Rano wstałem dość wcześnie. Wypiłem kawę, którą zrobiła mi Greta i wyszedłem z domu. Ksawery zawiózł mnie do kasyna. Musiałem sprawdzić jak tam nasze prace.
Gdy dojechałem na miejsce rozejrzałem się dookoła. Było cicho i pusto. Coś było nie tak.
Gdzie są wszyscy ochroniarze?
Gdy wszedłem do środka, zobaczyłem jak ludzie latają po całej sali a w oddali przy schodach, które prowadziły na dół zauważyłem chłopaków. Od razu ruszyłem w ich kierunku.
- Co się tu kurwa dzieje?
- Tylko się nie denerwuj. - Eryk poklepał mnie po ramieniu.
- Za późno. - Westchnąłem głośno i zeszliśmy na dół.
No nie wierzę. Wszystko co do tej pory zrobiła ekipa remontowa poszło się jebać.
Ściany były podrapane, żyrandole stłuczone na drobny mak, sofy i loże VIP zniszczone... Dużo by wymieniać. Złapałem się za głowę a po chwili spojrzałem na chłopaków.
- Nagranie z kamer?
- Już to sprawdziliśmy. Kamery zostały zepsute.
- Co z ochroniarzami?
- Nie żyją.
- Kurwa.
- Domyślasz się kogo to sprawka? - Eryk zapytał spoglądając na mnie. No pewnie, że się domyślałem.
- A Wy jeszcze nie podejrzewacie nikogo?
- No... Tak, szefie. Myślimy, że to sprawka Bruna.
- Brawo, oczywiście, że to Jego wina. - Usiadłem na ocalałym fotelu i westchnąłem głęboko.
W tym samym momencie zadzwonił do mnie telefon. Spojrzałem na wyświetlacz, jednak nie znałem tego numeru. Odebrałem po dwóch sygnałach.
- Kto mówi?
- Twój przyjaciel.
- Bruno... Na chuj Ci to było? - Wstałem niezdolny do wysiedzenia przy tej rozmowie.
- Czyli jednak jesteśmy przyjaciółmi? - Zaśmiałem się prosto do słuchawki.
- Przestań pierdolić. Nie licz na żadną herbatkę, tylko odpowiedz na moje pytanie.
- Ty zacząłeś, nie pamiętasz? Laura była moja.
- Daj spokój, obaj wiemy, że Jej nie kochałeś. Była Twoją następna lalką do kolekcji.
- A co? Zakochałeś się już? Czy może Ci dała i chcesz poużywać?
- Zamknij się i słuchaj. Jedna, jedyna taka akcja miała miejsce. Zajmij się swoimi interesami bo odetnę Ci drogę morską a obaj wiemy, że jestem w stanie dać więcej dostawcom niż Ty.- Nie bądź taki pewny siebie. Nie tylko Ty jesteś niezniszczalny w tym kraju. Dojdę do celu po trupach, czy to Ci się podoba czy nie.
Rozłączył się a ja głośno przeklnąłem. Wkurwił mnie niemiłosiernie. Rzuciłem telefon na podłogę i spojrzałem na chłopaków.
- Eryk znajdź nowych ochroniarzy. Jeśli poprzedni mieli jakąś rodzinę zapłać im pokaźną sumę. Mają stanąć na warcie już dzisiaj. A Ty Victor jedź do mojego domu i pilnuj Laury. Nigdzie nie wychodź, nawet na jebany basen.
- Tak jest Brown. - Od razu wykonał moje polecenie i zniknął za drzwiami budynku.
- Zorganizuje ekipę i zaczniemy od nowa. Wzmocnimy ściany budynku, zrobimy cokolwiek, bo nie wiadomo co jeszcze wymyśli ten pojeb. Nie poddamy się tak łatwo.
- Się robi. Idę załatwiać ludzi. Pilnuj się Daniel.
- Ty też Eryk.
Poszedł robić swoje. Ja również wróciłem na górę i poszedłem do gabinetu. Na szczęście nic nie było ruszone.
Bruno się zdenerwował moim nowym klubem, który znowu by był lepszy niż Jego gówniane lokale. A nie Laurą.
Znam Go zbyt dobrze, żeby nie wiedzieć, że był równie bezwzględny co ja, jeśli chodzi o uczucia. Po prostu chciał odzyskać Ją z powrotem bo była Mu posłuszna przez ten cały czas i tak żyło Mu się o wiele lepiej.
Zmarszczyłem lekko swój nos i wyjąłem telefon z kieszeni. Wybrałem numer Ojca.
- Ojcze?
- Tak, już słyszałem nowe wieści. Tylko nie mów, że Cię nie ostrzegałem.
- Daj spokój. Bruno jest pojebany, że zaczął wojnę. Rozmawiałem z Nim jakiś czas temu, zagroziłem i mam nadzieję, że to podziała.
- A czym Go niby nastraszyłeś? Nie wiem czy tak łatwo się podda.
- Mam to gdzieś.
- Załatwiłem kilku nowych ludzi. Postawiłem jednego dodatkowo w każdym kasynie, u siebie w domu i jednego wysłałem do Ciebie.
- Okej, dzięki Ojcze. - Rozłączyłem się i schowałem do kieszeni telefon.
Ok, miałem znowu wszystko pod kontrolą. Kamery zostały naprawione, ekipa miała zacząć od jutra w środku, dzisiaj wzmacniają ściany budynku. To kasyno jest dla mnie najważniejsze i On doskonale o tym wiedział. Inaczej nie uderzyłby tutaj.
Nasze rodziny nigdy się nie lubiły. Zawsze mieliśmy siebie za wrogów. Lecz to był pierwszy raz, gdy doszło do czegokolwiek na naszym terenie. Dlatego tak bardzo mnie wkurwił.
Lecz jeśli myślał, że zmiękne, bądź się przestraszę to się grubo mylił. On zawsze chciał większej sławy, większej kasy niż posiadam ja razem z moim Ojcem. To my zbudowaliśmy to imperium na terenie całej pieprzonej Anglii. On miał tylko małą garstkę z tego wszystkiego a panoszył się jak kundel.
Gdy sytuacja się uspokoi i remont będzie skończony, muszę gdzieś wyjechać. Zmienić otoczenie i odpocząć. Przez nawał obowiązków i pracy trochę się zaniedbałem. Oczywiście wezmę ze sobą Laurę i pojedziemy gdzieś z dala od Anglii.
Mam mieszane uczucia co do tej kobiety. Z jednej strony cholernie działa mi na nerwy. Zadaje masę pytań, czasami buzia się Jej nie zamyka. Zachowuje się czasami jak rozwydrzone dziecko.
Z drugiej strony lubię przebywać w Jej towarzystwie i naprawdę mnie pociąga. Jest piękna, seksowna i świetnie całuje. Mam nadzieję, że Ona serio się we mnie nie zakocha bo nie pasuje za cholerę do tego świata.
Nie chciałbym, żeby cokolwiek się Jej stało.
~~~~
Co tam słychać? ☺️
Dużo miłości dzisiaj Wam życzę, ale również w pozostałe dni. Pamiętajcie, że kocha się cały rok! ❤️❤️❤️
CZYTASZ
Businessman With Benefits
RomanceDaniel Brown to syn właściciela największych kasyn w Anglii. Jest szanującym biznesmenem w kraju i naprawdę wpływowym człowiekiem czego nauczył Go Ojciec. Jest też równie bezwzględnym i nie czułym mężczyzną, który zamroził swoje serce na uczucia. Wa...