Dwa tygodnie minęło szybciej niż sądziłam. Greta miała dzisiaj wrócić z wakacji. Cieszyłam się, że wraca bo strasznie za Nią tęskniłam. Oprócz paru rozmów nie miałyśmy ze sobą kontaktu.
Z tej okazji postanowiłam zrobić dla Niej kolację przywitalną. Ona zawsze o nas dbała. Chciałam teraz zadbać o Nią i się odwdzięczyć za wszystko co robiła.
Po godzinie 10, gdy byłam już po śniadaniu i kawie, zarzuciłam na siebie płaszcz, powiesiłam torebkę na ramię i wyszłam z domu. Daniel siedział od rana w kasynie. Załatwiał sprawy związane z tym całym balem, który miał odbyć się w ten weekend.
Na samą myśl o tym i o fakcie, że zobaczę na Nim tą zdzirę, czułam ucisk na żołądku.
Zamknęłam za sobą drzwi i skierowałam się do auta, gdzie kierowca już czekał. Uśmiechnęłam się ciepło, stając przy samochodzie.
- Dzień dobry Pani Scott. Gdzie jedziemy?
- Dzień dobry. Proszę, mów mi Laura. Nie cierpię, gdy mówicie do mnie Pani... - Zaśmiałam się cicho a mężczyzna skinął głową. - Do centrum.
Otworzył mi drzwi, po czym wsiadłam prosto na tylne siedzenie. Podziękowałam i czekałam aż ruszy. Musiałam zrobić małe zakupy na kolację i chciałam znaleźć jakąś nową kreacje na bal.
Podróż nie zajęła nam dużo czasu. Jedynie lekko się wydłużyła niż ostatnio, z uwagi na korki w mieście. Gregory co jakiś czas klnął na głos, uważając, że niektórzy nie powinni mieć prawa jazdy. Zachichotałam pod nosem, słysząc jak z Jego ust padają niektóre słowa.
Zaparkował w centrum na parkingu, niedaleko galerii. Poprawiłam kosmyki włosów, które opadły mi na czoło i chwyciłam torebkę z siedzenia obok.
- Będę do Ciebie dzwonić dobrze? - Nie odpowiedział ale wysiadł ze mną z auta. Spojrzał na mnie przenikliwie i podrapał się po głowie.
- Tak właściwie..
- Tak?
- Pan Daniel kazał mi z Panią iść. - Zmarszczyłam brwi, słuchając tego co powiedział. Pokręciłam głową w zaprzeczeniu.
- Nie ma mowy Gregory. Nie będziesz robił za mojego ochroniarza. Idź na jakąś kawę, lub gdziekolwiek.
- Pan Brown się zdenerwuje, jeśli..
- Zostaw to mnie. - Puściłam Mu oczko i zarzuciłam torebkę na ramię, kierując się w stronę wejścia do galerii.
Dobre sobie. Nie potrzebuję niańki na cholernych zakupach. Ostatnio nic złego się nie działo, nie byłam już taka przerażona, że coś może mi grozić. W torebce miałam zawsze gaz pieprzowy na wszelki wypadek. Oczywiście prosiłam o broń, jakąkolwiek ale Daniel skutecznie wybił mi to z głowy.
Wchodząc do środka budynku miałam jasno określony cel. Najpierw zakup sukienki, gdyż z reguły długo zajmowało mi szukanie tej jedynej. Sklepy tutaj były różne, każdy w innym stylu i w innych upodobaniach. Zawsze przymierzałam kilka kreacji by znaleźć tę, która skradnie moje serce.
Niedługo potem stanęłam przy wieszaku w ekskluzywnym butiku. Dotykałam materiału, który był tak delikatny iż bałam się, że go uszkodzę samym dotykiem. Śledziłam wzrokiem każdą rzecz, szukając czegoś co wpadnie mi w oko.
Zabawne jest to, że kiedyś mogłam podziwiać takie sukienki tylko zza szyby wystawowej. A teraz, mogłam tutaj wejść, przymierzyć co tylko chciałam i kupić wszystko na co miałam ochotę.
CZYTASZ
Businessman With Benefits
Storie d'amoreDaniel Brown to syn właściciela największych kasyn w Anglii. Jest szanującym biznesmenem w kraju i naprawdę wpływowym człowiekiem czego nauczył Go Ojciec. Jest też równie bezwzględnym i nie czułym mężczyzną, który zamroził swoje serce na uczucia. Wa...