49 - Zapraszamy na pokład

171 4 0
                                    

Gdy uporaliśmy się z pakowaniem, wziąłem nasze dokumenty oraz karty. Nie lubiłem nosić przy sobie zbyt dużo gotówki, więc praktycznie wszędzie płaciłem kartą.

Kierowca czekał na nas w samochodzie. Otworzyłem drzwi Laurze i gdy wsiadła, obszedłem auto dookoła i również zająłem miejsce z tyłu, zapinając pas.

- Jedziemy na lotnisko - Odparłem, spoglądając na kierowcę. Skinął głową i ruszył przez bramę, w kierunku, który Mu wskazałem.

Lubiłem latać samolotami. Dodatkowo lubiłem swój prywatny samolot. Komfort, jaki towarzyszył mi zawsze podczas lotu, był nie do opisania. Miałem wszystko na wyłączność, mogłem się dobrze wyspać, korzystać z łazienki kiedy chciałem, no i miałem swojego pieprzonego kucharza na pokładzie.

Laura spojrzała na mnie z uśmiechem na ustach. Cieszyłem się, że Jej stan zdrowia się polepszył. Nie lubiłem, gdy była zła czy smutna, czułem się wtedy źle na ten widok i wszystko mnie w środku bolało.

- Powiesz mi, jaki apartament wynajęłaś?

- Nie, dowiesz się na miejscu.

- Od kiedy jesteś taka tajemnicza hm?

- Uczę się od najlepszych - Położyła dłoń na moim kolanie i lekko je ścisnęła. Mruknąłem cicho pod nosem na Jej dotyk.

Nadal miałem momenty, gdzie zastanawiałem się, czemu ta kobieta potrafiła sprawić, że czułem się tak zajebiście dobrze. Kiedyś miałem wszystko, dosłownie wszystko, w dupie. Nie obchodziły mnie randki, uczucia, kobiece problemy i w ogóle nic co wiązało się z miłością.

Tymczasem, siedziałem w samochodzie ze swoją żoną, którą kochałem i uwielbiałem pod każdym względem, nie tylko z wyglądu. Żadna kobieta nigdy nie sprawiła, że czułem się w ten sposób. I byłem cholernie wdzięczny, że Bruno mi Ją pokazał.

Godzinę później dojechaliśmy na lotnisko. Przeszliśmy bezproblemowo odprawę. Zresztą, latałem wcześniej tak często, że nawet nie muszą sprawdzać moich dokumentów bo wiedzą kim jestem. Obsługa zaprowadziła nas pod same schodki do prywatnego samolotu.

Gdy wszedłem za Laurą na pokład, uśmiechnąłem się do stewardessy i stanąłem na środku przejścia, prawie wpadając na moją żonę.

- Laura? Czemu się zatrzymałaś?

- To jest naprawdę Twój prywatny samolot?

- No tak. - Podrapałem się po głowie, nie wiedząc do końca o co Jej chodzi. Odwróciła się do mnie a oczy miała duże jak monety.

- Daniel, to wygląda jak pieprzony apartament, który lata a nie samolot - Zaśmiałem się na Jej słowa i chwyciłem za nadgarstek. Przeszedłem obok Niej i pociągnąłem za sobą.

- To był główny pokład, tutaj jest łazienka - Wskazałem na drzwi po mojej lewej - A za tymi szklanymi drzwiami jest sypialnia.

- Myślałam, że już nic mnie nie zaskoczy.

- Widzisz, coś jednak jeszcze potrafię.

- Potrafisz dużo rzeczy - Uśmiechnęła się zadziornie, opierając dłonie na moim torsie.

- Tak? Jakich na przykład?

- Oh, sam wiesz o czym mówię. Możemy potem się przekonać - Puściła mi oczko i otworzyła szklane, przesuwne drzwi. Plus był taki, że szyba pokryta była białą folią, dzięki czemu mieliśmy zapewnioną tutaj prywatność.

Zamknąłem za nami drzwi i odłożyłem torbę na fotel. Dla mnie ten samolot, był zwykłym samolotem. Okej, może nie takim zwykłym, ale byłem przyzwyczajony do niego. Laura natomiast zachwycała się każdym jego kątem.

Businessman With Benefits Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz