#88

229 25 10
                                    

( nie zabijajcie mnie za ten rozdział 🙏🏻)

- Izuku długo jeszcze?

- już idę! - wyszedłem z garderoby dopinając kolczyk po czym szybko założyłem buty.

- co ty się tak dzisiaj ociągasz?

- nie wiem.. jakoś tak nie chce tam iść.

- ha? Ty ? Nie chcesz iść na festyn na rzecz domów dziecka?

- no wiem ,wiem.. ale ostatnio na podobnym festynie..

- tym razem do niczego nie dojdzie spokojnie.

- i tak mam złe przeczucie co do tego.

- podnieść ochronę?

- a możesz?

- jeśli to cię uspokoi. - pocałował mnie w czoło po czym wyszliśmy z pokoju.- zaraz się tym zajmę.- doszliśmy na dwór gdzie czekali już rodzice Katsukiego a zaraz po nas przyszła Toga i Uraraka. Katsuki podszedł do Shinso i poprosił o zwiększenie ochrony a ten odrazu wykonał polecenie.

Na miejsce dojechaliśmy szybko i bez problemów.

Pogoda dopisywała, wszyscy byli w dobrych nastrojach, a dzieci Dobrze się bawiły. Czyli tak jak powinno być..

- Izuku! - dziewczynka wbiegła w moje nogi i w tym momencie Katsuki podparł mnie na placach bym nie stracił równowagi.

- Eri! Nie wbiegaj tak w Lunę. To niebezpieczne zwłaszcza, że jest w ciąży.- Shinso skarcił siostrę na co ta się odsunęła.

- ah.. przepraszam! - ukłoniła się lekko.

- nic się nie stało skarbie. - pogłaskałem ją po głowie. - jak się bawisz?

- super! Przyszłam z rodzicami bo moja koleżanka jest z jednego z domów i chciała bym się z nią pobawiła.

- naprawdę? To super , że ma taką przyjaciółkę jak ty.

- no wiadomo! - dziewczyna uśmiechnęła się pewna siebie. - strasznie w tym wyglądasz - spojrzała na brata w zbroi po czym wystawiła mu język i uciekła się dalej bawić.

- ty mała.. ugh.. mniejsza. - Shinso przewrócił oczami.

Zaśmiałem się lekko a w oczy rzuciło mi się stanowisko które prowadziły dzieci z domu z starszą panią.

Podszedłem do stanowiska a dzieci się ukłoniły.

- dzień dobry Luno. W czym możemy pomóc?. - staruszka uśmiechnęła się miło a dzieci stanęły lekko za nią speszone ale widać było w ich oczach iskierki.

- sami to robiliście? - przejrzałem ozdóbki i zabawki z drewna wystawione na stole.

- mhm.. - jedna dziewczynka pokiwała nieśmiało głową.

- bardzo ładne. Macie talent. - uśmiechnąłem się do dzieci a te wtedy to odwzajemniły i wyszły zza staruszki.

- chce!- spojrzałem na Yute który usilnie starał się dosięgnąć do jednej z zabawek. Była to cała ciuchcia zrobiona z drewna z bardzo ładnymi zdobieniami. I wyglądało na to , że nawet jeździ.

- podoba ci się? - wziąłem go od Katsukiego i przybliżylem do zabawki a ten ją dotknął.

- tak!

- no dobrze. To w takim razie weźmiemy tą ciuchcię. I jeszcze jedna z tych zdobionych ramek na zdjęcie. Możecie wybrać którą.

Dzieci się uśmiechnęły i odrazu zaczęły wybierać ramkę a inne pakować ciuchcię w papier ochronny a potem do torby. Ramka która dzieci wybrały miała różne kwiatowe zdobienia i bardzo mi się podobała.

Podałem starszej kobiecie cały woreczek z monetami a ta zajrzała do środka.

- ale.. to za dużo o wiele za dużo. - powiedziała chcjac oddać woreczek.

- nie , za takie cuda się należy. Weźcie to. Dzieci też zasługują na coś za swoją pracę.

Kobieta się uśmiechnęła i odrazu wręczyła każdemu z dzieci po dwie monety a te ucieszyły się jak chyba nigdy. Większość domów ma dochody tylko na wszystko co potrzebne więc dzieci rzadko mają kieszonkowe na coś dla siebie więc cieszę się , że kobieta coś im oddała.

Podałem torbę z zakupami Kirishime który wziął ją bez słowa. Ruszyliśmy na stanowiska z jedzeniem bo uznałem, że trochę już zgłodniałem.

Kupiliśmy sobie sałatkę owocową i ja wziąłem jeszcze kaszę mannę z syropem malinowym bo poprostu takie wspomnienia do mnie wróciły jak tylko to zauważyłem, że musiałem to zjeść. Jedzenie było bardzo pyszne a owoce świeże i słodkie.

- chłopcy chyba czas na was. - mama Katsukiego zwróciła się do nas wskazując na scenę przy której zbierali się ludzie.

- ah to już? - oddałem syna do babci i wszedłem na scenę razem z Katsukim który stanął przy mikrofonie.

- drodzy państwo! Cieszymy się , że tak liczna ilość was wzięła udział w tym charytatywnym festiwalu. Mamy nadzieję, że zebrane pieniądze będą pomocne domom dziecka. A może kogoś z zebranych przekona jakiś słodziak i wróci z nimi?. Mam nadzieję, że. Wszyscy będą się bawić dobrze do samego końca i dołożą cegiełkę do pomocy miejscom które te dzieci nazywają teraz domem.

Przemówienie szło dobrze więc właściwe co mi nie dawało spokoju..? Niedługo miałem się o tym przekonać.

- Uwaga! - zdążyłem tylko obrócić głowę w stronę jednego z strażników który wbiegł na scenę.

Ból który poczułem pchnął mnie w tył a moje oczy automatycznie skierowały się w miejsce bólu.

- sprowadzić ich z sceny , raz! - krzyki strażników zaczęły mnie przyprawiać o ból głowy , co się stało? Za szybko..

Sprowadzili nas z sceny a do mnie odrazu podbiegli medycy. Coś mi jest? Podniosłem rękę którą wcześniej trzymałem w miejscu bólu. Krew?.. krew?! Ocknąłem się na widok całej zakrwawionej ręki.

- co tu do chuja się stało?! - Katsuki załapał jednego z strażników za ubrania przyciągając go bliżej - ktoś mi powie kto jest za to odpowiedzialny?!

- królu.. nie wiemy skąd ona się tu wzięła naprawdę.. zauważyliśmy ją dopiero gdy stanęła na jednym z dachów straganów..

- dopiero?! Nie umiecie kurwa wykonać jednego pieprzonego zadania?! Po co was tu tyle skoro każdy ślepy! - rzucił nim o podłogę.

Podszedł do mnie i do medyków kucając przy nas.

- co z nim.

- um.. musimy jak najszybciej udać się do szpitala .. inaczej prawdopodobnie będziemy musieli ratować tego kto będzie miał większe szansę.

- co do kurwy.. - spojrzałem w dół zauważając, że ból który odczuwałem pochodził od rany postrzałowej znajdującej się na moim brzuchu..

- no to na co wy kurwa czekacie?! Niech chociaż jednemu się coś stanie a urwę wam wszystkim łby na publicznej egzekucji! - Katsuki zwrócił się w stronę ochrony która była wtedy na Warcie.

Zaczynało mi się kręcić w głowie w uszach mi piszczało, czułem się okropnie.. ale co z dzieckiem.. będzie dobrze prawda?.. spojrzałem przed siebie widząc Kirishime i Shinso ciągnących za sobą dziewczynę w niebieskich włosach.. znam ją.. widziałem ją już ..

- ha! Zabrałeś mi wszystko śmieciu! Mówiłam byś sobie odpuścił! Teraz kurwa gnij z świadomością, że wasze dziecko nie żyje! Przez ciebie! Mam nadzieję że zdechnie a razem z nim ty!

- Saiko.. - tylko tyle zdążyłem powiedzieć i właściwie to poleciałem w bok .. potem było już ciemno..

~Walka o Lunę~ {bakudeku} {omegaverse}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz