień dobry skarbie, usiądź.

- Dzień dobry. - Laura przywitała się grzecznie z resztą obecnych przy stole. Greta od razu podeszła do Niej z ciepłym uśmiechem. Cieszyłem się, że Ją polubiła.

Businessman With Benefits Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz