46 - Hej, wesele

189 5 0
                                    

Stałam przed dużym lustrem, oglądając się z każdej strony. Byłam zadowolona z efektu końcowego. Nawet bardziej niż zadowolona.
Sukienka była przepiękna w stylu Boho, włosy miałam upięte w ślubnego kucyka, na których diadem prezentował się idealnie a makijaż miałam delikatny, pasujący do całości.

Na nogi wsunęłam szpilki w kolorze białym. Chociaż wiedziałam, że na sali od razu je przebieram na coś wygodnego. Kreacje na zmianę również miałam przygotowaną. Krótszą sukienkę w kolorze białym, całą w brokacie. Nic nie mogę poradzić na to, że kocham wszystko co się mieni.

Gdy byłam gotowa do wyjścia, wzięłam głęboki oddech, wypuszczając go powoli ustami. Obejrzałam się jeszcze raz, uśmiechając się sama do siebie. Przez pewien moment, żałowałam, że nie ma rodziców. Chciałabym móc widzieć, jak cieszą się na ten widok, razem ze mną. Ale cóż, to się nie wydarzy, ich tutaj nie ma.

Wyszłam z sypialni i skierowałam się schodami na dół. Powitała mnie Lukrecja i Greta oraz Caroline. Wszystkie patrzyły na mnie z zachwytem w oczach. Nie dziwię się, sama bym tak stała i patrzyła. Czułam się wyjątkowo.

Ceremonia ma odbyć się na zewnątrz w ogrodzie. Caroline o wszystko zadbała. Pokazywała mi zdjęcia wizualizacji, żebym zaakceptowała projekt. Tak więc, miał być rozłożony dywan w kolorze bieli, różowy bukiet przy każdej ławce, na końcu łuk zrobiony z kwiatów. O sali nie wspomnę, ale wyglądała jeszcze lepiej. Tak czy inaczej, Caroline była najlepsza w tym co robiła i miałam na to jasne dowody.

Gdy wyszliśmy z budynku, chwyciłam Gretę pod ramię i poprawiłam welon, który zakrywał mi twarz. Był długi i ciągnął się za nami po ziemi. Miałam tylko nadzieję, że się nie potkne po drodze.
Zanim skręciliśmy za budynek, zatrzymałam się i spojrzałam na kobietę.

- Denerwuje się.

- Głęboki wdech i wydech - Posłuchałam Jej i zrobiłam co kazała. Wypuściłam powoli powietrze i czułam jak ściska moją dłoń, dodając tym otuchy.

- Już lepiej? Jesteś gotowa?

- Chyba bardziej nie będę. Idźmy. - W tym samym momencie, z głośników zaczęła lecieć piosenka. Uśmiechnęłam się, słysząc przyjemną melodie w towarzystwie skrzypiec.

Wzięłam ponowny wdech i ruszyliśmy na przód. Zrobiłam kilka kroków do przodu i wyłoniłam się zza budynku. Moim oczom ukazała się scena jak z bajki, wyglądało to jeszcze lepiej niż w wizualizacji. I wtem, moje oczy napotkały Jego wzrok. Wpatrywał się we mnie, całkowicie zapominając o bożym świecie.

•••

Gdy byłem gotowy, ubrany w czarny garnitur, poszedłem wraz z Erykiem i Victorem na zewnątrz. Zostało kilkanaście minut do ceremonii. Zacząłem się kurewsko denerwować.

- Chcesz drinka?

- Nie, napije się po. Stresuje się po prostu.

- Nie codziennie bierze się ślub stary. - Eryk poklepał mnie po ramieniu. Ustawiłem się na końcu dywanu, który wyglądał zajebiście na tle kwiatów i całego ogrodu. Spojrzałem na księdza, uśmiechając się zdawkowo.

- Tylko nie zemdlej, gdy Ją zobaczysz. - Victor zaśmiał się pod nosem, przeniosłem na Niego wzrok.

- Może być ciężko, nie sądzisz? - Zaśmiałem się cicho. Zrobiłem się jednak cholernie poważny, gdy usłyszałem dźwięk melodii z głośników.

Serce podskoczyło mi w piersi. Wiedziałem, że to już ta chwila. Nigdy nie sądziłem, że stane na ślubnym kobiercu. Daniel Brown nigdy nie pchał się w te strony. Ba, stronił od tego jak to tylko możliwe. A dzisiaj, stoję tutaj w garniturze i czekam na swoją kobietę.

Businessman With Benefits Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz