Gdy wróciliśmy do domu, Laura nadal nie odezwała się do mnie ani słowem. Byłem na siebie tak wkurwiony, jak nigdy. Miałem ochotę wrócić tam i znaleźć tego skurwysyna. Powstrzymywało mnie jedynie to, że nie chciałem zostawiać Jej w tym stanie samej.
Zaniosłem Ją do sypialni i przykryłem kołdrą. Usiadłem na brzegu łóżka i obserwowałem Ją w ciszy. To co się wydarzyło to tylko i wyłącznie moja wina. Zdawałem sobie z tego sprawę.
- Przynieś mi wody.. - Podniosłem się z łóżka i poszedłem po butelkę wody. Wróciłem niedługo potem i przysiadłem obok Niej, gdy się podniosła.
- Powoli, skarbie - Przytrzymałem Jej butelkę przy ustach, gdy zaczęła pić. Miałem ochotę się rozpłakać, tak po prostu. Jak nigdy wcześniej, i może przyjebać sobie czymś ciężkim w głowę.
Gdy skończyła pić, odstawiłem butelkę na stolik. Chwyciłem Jej drobną dłoń w swoją i zamknąłem w mocnym uścisku. Laura przymknęła oczy.
Po kilkunastu minutach, widziałem, że zasnęła.Czułem wewnętrzną potrzebę zrobienia czegoś, żeby ulżyć sobie gniewu, który się we mnie kumulował. Złożyłem pocałunek na Jej czole i wyszedłem z sypialni. Zgarnąłem klucze od domu i wyszedłem, zamykając drzwi na klucz.
Ruszyłem w kierunku klubu, z którego Ją odebrałem. Miałem nadzieję, że znajdę tego frajera i dokończę to co zacząłem. A właściwie On zaczął, dobierając się do mojej żony.
Wiem, że robiłem źle. Jednak wiedziałem, że nie potrafię inaczej. Musiałem sam to zakończyć i wtedy poczuje się odrobinę lepiej, a On dostanie to na co zasłużył.
Próbowałem wcześniej przekonać Laurę, żeby obejrzał Ją lekarz ale stanowczo odmówiła. Pytałem kilka razy, gdy dojechaliśmy do domu i ponownie pokiwała głową przecząco. Odpuściłem.
Gdy dotarłem pod klub, muzyka nadal głośno dobiegała z środka. Stanąłem pod drzewem, spoglądając w stronę wejścia do budynku. Obserwowałem tych, którzy się tam kręcili i tych, którzy wychodzili z budynku. Jego twarzy nigdy bym nie zapomniał.
Straciłem pół godziny na bezczynne stanie. Byłem jeszcze bardziej zły, bo nigdzie Go nie było. Miałem zamiar wrócić już do domu ale wtedy...zdarzył się jakiś cud. Gościu pojawił się w zasięgu mojego wzroku, na dodatek z jakąś panną.
Chwycił Ją za rękę i zaczął iść w innym kierunku. Ruszyłem za Nimi, trzymając się z tyłu, żeby mnie nie widział. Złapał kolejną ofiarę, tym bardziej chciałem Mu dopierdolić.
Kilkanaście minut później dotarliśmy pod jakiś mały skromny domek. Zgadywałem, że to Jego. Gdy zniknęli w środku, podszedłem bliżej i zajrzałem do okna. Zaczął się dobierać do dziewczyny, pchając na łóżko. Sądząc po Jej minie, nie była zbytnio zadowolona.
Stanąłem przed drzwiami i jak nigdy nic, zapukałem do nich dwa razy. Schowałem ręce ubrane w czarne rękawiczki do kieszeni spodni i oczekiwałem aż mi otworzy. Gdy tak się stało, miał niespokojny wyraz twarzy.
- Czego? Jestem zajęty.
- Wiem. Masz zamiar zgwałcić kolejną dziewczynę?
- Co? Nie, skąd to pytanie? - Zaśmiałem się pod nosem i pokręciłem głową na boki. Nie mogłem na Niego patrzeć.
- Bo dzisiaj jedną już zgwałciłeś.
- Koleś, nie wiem o co Ci chodzi ale spadaj, jestem zajęty. - Gdy próbował zamknąć drzwi, postawiłem w nich nogę, skutecznie blokując mu ten ruch. Spojrzał na mnie i zmarszczył czoło.
CZYTASZ
Businessman With Benefits
RomanceDaniel Brown to syn właściciela największych kasyn w Anglii. Jest szanującym biznesmenem w kraju i naprawdę wpływowym człowiekiem czego nauczył Go Ojciec. Jest też równie bezwzględnym i nie czułym mężczyzną, który zamroził swoje serce na uczucia. Wa...