3 - Strzelnica

624 14 0
                                    

Rano obudziłem się o godzinie 8:00. Nigdy nie spałem długo, kwestia przyzwyczajenia.
Teraz nawet budzik nie był mi potrzebny, żeby rano wywlec dupę z łóżka.

Ubrałem bokserki, jeansy i czarną koszulę. Podwinąłem rękawy na wysokość łokci, ukazując swoje tatuaże. Zszedłem na dół, gdzie Greta już krzątała się w kuchni.

- Dzień dobry Panie Danielu. Śniadanie za chwilkę będzie gotowe.

- Dzień dobry. Dobrze, dziękuję.

Podsunęła mi kubek z czarną kawą pod nos. Uśmiechnąłem się lekko i upiłem dużego łyka.

Po wczorajszym piciu tego mi było trzeba. Gdy telefon zawibrował na stole, od razu spojrzałem na wyświetlacz.

- Co jest Ojcze?

- Jak idą Ci poszukiwania małżonki?

- Jeszcze nie zacząłem. A co? Spieszy Ci się do grobu?

- To zacznij. Chciałbym się jeszcze nacieszyć Twoim weselem, albo zobaczyć może wnuki.

Co On właśnie powiedział? Ledwo co oswoiłem się z myślą, że mam poszukać sobie żony a On mi wyjeżdża z dzieciakami? Po moim trupie.

- Skończyłeś już Ojcze?

- Pamiętaj, że dzisiaj otwarcie kasyna. Victor będzie na Ciebie czekał o 17 na miejscu. I pospiesz się, nie mam całego życia na poznanie Twojej wybranki, inaczej sam Ją wybiorę.

Gdy się rozłączył odłożyłem telefon na blat. Greta podała śniadanie za co podziękowałem.

Wkurwił mnie, tym swoim głupim gadaniem. Nigdy nie chciałem mieć żony bo po prostu nie nadaje się do rodzinnego obrazka i tyle.

Skończyłem jeść i poszedłem do siebie na górę. Chciałem się jeszcze zrelaksować przed wieczorem, więc narzuciłem na siebie jeansową kurtkę i ubrałem buty.

Wyszedłem przed dom szukając Ksawerego, gdy pojawił się w zasięgu mojego wzroku od razu do mnie podszedł.

- Gdzieś jedziemy?

- Tak, na strzelnice. Muszę trochę się wyładować przed wieczorem.

- Już się robi - Otworzył mi drzwi i zająłem miejsce na tyle auta. Gdy ruszył wyjąłem telefon i napisałem Erykowi, na którą ma być gotowy.

Po kilkunastu minutach dojechaliśmy na miejsce.
Ksawery odjechał, bo nie wiedziałem ile mi tutaj zajmie. Gdy wszedłem do środka właściciel podszedł do mnie i przywitał ciepło.

- Oo Pan Brown. Dawno Pana tutaj nie widzieliśmy.

- Witam. Tak jakoś wyszło. Coś wolnego się znajdzie?

- Dla Pana zawsze - Skinąłem głową i poszedłem za Nim do wolnego stanowiska. Wręczył mi słuchawki, pistolet oraz karabin.

- Na jak długo?

- Na razie nie wiem. To już z góry - Wręczyłem Mu kilka banknotów w dłoń i uśmiechnąłem się szczerze. Facet skinął z wdzięcznością głową i odszedł do siebie.

Założyłem słuchawki, okulary ochronne i chwyciłem za karabinek. Nacisnąłem przycisk zwalniający blokadę kartonowego celu i gdy zauważyłem jego głowę, wycelowałem i wstrzymałem na sekundę oddech, zwolniłem spust i strzeliłem. Nie byłem pewny ale chyba trafiłem celnie.

Następne strzały oddawałem równo po kolei. Wydawać by się mogło, że to tylko zwykłe strzelanie do kartonu i jakieś śmieszne hobby.

Nic bardziej mylnego. To zajęcie traktowałem jak ćwiczenia, które przydadzą mi się w życiu realnym.

Już raz miałem w życiu sytuację, która zmusiła mnie do użycia broni. Pewnego razu, gdy wracałem z przyjacielem z eventu kasyna, ktoś nas zaatakował i zaczęli strzelać. Miałem uciekać jak tchórz? No kurwa nie. Wyjąłem karabin i strzelałem jak do kaczek. Od tamtego czasu na razie był spokój.

Jednak, miałem przeczucie, że niedługo coś złego może się stać ale nie byłem pewny co. Miałem się oczywiście na baczności i byłem bardzo czujny.

Nie jeden pewnie chciałby przejąć po nas interesy. Ale zapomnieli skurwysyny, z kim mają doczynienia.

- Po prostu chce spróbować, możesz mnie nauczyć - Usłyszałem po chwili kobiecy głos więc wychyliłem się zza okienko i ujrzałem brunetkę, która stała dwa stanowiska dalej.

- Pierwszy raz, co?

- Mhm, tak. Aż tak bardzo widać? - Uniosłem jedną brew do góry i zostawiłem swoje akcesoria na stanowisku. Podszedłem do dziewczyny kiwając głową do pracownika.

- Widać, że nie miałaś z tym styczności. Mogę dać Ci lekcje.

- A Pan miał styczność, ma się rozumieć?

- Owszem. - Mogłem zauważyć Jej speszony uśmiech na twarzy. Ustawiłem się tuż za Nią opierając się o ściankę z boku.

- Załóż słuchawki i okulary. - Posłusznie wykonała moje polecanie. Gdy chwyciła pistolet w dłoń widziałem, że lekko trzęsła się Jej ręka.

Naparłem na Nią delikatnie od tyłu i położyłem swoje dłonie również na pistolecie. Oparłem brodę o Jej ramię cicho wypuszczając powietrze.

- Najważniejszy jest oddech. Jeśli nie skupisz na nim swojej uwagi to nie trafisz. Wyceluj w sam środek, zwolnij oddech i przy naciśnięciu na spust zatrzymaj go na sekundę.

Dziewczyna zrobiła krok w krok to co Jej powiedziałem i po chwili oddała strzał. Nacisnąłem przycisk i powoli kartonowa postać zmierzała do nas. No cóż, szybko się uczy.

- Wow, sam środek. Nieźle Panie nieznajomy.

Uniosłem brew z zaciekawienia i odszedłem na swoje stanowisko. Byłem ciekawy z jakich powodów przyszła na strzelnice, ponieważ bardzo rzadko widywałem tutaj kobiety.

Gdy nieznajoma skończyła swoją serie przechodząc obok mnie, posłała mi uśmiech na pożegnanie a ja odprowadziłem Jej zgrabne ciało do wyjścia.

W myślach już wyobrażałem sobie to ciało w różnych miejscach mojej wilii.

~~~~

Rozdział trzeci, proszę bardzo ☺️
Miłego dnia 🔥

Businessman With Benefits Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz