Linę obudził dźwięk budzika. Tego dnia miała sporo do roboty, ale kiedy otworzyła oczy rozbolała ją głowa, że miała wrażenie, że będzie jej ciężko ze skupieniem. Nie były to skutki wypadku na targu, a kac, który oczywiście musiał ją dopaść.
Nic nowego. Wiedziałam, że to zły pomysł.
Ubrała się w luźne ubranie, ponieważ Shuri mówiła, że do jej laboratorium można przychodzić jak tylko się chce. Dodatkowo wzięła swój plecak podróżny - cieplejsze ubranie i jakieś podstawowe rzeczy. Tego wieczoru miała udać się z Ayo do Buckyego, a dodatkowo przed tym czekała ją praca przy nanotechnologii. Wołała się, więc przygotować.
Kiedy weszła do laboratorium wszyscy pracowali przy swoich stanowiskach. Grała radosna muzyka, a Shuri gibała się przy swoim biurku.
-Hej! - zawołała w stronę Liny, która usiadła na krześle i rzuciła swój plecak pod stół. Ubrana była w sportowe legginsy, biały top, a na to zarzucaną miałam koszulę w odcieniach brązu. - Ponoć długo siedziałaś wczoraj z Okoye. Mówiła mi, że bardzo Cię polubiła.
-I ze wzajemnością - uśmiechnęła się i złapała za butelkę z wodą.
-To bierzmy się do roboty - odparła z entuzjazmem Shuri. - Przed zachodem słońca Ayo wyjeżdża w stronę jeziora koło, którego mieszka sierżant Barnes.
-Pewnie, co dla mnie masz? - Lina włączyła jeden z ekranów, jednak księżniczka nagle zacisnęła usta i zaczekała się uśmiechać.
-to ciekawe! – Wykrzyknęła, a dziewczyna skrzywiła się, ponieważ nie miałam bladego pojęcia o co Shuri chodzi. Podniosła tylko brew i czekała aż sama zacznie gadać. -badam zachowania i reakcje na bodźce sierżanta Barnesa. Był już tutaj raz i widzę, że zmienił się. Jeszcze dwa lata temu nie zależało mu tak bardzo i nie miał nic do stracenia. A teraz... Wydaje się jakby inny.
– To znaczy? -wtrąciła się Lina. Nie miała pojęcia do czego zmierza księżniczka.
- odkąd drugi raz tutaj jest, jest bardziej milczący, zamyślony... Czasami nawet wydaje nam się, że za czymś tęskni. Byliśmy pewni, że chodzi jego przyjaciela - Kapitana Rogersa. wszystko zmieniło się jednak. W sumie to nasze myślenie się zmieniło... Znaczy nasze założenia. Bo kiedy miałaś wypadek na targu, nie sądziliśmy, że może mu tak bardzo na kimś zależeć. wtedy zorientowaliśmy się, że chodzi o ciebie.
Lina przełknęła ślinę, a jej oczy ze szkliły się. Walczyła, żeby nie było to po niej poznać, ale w kilka sekund zmieniła się w zdezorientowaną dziewczynę.
– Wydaje nam się, że możesz być kluczem do wyleczenia Barnesa...
- W jakim sensie? - rzuciła nagle.
- Żadna technologia nie jest w stanie uleczyć jego duszy. Nikt nie dysponuje czymś takim. Na świecie nie ma takiego narzędzia. Jemu potrzeba spokoju, bezpieczeństwa, rodziny, miłości... To może go wyleczyć.
- I myślisz, że jestem w stanie mu to dać?
Shuri kiwnęła głową, a Lina zaczęła nią kiwać z niedowierzaniem.
– Nie wiem czy jestem do tego odpowiednią osobą... Nawet ani razu nie mogliśmy nazwać się przyjaciółmi, a co dopiero budować coś... No wiesz. Innego. mamy ciężkie charaktery. Nie wytrzymali byśmy ze soba. Taka jest prawda. Wydaję mi się, że nikt tak jak ja nie był w stanie mu podnieść ciśnienia. Nawet nie wiesz jakim obrzydzeniem patrzył na ice latte z bitą śmietaną...
Shuri zaśmiała się.
- Myślę, że powinniście się spotkać i porozmawiać. I nie patrzeć na to co zrobił. Przecież dobrze wiesz, że nie był wtedy sobą.
Lina skinęła głową. Mimo iż samo wspomnienie o jego czynach zakuło ją w klatce piersiowej.
- Nie wiem czy jestem na to gotowa... - przyznała ze smętną miną.
- Będzie dobrze... - złapała ją z rękę.
- Czy on wie, że się spotkamy? - spytała.
Shuri się uśmiechnęła.
- Tak. Przecież musi się przygotować...
CZYTASZ
Frozen Hearts I,II &III| Bucky Barnes
FanfictionPART I |Lina, córka Tony'ego Starka, wprowadza się do Avengers Tower, gdzie jej sąsiadem staje się Bucky Barnes. Ich relacja szybko staje się skomplikowana - raz są wobec siebie obojętni, innym razem nie mogą się znieść, a ich wzajemne uczucia są co...