Pani ginekolog mogła dopiero przejechać na drugi dzień. Przez telefon wytłumaczyłam o co chodzi, prosząc by nie wspominała o niczym Danielowi.
Chciałam najpierw mieć pewność i zastanowić się, co z tym zrobić dalej. Nie mogłam rzucić Mu się na szyję i radośnie tego oznajmić.
Z samego rana ubrałam się w wygodny dres i poszłam się odświeżyć. Oczywiście, dwa razy zdążyłam zwymiotować. Na szczęście Daniel dzisiaj ze mną nie spał. Słyszałam jak późno wrócił do sypialni.
Boje się, że zaczął podejrzewać co się dzieje.
W tym momencie byłam przerażona, samym faktem bycia w ciąży, bez doświadczenia w tak młodym wieku, i tym, że On tego na pewno nie będzie chciał.
Umowa umową ale nie było wzmianki o żadnym dziecku. A co jeśli.. on mnie zabije? Pozbędzie się problemu szybciej niż skończy się nam czas?
Tak, zaczęłam histeryzować przez tę myśl.Gdy byłam gotowa, spojrzałam na zegarek. Była 9:35, lekarka miała być o 11, więc postanowiłam porozmawiać z Gretą. Chociaż trochę się zrelaksuje.
- Dzień dobry! - Uśmiechnęłam się schodząc po schodach. Kobieta od razu pochwyciła mój nastrój i sama uśmiechnęła się od ucha do ucha.
- Wyspałaś się? Przygotowałam kaszkę manną, siadaj.
- Dziękuję. Tak, wyspałam, nawet bardzo. Tylko trochę bolą mnie plecy. - Zmarszczyłam nos w śmieszny sposób i zajęłam miejsce przy stole.
- Miałam Cię poinformować, że bal został przełożony na ten piątek. Czyli pojutrze.
Skinęłam głową i przyjęłam do wiadomości.
Nie wiedzieć czemu, stresowałam się tym wydarzeniem. Będę na takim balu poraz pierwszy, nie wiem co założyć aby było odpowiednie, jak się zachowywać.
Czy stać z boku, czy zachęcać do rozmowy? No i drugim powodem jest Bruno. Jeśli On tam będzie? Na samą myśl mam skurcze żołądka.
- Co Cię dręczy kochanie?
- Mnie? - Dopiero teraz zrozumiałam, że siedziałam z wzrokiem utkwionym w kubek. Greta przyglądała mi się współczującym wzrokiem.
-Tak. Chodzi o bal, Lauro?
- T-tak... Czy Bruno będzie tam obecny? - Zapytałam, czując jak niewidome ostrze wbija mi się w gardło.
- Obawiam się, że tak. Będą wszyscy ważni i ważniejsi ludzie z kraju. Zawsze odbywa się licytacja, poczęstunek, szampan. Potem jest tak zwane After party.
- O matko.. Na samą myśl mam bóle brzucha..
- Spokojnie, Daniel będzie obok. Poradzisz sobie kochanie. - Uśmiechnęłam się czując, że mam w niej wsparcie.
Bądź co bądź, Greta była cudowną osobą. Świetnie się nam razem spędzało czas oraz rozmawiało. Wiedziałam, że jeśli tylko bym chciała, mogłabym powiedzieć Jej o wszystkim.
Jednak na razie nie byłam gotowa, żeby wspominać o dziecku. Musiało to pozostać moją tajemnicą. Przynajmniej na razie.
Godzina minęła niemiłosiernie szybko. Nim się obejrzałam, Victor wprowadził do domu Panią Izabellę. Przywitałam się i od razu poszliśmy na górę. Czułam ulgę, że nie było w pobliżu Daniela, i mogliśmy swobodnie wykonać badanie.
- Jak samopoczucie Lauro?
- W porządku, oprócz mdłości. Wymiotuje codziennie po kilka razy.
- Jeśli ciąża się potwierdzi, to niestety będzie musiała się z tym Pani pomęczyć na początku.
Westchnęłam głęboko i ułożyłam się wygodnie na łóżku. Kobieta rozłożyła swoje narzędzia potrzebne do pracy i uśmiechnęła się do mnie ciepło, dodając otuchy.
Stresowałam się jak cholera, miałam ochotę popłakać się z nerwów.
Przy wykonywaniu badań zawsze czułam lekki stres, nigdy takie wizyty nie była dla mnie komfortowe.Leżałam nieruchomo na łóżku, co jakiś czas zerkając na kobietę. Ściśle patrzyła w monitor i mrużyła oczy. Uświadomiłam sobie, że właśnie za chwilę usłyszę coś, co nie wiem czy mi się spodoba.
- Lauro.. - Spojrzała na mnie uśmiechając sie. Wiedziałam. Widziałam to w Jej oczach - Gratulacje. Jesteś w ciąży - Spojrzałam na Nią cholernie przerażona. Przymknęłam oczy i oparłam dłoń o czoło, głośno wypuszczając powietrze.
- To 4 tydzień, o tutaj, to pęcherzyk ciążowy, bardzo malutki ale już troszkę widoczny.
Uśmiechnęłam się ciepło chociaż do końca nie dotarły do mnie żadne słowa. W jednej chwili byłam załamana a oczy stały się mokre od łez. Westchnęłam głęboko, nie chcąc się do końca załamywać.
Powinnam się cieszyć, prawda? Wiele par nie może mieć dzieci. Latami starają się o potomstwo, czasami z marnym skutkiem. We mnie rośnie nowe życie.
Moje..
Moje i Daniela...Lekarka pozbierała sprzęt i wyszła z sypialni. Poszłam obmyć twarz i narzuciłam na siebie drugą bluzę. Z nerwów zrobiło mi się zimno.
Gdy usłyszałam zamknięcie drzwi, wzdrygłam się bo nie chciałam aby Daniel teraz do mnie przychodził.
Uchyliłam drzwi i wyjrzałam czy nikogo nie ma. Gdy nie widziałam nikogo w zasięgu wzroku, wyszłam na korytarz, zamykając po cichu sypialnie.
Podeszłam szybko do schodów i powolnym krokiem zeszłam na dół. Całe szczęście, że wszyscy siedzieli w salonie, gdzie nie widać kto schodzi na dół ani wchodzi.
Podeszłam w kilka sekund do drzwi wejściowych i uchyliłam. Wyszłam na zewnątrz i zamknęłam je za sobą, opierając się o nie plecami.
Było mi źle, kręciło mi się w głowie z natłoku myśli. Wyszłam na zewnątrz a tak bardzo się tego bałam. Jednak teraz, znalazłabym się jak najdalej stąd.
*Weź się w garść* . Szłam oparta plecami do ściany, żeby nie rzucać się nikomu w oczy. Nie chciałam aby ochroniarze mnie wydali.
Gdy byłam z tyłu budynku, odetchnęłam z ulgą i pobiegłam na sam koniec posiadłości. Dopiero niedawno odkryłam, że znajdowała się tutaj mała altanka.
Usiadłam w środku na podłodze i ściągnęłam koc z ławeczki, zarzuciłam Go na siebie i zaczęłam płakać tak głośno, jak tylko byłam w stanie.
Nikt mnie tutaj nie zobaczy.
Nikt mnie tutaj nie usłyszy.Tylko ja i moje maleństwo..
~~~~
Miłego weekendu ❤️
CZYTASZ
Businessman With Benefits
RomansaDaniel Brown to syn właściciela największych kasyn w Anglii. Jest szanującym biznesmenem w kraju i naprawdę wpływowym człowiekiem czego nauczył Go Ojciec. Jest też równie bezwzględnym i nie czułym mężczyzną, który zamroził swoje serce na uczucia. Wa...