15.12
Kto ma już ubraną choinkę?
Wzrok miała skierowany na pozostawiony na łóżku szary komplet niczym nieróżniący się od tego, który miała teraz na sobie. Dopiero przyniesiono jej czysty dres i dano piętnaście minut na zmianę ciuchów. Była pewna, że nie minęła nawet minuta, gdy stalowe drzwi ponownie zostały otwarte.
– Jeszcze się nie przebrałam.
Z jej powolnymi ruchami ledwo zdołała podnieść się z łóżka, a to i tak wiele ją kosztowało.
– To nawet lepiej. Chętnie popatrzę.
– Kallias – przywołała imię, odwracając się w stronę nowoprzybyłego.
Skrzyżowała spojrzenie ze Złotym. Minęło trochę czasu od ich ostatniej rozmowy.
A dokładnie ponad pięćset czterdzieści siedem kropel.
Ich rozmowa była więcej niż tyle kropli temu. Nie mając zegarka, przybrała swój własny wyznacznik czasu. Zaczęła liczyć krople cieknące z kranu jakoś po rozmowie z ojcem. Miała przerwy na spanie, choć zdawało jej się, że nawet w snach je zliczała. Gdy jadła lub gdy ktoś przychodził, nie przestawała dodawać kolejnych kropel. Tylko czasami niespodziewanie wyłączała się, gdy jej myśli odlatywały do krain wspomnień.
– Przyszedłem się pożegnać – obwieścił Kallias, dostojnym krokiem wchodząc w głąb klitki. – Zaraz wyjeżdżam.
– Wracasz do pałacu?
Sugestywny uśmiech świadczył, że nie trafiła.
– Przez długi czas nie planuję tam zawitać.
– Więc co teraz zamierzasz?
– Rada zaangażowała wszystkich Złotych i podległych wampirów do poszukiwania ciebie – wyjawił. – Mnie przypadło sprawdzenie Stanów Zjednoczonych. A intuicja podpowiada mi, że będę mógł cię znaleźć w Las Vegas. – Włożył ręce do kieszeni spodni, zaburzając pompatyczną aparycję. – Sprawdzę dokładnie każde kasyno. Nawet jeśli będzie mnie to wiele kosztować, przeszukam je co do jednego. A później udam się do pałacu i przekażę Szanownej Radzie Najwyższej, że mimo moich starań, nie udało mi się ciebie znaleźć.
Normalnie zaśmiałaby się, słysząc słowa Kalliasa. Teraz nawet minimalnie żaden mięsień twarzy nie drgnął.
– Deimos nie wejdzie do twojej głowy i sam nie dowie się prawdy? – W jej głosie nie było można usłyszeć troski, mimo że to ona nakłoniła ją do zadania tego pytania.
Kallias zdawał się zawiedziony tak nijaką reakcją na jego plany. Wyjął ręce z kieszeni, wyprostował kręgosłup i poprawił rękawy koszuli w kolorze fuksji, wystające z pudroworóżowej marynarki, przystosowując się do podniosłego nastroju. Powietrze było zbyt gęste, a pomieszczenie zbyt małe, aby zmieścił się tutaj jeszcze jego cyniczny humor.
CZYTASZ
Złote ciernie
Vampire„Jesteś pokryty cierniami. Złotymi cierniami. Za każdym razem, gdy się do ciebie zbliżam, ranisz mnie. Przebijasz mi serce i zostawiasz ogromne dziury, których nie dam rady załatać. Boję się, że niedługo nie będzie już miejsc do przebicia." Cynthia...