50 - Welcome to Bali

190 4 0
                                    

Następne godziny lotu siedziałam na głównym pokładzie. Byłam wściekła. Tak ciężko znaleźć sobie stewardessę? Czemu Ona tu pracowała po tym jak się przespali? Postanowiłam, że sama znajdę Mu kogoś do pracy. Kogoś kto nie da mu dupy.

Ilekroć widziałam Jej wzrok na sobie, miałam ochotę wstać i wyszarpać Ją za włosy. Bezczelnie się uśmiechała, a gdy o coś poprosiłam, robiła to z wielką łaską.

Szczerze mówiąc, sama nie wiem kiedy stałam się taka zazdrosna. Wcześniej przecież nie byłam. Domyślam się, że przede mną było wiele kobiet w Jego łóżku, ale ta perfidnie śmiała mi się w twarz i się z tym nie kryła. Dlatego się na Nią rzuciłam.

Gdy w końcu samolot wylądował, odetchnęłam z wyrazem ulgi. Poszłam do sypialni po swój bagaż a Daniel się do mnie uśmiechnął. Trochę jeszcze się z Nim pobawię. Machnęłam włosami do tyłu i obróciłam się na pięcie.

Wychodząc na zewnątrz, poczułam rześkie i przyjemne powietrze. Pogoda była świetna, nie za gorąco i nie za zimno. Czyli w sam raz na taki wyjazd. Oh, zapomniałam, że mój mąż nie wie jaki mamy nocleg.

Gdy zszedł po schodach, stałam na dole i obserwowałam każdy Jego krok. Podszedł do mnie i objął mnie w talii, uśmiechając się ciepło. Lekko uniosłam kącik ust w górę i ruszyłam do wyjścia, gdzie czekał na nas prywatny samochód.

Droga z lotniska trwa niecałą godzinkę. Nie miałam zamiaru jednak spać, tylko podziwiać już krajobraz zza szyby samochodu. Tak więc, gdy wsiadłam do środka, zapięłam pas i obróciłam się, żeby lepiej podziwiać to miejsce.

Wcześniej oglądałam filmiki z tego pięknego miejsca, zdjęcia na Instagramie czy pintereście. Teraz sama tutaj jestem, i w dodatku na całe dwa tygodnie. Lepiej być nie może, prawda?

•••

Wysiadając z auta, uśmiechnęłam się do szofera i podziękowałam za pomoc z bagażem. Daniel oczywiście nie odrywał ode mnie wzroku. Nie od dzisiaj wiem, że potrafi być zazdrosny, i może przeszło to również na mnie.

Chwyciłam rączkę walizki i otworzyłam bramę kodem, który dostałam podczas rezerwacji. Gdy tylko przekroczyliśmy jej próg, stanęłam jak wryta. Owszem, sama bookowałam ten nocleg ale wrażenie na żywo, nawet mnie przerosło. Sądząc po minie mojego męża, również.

- Okej... Myślałem, że zamówiłaś jakiś luksusowy apartament ale to?! - Rozejrzał się dookoła i potem znowu na mnie - To jest pieprzona luksusowa willa.

- Nie podoba Ci się?

- Oczywiście, że się podoba. Po prostu mnie zaskoczyłaś.

- Przyzwyczaj się kotku - Puściłam Mu oczko i ruszyłam w stronę dużych drzwi wejściowych.

Ok, od początku. Dom był ogromny, dwupiętrowy. Mieliśmy tutaj swój własny ogród, basen, kort tenisowy i jacuzzi. Pomyśleli nawet o prysznicu nad chmurką. W środku na parterze, znajdowała się olbrzymia kuchnia, połączona z częścią salonową i jadalnią. Łazienka z dużą wanną, w której był nawet pieprzony telewizor!
Dwa pokoje i wyjście na tylną część domu.

Wchodząc po schodach na piętro, mieliśmy do dyspozycji dwa pokoje, łazienkę również z wanną oraz dodatkowo prysznicem, gdyby nam się ona znudziła. Do tego jeden większy salon, który był przerobiony na domowe kino.

Do plaży mieliśmy rzut beretem. Prowadziła nas do niej specjalnie wyznaczona ścieżka od naszej willi, otoczona pięknymi kwiatami i marmurem na ziemi. Ja już zakochałam się w tym miejscu.

Odłożyłam walizkę w salonie i uśmiechnęłam się sama do siebie. Byłam z siebie dumna, że coś takiego udało mi się znaleźć. Spojrzałam na Daniela, który stał na środku jadalni, podpierając ręce o biodra.

- I co myślisz? Chyba nie bardzo jesteś zadowolony, co?

- Żartujesz? Dlaczego Ci to przyszło do głowy?

- No nie wiem... Zdaje sobie sprawę, że to nie jest tani dom i tak dalej ale.. - Podszedł do mnie szybciej niż zdążyłam dokończyć zdanie i po prostu mnie pocałował. Czule i namiętnie.

- Nie mów takich rzeczy. Jesteśmy razem, jesteś moją żoną i jeśli będziesz chciała wynająć wille, to po prostu to zrób, do cholery. Jeśli chcesz sobie coś kupić, to sobie to kup. Rozumiesz?

- Mhm. A czy to dotyczy również tego, że mogę znaleźć Ci nową stewardessę?

- O pracownikach decyduje ja.

- I tak Ci ją znajdę, wybiorę taką, która na Ciebie nawet nie spojrzy. - Zaśmiał się i podniósł mój podbródek w górę.

- Jesteś słodka jak się złościsz. Nie dasz za wygraną co?

- Nie.

- Okej, mogę zrobić ten jeden wyjątek.

- Dziekuję - Uśmiechnęłam się bo naprawdę mi ulżyło. Wolałam wybrać taką, która na pewno na Niego nie poleci. Zważywszy na to, że samolot to częsty środek transportu mojego męża.

- Co byś chciała dzisiaj robić?

- Myślałam o tym, żeby iść na plażę. Bardziej poleniuchować, a jutro możemy coś zwiedzić. Co Ty na to?

- Nie ma sprawy. Co tylko będziesz chciała.

Zachichotałam i podeszłam do wyspy kuchennej na której leżała teczka z różnymi informacjami.
Wzięłam ją do ręki i obróciłam w stronę Daniela, zaczynając czytać.

- A więc, śniadanie serwują nam o godzinie 8:30, obiady i kolacje oraz inne przekąski są dostępne w głównej restauracji, która jest przy plaży. Napoje alkoholowe również - Oblizałam swoje usta, bo nie ukrywam, że chętnie napiłabym się już drinka.

- Nawet nie myśl, że będziesz się tutaj upijać.

- Przestań marudo. Kontynuując.. Codziennie są imprezy na plaży, bądź w klubie, który znajduje się 20 minut stąd spacerkiem. Polecają również wszelkiego typu wycieczki, wypożyczenie aut, targ, który również jest niedaleko i inne takie.

Daniel uśmiechnął się i usiadł na krześle obok mnie. Spojrzałam jeszcze na resztę informacji i odłożyłam teczkę na bok.

- No więc, proponuje iść na tą plażę a wieczorem na imprezę. - Klasnęłam w dłonie i nawet nie musiałam na Niego patrzeć, by znać odpowiedź.

- Na imprezę? Po moim trupie.

- Ups. Chyba nie puścisz mnie samej?

- Nie, bo nigdzie nie pójdziesz. - Przyciągnął mnie do siebie za nadgarstek. Spojrzałam Mu groźnym wzrokiem prosto w oczy.

- Wyluzuj. Jesteśmy na wakacjach, mamy odpocząć i dobrze się bawić. Pójdziemy zobaczyć, jeśli będzie stypa to wracamy.

- Nie rób takiej miny. - Zaśmiałam się cicho i zatrzepotałam swoimi długimi rzęsami.

- Takiej, czyli jakiej?

- Takiej, która powoduje, że się na wszystko zgadzam. - Podskoczyłam uradowana niczym dziecko i musnęłam Jego policzek.

- Ekstra, będzie fajnie. - Słyszałam jak westchnął pod nosem, jednak uśmiechnął się chwilę później.

To będą cudowne dwa tygodnie na Bali.

Businessman With Benefits Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz