Kurwa mać. To pierwsze słowa, gdy ocknąłem się w domu. Stał obok łóżka Eryk, Victor i lekarz. Byłem tak totalnie wkurzony a jednocześnie zdezorientowany, że nie wiedziałem nawet co powiedzieć.
- Panie Brown, proszę odpoczywać dzisiaj. Wiem, że dłużej Pan nie usiedzi ale jest to konieczne. Musi Pan wydobrzeć po wypadku, dobrze, że nie ma innych urazów niż liczne zadrapania od szkła.
- Dziękuję Edward. Możesz iść. - Eryk odprowadził go do drzwi i wrócił chwilę później. Spojrzeli na mnie, sami zakłopotani całą sytuacją.
- Szefie.. Nie widzieliśmy żeby ktoś za Wami jechał, wszystko było dokładnie sprawdzone.
- Kurwa, jak mogliśmy się tak podejść? Ochroniarze przecież wszystkich na wejściu sprawdzali.
- Dokładnie. Ochroniarz, który stał na wejściu jest już u nas w piwnicy, zajmiemy się nim. Co teraz mamy robić? Gdzie zacząć szukać Laury?
- Nie wiem, kurwa, naprawdę nie wiem. Zabić każdego kto stanie na drodze, rozumiecie? Ma się odnaleźć cała i żywa.
- Tak jest szefie.
- Słuchajcie, nie wiem czy mi się to tylko zdawało czy naprawdę to powiedziała ale.... Laura chyba jest w ciąży.
- O cholera. To tym bardziej musimy zacząć działać.
- Macie Ją znaleźć, liczę na Was. Ściągnij tutaj wszystkich ludzi, zapewnijcie im broń i wszystko co potrzebne. Chce Ją z powrotem, w jednym kawałku, i oby dziecku się nic nie stało. - Wypuściłem powoli oddech z płuc i spojrzałem na nich ponownie - Kurwa, będę Ojcem...
Opadłem z powrotem na poduszkę. Spojrzałem w sufit zrezygnowany i głośno przeklnąłem.
- Szefie, dostaliśmy wiadomość.
- Czytaj.
- "Drogi Danielu, Twoja Laura jest bezpieczna, jednak Ty nigdy Jej już nie zobaczysz. Poznała prawdę, musiała wiedzieć. To przykre, że Jej nie powiedziałeś. Nie ładnie z Twojej strony. Nie szukaj Jej. Od zawsze była moja a Ty pogódź się z tym i zapomnij. Pozdrowienia, Twój Przyjaciel Bruno"
- Pierdolony Martin, niech nasz informatyk zlokalizuje Go po tym e-mailu. Niech zrobi wszystko by Go namierzyć.
- Już dzwonię. - Eryk wyszedł z pokoju, załatwić sprawę. Spojrzałem na Victora, który chodził w kółko po pokoju.
- Plan jest taki Victorze. Czekamy aż Go namierzy, nie będziemy krążyć po Londynie i szukać jak idioci. Jeśli Go namierzy, jedziemy tam z całym sztabem ludzi i odbijamy Laurę. Włos nie ma spaść z Jej głowy.
•••
W tym samym czasie, Laura.
- Zjadłaś już maleńka?
- Mhm.
- Chodź na spacer, źle wyglądasz. Świeże powietrze dobrze Ci zrobi.
- Nigdy nie mogłam wychodzić z domu.
- To się zmieni, tutaj mamy sporo miejsca na spacery, dziecko musi mieć dobre warunki maleńka.
- Przypominam Ci, że to nie Twoje dziecko.
- Wiem ale wychowamy je razem.
Skrzywiłam się i wstałam z krzesła. Bruno chwycił mnie za rękę i poszliśmy z powrotem do sypialni. Stanął przed szafą i zaczął wyciągać z niej ubrania.
- Umiem się sama ubrać.
- Maleńka, nie marudź. - Wyjął z szafy kurtkę i sweter oraz jeansy. Podał mi ubrania, wskazując dłonią drzwi do toalety.
- Idź się przebierz, poczekam.
Niechętnie ale zrobiłam to o co prosił. Zamknęłam się w łazience na klucz i przebrałam w wybrane przez Niego rzeczy. Spojrzałam w lustro, poprawiając włosy. Gdy wyszłam, Burno spojrzał na mnie z uśmiechem na ustach. Przewróciłam teatralnie oczami i chwyciłam rękę, którą mi podał.
Postanowiłam być na razie posłuszna i grzeczna, mam nadzieję, że Daniel szybko mnie stąd wyciągnie. Nie zamierzam być znowu z Brunem pod jednym dachem i w ogóle żyć z tym człowiekiem.
- A więc, lekarz będzie Cię badał w domu i monitorował jak dziecko się rozwija, chce żebyś dbała o siebie. W końcu przejmę rolę Ojca, więc masz się mnie słuchać, co do tej kwestii jak i innych. No i pomyśl jaką chcesz suknie ślubną, w końcu weźmiemy ten ślub.
Szłam z Nim równym krokiem i obserwowałam otoczenie dookoła. Słuchałam Go jednym uchem a drugim wypuszczałam. Miałam inne plany niż ten dupek. Szukałam czegokolwiek na terenie posiadłości, gdzie mogłabym uciec lub się stąd całkowicie wydostać.
Musiałam przyznać, że zawiodłam się na Danielu. Od początku wszystko wiedział. Byłam cholernie zła, że mi nie powiedział o rodzicach. Nawet jeśli w tym momencie ich nienawidziłam, nie miał prawa tego przede mną ukrywać.
- O czym myślisz maleńka?
- Nie nazywaj mnie tak.
- Nie dąsaj się. Będę mówił jak mi się podoba.
- Nie masz prawa. I wybij sobie z głowy to, że będziesz Ojcem mojego dziecka.
Nagle się zatrzymał i chwycił mnie za podbródek, tym samym zmuszając do patrzenia na Niego.
Skrzywiłam się lekko pod wpływem tego ruchu i cicho westchnęłam.- Po pierwsze, nie denerwuj mnie maleńka. Po drugie, będę Ojcem. Ciesz się, że Cię nie zabiłem, skoro mnie zdradziłaś. Uciekłaś z Nim, przespałaś się i na dodatek zrobił Ci bachora.
- Nigdy nie byliśmy normalną parą, więc nie traktuj tego jak zdradę. Nie boje się Ciebie.
- Doprawdy? Przecież wiesz jaki mogę być brutalny, i w dupie będę miał Ciebie i to dziecko. -
- Przestań... - Uśmiechnął się złowieszczo i odgarnął moje włosy za ucho.
- Wracajmy do domu, musimy popatrzeć za wyprawką dla dziecka.
- A oddasz mi telefon?
- Żebyś mogła zadzwonić do Daniela? - Zaśmiał się i pociągnął mnie w stronę domu.
- Nie. Co mam robić siedząc sama w pokoju? Będzie mi się nudziło.
- O to się nie martw, maleńka. Ze mną nie będziesz się nudziła.
~~~~
Co słychać? Mam nadzieję, że u Was w porządku ❤️
Środa i połowa tygodnia za nami 🤗
CZYTASZ
Businessman With Benefits
RomanceDaniel Brown to syn właściciela największych kasyn w Anglii. Jest szanującym biznesmenem w kraju i naprawdę wpływowym człowiekiem czego nauczył Go Ojciec. Jest też równie bezwzględnym i nie czułym mężczyzną, który zamroził swoje serce na uczucia. Wa...