63 - Charlie

217 9 0
                                    

- Odezwiesz się w końcu do mnie?! - Zapytałam, spoglądając na Niego z siedzenia pasażera. Zacisnął mocniej palce na kierownicy, nie zwracając na mnie kompletnie uwagi.

Przewróciłam oczami i odwróciłam się w stronę szyby. Przez to wszystko nie zrobiłam zakupów na kolację, więc moja złość potęgowała.

Gdy dojechaliśmy do domu, chwyciłam za klamkę i wyszłam od razu na zewnątrz. Stanęłam przed maską samochodu, obserwując jak Daniel robi to samo.

- Może chociaż byś pomyślał, żeby zająć się zakupami? Skoro ja nie mogłam już nigdzie iść?

- Tym się teraz przejmujesz?

- Tak, bo chciałam fajnie przywitać Gretę. Należy się Jej to. - Ruszyłam za Nim w stronę drzwi wejściowych. W salonie siedział Victor z Erykiem, którzy spojrzeli na nas pytającym wzrokiem.

- Victor weź samochód i jedź na zakupy. Kup wszystko co zażyczy sobie moja żona.

- Przestań być taki! - Krzyknęłam, a echo mojego głosu rozniosło się po całym parterze. Daniel spojrzał na mnie, kompletnie niewzruszony.

Usiadłam na krześle i skrzyżowałam ręce na piersi, czując na sobie Jego spojrzenie. Nalał sobie whisky do szklanki i poszedł na górę. Eryk spojrzał na mnie i zmarszczył lekko czoło.

- Więc... O co poszło?

- O nic. - Prychnęłam pod nosem i wstałam by nalać sobie wody.

- Przecież widzę, że jest zdenerwowany.

- Jest i niepotrzebnie. Nic się takiego nie stało a On wyolbrzymia.

- A ma co wyolbrzymiać? Dałaś Mu powód do złości?

- Serio?! - Spojrzałam na Niego gniewnym wzrokiem. - No tak, wasza męska solidarność. Spotkałam się ze znajomym na kawę, też mi coś.

- Kim jest ten cały znajomy?

- A Ty książkę piszesz? - Zaśmiał się cicho pod nosem i pokręcił głową na boki.

- Być może, no więc?

- Ma na Imię Charlie. - Eryk słysząc to imię, spiął się i spojrzał na mnie nieodgadnionym wzrokiem. Zmarszczyłam lekko swój nos i przyglądałam Mu się przez chwilę.

- Co? Co jest nie tak z tym człowiekiem, że Ty też masz minę jakbyś zobaczył ducha?

- Nieważne. Zapomnij. - Machnął ręką i odwrócił wzrok w drugą stronę.

- Czyli mi nie powiesz o co chodzi?

- Nie. - Zaśmiałam się i skierowałam od razu w stronę schodów. Wchodziłam po dwa, żeby jak najszybciej znaleźć się w sypialni. Weszłam z impetem do środka, zastając Daniela na balkonie.

Gdy stanęłam w drzwiach balkonowych, nawet na mnie nie spojrzał. Pił spokojnie whisky jak gdyby nigdy nic. Stanęłam przed nim, opierając dłonie o barierkę i chrząknęłam.

- Powiesz mi o co chodzi?

- A co dokładnie?

- Charlie. Dlaczego Eryk też tak zareagował na Jego imię? - Uniósł na mnie wzrok i gniewnie zmarszczył brwi. Widziałam, że ścisnął nawet mocniej szklankę.

- Nie wymawiaj tego imienia przy mnie.

- Będę, dopóki nie powiesz mi o co chodzi. - Przewrócił teatralnie brwiami i cicho się zaśmiał. Nie wiem co chodziło Mu w tym momencie po głowie.

Businessman With Benefits Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz