Siedzieliśmy przy stole, obserwując licytacje, które trwały w głównej sali. Dużo chętnych osób zgłaszało się, wyrażając chęć zakupu. Cieszyło mnie to, iż datki trafią na cele charytatywne. O to przecież chodziło.
Godzinę później licytacje powoli dobiegały końca, i zbliżało się After party. Czyli część gości wracała do domu, część zostawała się bawić. Ja zawsze byłem obecny, chociaż na trochę, by dopilnować porządku i wypić z dwie kolejki.
Spojrzałem na Laurę, która siedziała obok. Wpatrywała się w punkt przed siebie. Była jakby nieobecna. Chociaż upierała się, że zemdlała w toalecie, nie chciało mi się w to wierzyć. Długo Jej nie było, facet wydał mi się dziwny ale postanowiłem się tym na razie nie przejmować.
Może faktycznie tak było a ja mam już urojenia.- Idę po whisky - Odparłem do dziewczyny, na co skinęła głową. Poszedłem do baru, gdzie dostałem whisky z lodem, czyli mój ulubiony klasyk, oraz drinka dla Laury.
- Dla Ciebie - Postawiłem Jej przed nosem szklankę z drinkiem i sam upiłem swojego kilka łyków. Spojrzała dziwnie na trunek ale nie napiła się.
- Dziękuję, nie mam ochoty.
- Co? Dlaczego?
- Po prostu. - Wzruszyła ramionami i zmarszczyła brwi. Westchnąłem cicho nie wiedząc o co Jej chodzi. Może przez to omdlenie nie miała ochoty na picie?
W pewnym momencie podszedł do nas facet, ten sam, który stał przy łazience z Laurą. Stanął obok stołu i spojrzał na nas z uśmiechem.
- Mogę prosić do tańca? Jeśli oczywiście nie będziesz miał nic przeciwko. - Uniosłem na Niego swoje spojrzenie. Miałem dużo przeciwko, oczywiście, że miałem ale postanowiłem coś sprawdzić.
- Nie, ale bez numerów. - Skinął głową i wyciągnął do Niej rękę. Pilnuj się skurwysynie.
- No pewnie, wyluzuj. - Laura nie chętnie ale wstała. Chwyciła niepewnie za rękę a ja usiadłem przodem do nich i obserwowałem każdy Jego ruch.
- Szefie, co Ty robisz?
- Nie wkurwiaj mnie. Obserwujcie tego faceta, śmierdzi mi na kilometr. - Victor spojrzał od razu na gościa i zmarszczył podejrzliwie czoło.
- A coś się stało?
- Owszem. Laura poszła do toalety, długo nie wracała, więc poszedłem to sprawdzić. Spotkałem Ją z tym typem, który trzymał Ją pod ramię i twierdził, że zemdlała więc Jej pomógł. Ale Laura jakoś nie była Mu za to wdzięczna, jakby się bała.
- Myślisz, że to któryś z nich?
- Tak właśnie myślę.
Obserwowałem ich. Na pierwszy rzut wyglądało to normalnie. Leciała muzyka, dwoje ludzi tańczyło, bez żadnych czułości, zbliżeń, jak normalni ludzie. Ale jeśli się zagłębić.... Facet szeptał coś do Jej ucha, Ona miała przerażoną minę, często odwracała wzrok i zamykała oczy. Byłem niemal pewny, że coś nie tak.
Wstałem mając tego dość. Nie mogłem już dłużej na to patrzeć. Podszedłem do Nich i chwyciłem Laurę za rękę.
- Odbijany. - Odwróciłem Ją w swoją stronę, zarzuciła mi ręce za szyję i mocno się we mnie wtuliła. Poruszała się w rytm muzyki i czułem jak Jej ciało całe drży.
- Laura? Wszystko w porządku? - Skinęła głową nie odpowiadając. Westchnęła cicho i zacisnęła mocniej dłonie na moich ramionach.
Czułem jak złość się we mnie buzuje. Rozglądałem się za tym typem lecz zniknął bez śladu. Spojrzałem na Victora, który ruchem głowy wskazał mi, że wyszedł. Kutas ma szczęście, że resztkami sił zdołałem się opanować.
- Skarbie.. Chcesz wrócić do domu?
- Tak..
Chwyciłem Jej dłoń i splotłem palce razem. Pokazałem chłopakom kierunek wyjścia i tam też się udaliśmy. Ksawery gotowy do drogi, czekał na nas pod kasynem. Weszliśmy do auta, zapiąłem pas i ruszyliśmy w stronę domu. Była późna godzina, coś koło 2 w nocy.
- Jestem zmęczona..
- Zaraz będziemy w domu, położysz się spać.
Widziałem, że coś jest nie tak. Nie byłem do końca pewny, co to takiego ale czułem to w kościach.
Uniosłem rękę do Jej policzka i uśmiechnąłem się lekko. Docisnęła buzię do mojej ręki i przymknęła oczy.Kilka minut później dojeżdżaliśmy już do skrzyżowania, jeszcze dwie przecznice i będziemy w domu. I tak, bylibyśmy, gdyby nie to...
Z całą siłą, samochód wjechał w nas od strony Kierowcy. Huk, trzask, pęknięcie szkła, odbijało się echem w mojej głowie. Jeknąłem głośno pod wpływem silnego uderzenia. Gdy udało mi się otworzyć oczy, miałem chwilowe zamroczenie.
Spojrzałem w bok na Laurę. Patrzyła się na mnie, łuk brwiowy Jej krwawił. Musiała się w coś uderzyć. Chwyciłem Jej dłoń, rozglądając się dookoła. Po chwili odpiąłem swój pas i wychyliłem się do Ksawerego, sprawdzając puls. Żył ale był nieprzytomny. Cholera jasna.
Nim zdążyłem sięgnąć po telefon, ktoś otworzył drzwi od strony mojej narzeczonej. Wyciągnąłem do Niej ręce ale przywalił mi prosto w twarz. Zamroczyło mnie poraz kolejny. Kurwa, nic nie słyszę.
- Nie!!! Zostaw mnie!!! - Krzyk Laury. Mojej Laury. Rozrywał mi bębenki. Z trudem otworzyłem drzwi, wysiadłem i spojrzałem przed siebie. Musiałem trzymać się auta bo czułem, że zaraz jebnę na ziemię.
- Laura...
- Zostaw mnie!!! Daniel!!! - Znowu ten krzyk. Byłem zamroczony i kompletnie nie mogłem się ruszyć. Uszy mnie cholernie bolały, piszczało i kręciło mi się w głowie.
- Daniel, jestem w ciąży! Nie mogę stracić dziecka!!! - Co?! Pojedyncze słowa docierały do mojej głowy. Krzyk ucichł a ja osunąłem się na podłogę. Położyłem się na plecach, gapiąc się w niebo.
- Dzie-dziecko? - Wymamrotałem pod nosem do samego siebie. Ostatnie co ujrzałem to chłopacy, pochyleni nade mną i gasnące ciemne niebo.
CZYTASZ
Businessman With Benefits
RomanceDaniel Brown to syn właściciela największych kasyn w Anglii. Jest szanującym biznesmenem w kraju i naprawdę wpływowym człowiekiem czego nauczył Go Ojciec. Jest też równie bezwzględnym i nie czułym mężczyzną, który zamroził swoje serce na uczucia. Wa...