21 - Przeprosiny

308 7 0
                                    

Kolejne dni upływały mi spokojnie. Do domu wprowadziła się na czas naszego pobytu, kobieta w średnim wieku, chyba takim co Greta. Ma na imię Konstancja. Polubiłam Ją na szczęście.

Victor trzymał się z boku i nie wtrącał się we wszystko co robiłam. Mogłam swobodnie przebywać na terenie całej posiadłości i nie czułam na sobie takiego ciężaru i wzroku jak zawsze. Podobało mi się to.

Z czasem, gdy upłynęły już dwa tygodnie, poczułam się lepiej. Poczułam komfort i spokój, który dawał mi ten dom.

Nawet siedzieliśmy razem w trójkę w salonie i graliśmy w planszówki. Chociaż ciężko było mi przekonać do tego pana ważniaka Victora.

- Ha! Znowu wygrałam - Rzuciłam karty na stół, gdy skończyliśmy rundkę makao. Grałam w to jak byłam mała.

- Chociaż w czymś jesteś lepsza ode mnie.

- Nie schlebiaj sobie Victorze.

- No co? Mówię prawdę.

- A propo prawdy... Czy odwołali bal charytatywny przeze mnie?

- Można tak powiedzieć. Danielowi zależało żebyś pojawiła się tam razem z Nim więc tak, przełożyli na inny termin.

Uśmiechnęłam się lekko i w głębi serca ucieszyło mnie to. Bądź co bądź, wyjechał stąd pokłócony ze mną i bardzo się na mnie gniewał. Ale to miłe z Jego strony. W końcu ten bal był ważnym wydarzeniem w ich życiu.

- Okej myślę, że czas się położyć.

- Co? Jest dopiero 22. Posiedźmy jeszcze chwilę.

- Jutro jedziemy na zakupy. Kilka kilometrów stąd jest targ, musisz się wyspać.

- Nie traktuj mnie jak dziecko Victorze.

- Nie traktuje jak dziecko.

W momencie gdy wstałam i chciałam coś powiedzieć usłyszałam trzaśnięcie drzwi , jakby od samochodu. Spojrzałam w tamtą stronę a Victor od razu wyjął broń z tylnej kieszeni. Kazał nam się schować.

Schowałam się z Konstancją w małej komórce i nasłuchiwałam odgłosów. Victor się nie odzywał lecz po chwili usłyszałam śmiech i ktoś wszedł do środka.

- Mogłeś chociaż poinformować, że przyjedziesz.

- Tak wyszło, nie miałem tego w planach.

- Laura, możecie wyjść. - Przełknęłam ślinę i najpierw wyszła Gosposia. Rozpoznałam ten głos od razu i chwilę czekałam z wyjściem. Po chwili jednak otworzyłam drzwi i ujrzałam Daniela.

- Witaj Lauro.

- Daniel, co Ty tu robisz?

- Przyjechałem w odwiedziny. Nie cieszysz się?

- Cieszę.

I tak. Wstyd było przyznać. Ale o dziwo, gdy Go zobaczyłam, jak stał w kuchni, i spoglądał na mnie, dotknęło mnie coś w rodzaju tęsknoty.

Nie widziałam Go dwa tygodnie, wcześniej przecież codziennie. I zdałam sobie sprawę, że...naprawdę za Nim tęskniłam.

Podeszłam szybkim krokiem do Niego i wtuliłam się w Jego ciało. Owinęłam dłonie w okół Niego i przymknęłam oczy. Po chwili poczułam jak również mnie objął i to dosyć mocno.

Uśmiechnęłam się sama do siebie czując Jego dłonie. Brakowało mi tego. Jego dotyku i Jego osoby. Zaciągnęłam się przyjemnym ostrym zapachem perfum i po chwili uniosłam spojrzenie na Jego twarz.

Businessman With Benefits Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz