#100

179 29 2
                                    

- wszystkiego najlepszego synku! - wparowałem do pokoju Yuty odsłaniając mu zasłony z okien wpuszczając trochę słońca.

- ugh... - ten odwrócił tylko głowę w poduszkę.

- odpowiedział byś chociaż. - Katsuki wszedł do pokoju z Yuriko na barana.

- właśnie Yuta! To twój wielki dzień nie śpij tyle! Już 11.. - Yuriko zeskoczyła z ojca podbiegając do łóżka brata zaczynając go szarpać.

- o Jezu spadaj! Daj mi spać.

- dobrze Yuriko dobudź go.

- dobra kurde! Nie śpię!. - podniósł się do siadu poprawiając trochę włosy. - dzień dobry..

- sto lat braciszku! Stary się robisz. - młodsza przytuliła go a ten się oburzył.

- jest między nami tylko 4 lata różnicy!

- chyba aż.

- odczep się co? Daj mi spokój w ramach prezentu hm?

- ugh.. nie?

- o jak miło z twojej strony.

- dobra Yuriko nie dokuczaj dziś bratu.

- a najlepiej wogóle tego nie rób. - wtrąciłem się Katsukiemu w zdanie.

- no tak było by najlepiej. Yuta ogarniaj się powoli o 14 mamy obiad z rodziną i najbliższymi przyjaciółmi a potem koło 16 zaczyna się twoja impreza urodzinowa.

- a teraz mam dla ciebie Twój pierwszy prezent który wybrałem z myślą , że sobie go ubierzesz na tą okazję. - wyjąłem zza siebie zestaw ubrań z elementami zieleni.

- oh.. jaki ładny. Dziękuję, na pewno ubiorę. - chłopak uśmiechnął się biorąc ubrania.

- cieszę się , że ci się podoba. To ty się ogarnij i widzimy się na obiedzie. - wyszliśmy z pokoju zostawiając go samego z strażą przed drzwiami dla pewności. Kazaliśmy się im zachowywać w miarę naturalnie tak by wyglądało jakby przechodzili tu w trakcie patrolu.

Na obiedzie było całkiem przyjemnie poza tym , że faktycznie dało się wyczuć napiętą atmosferę między Yutą a Kenjim.. tak bardzo chciałabym wiedzieć o co poszło.. że na siebie nawet nie patrzą.

Po obiedzie przeszliśmy na dużą salę udekorowaną pod imprezę dla Yuty. Dorośli zajęli się rozmowami a dzieciaki siedziały w swoim koncie z konkursami i atrakcjami. I pomimo tego, że miałem sporo rozmówców nie mogłem się skupić.. był już wieczór a moje oczy ciągle lądowały na Yucie czy na pewno nic mu nie jest. Słowa z listu nie dawały mi spokoju. Kenji to nie był dobry wybór ? No ale pomimo tego , że nie rozmawiają ciągle jest w pobliżu i go obserwuje.. narazie jest spokojnie.

- przepraszam państwa zaraz do was wrócimy. - otrząsnąłem się na słowa Katsukiego gdy położył ręce na nich ramionach i przesunął mnie gdzieś na bok. - ej co jest? Jesteś tak nieobecny, że nawet nie odpowiedziałeś na najgorsze pytania .

- huh? Ktoś do mnie mówił?

- no właśnie o tym mówię. Przestań się tak zamartwiać. Nic mu nie jest. Póki jesteśmy na sali jest bezpieczny, rozluźnij się trochę jesteś cały spięty. - odgarnął kilka kosmyków moich włosów za ucho.

- wiem.. ale.. ten list.. co jeśli Kenji to zły wybór.

- naprawdę w to wierzysz? Bo ja nie. Ten chłopak by oddał dla Yuty wszystko. Nawet jeśli są pokłóceni.

- no to co znaczyły te słowa..

- chcieli cię nastraszyć i tyle nie myśl tyle o tym. - pocałował mnie po czym przytulił do Siebie. - nic mu nie grozi, nie z tym chłopakiem. Na każdego kto do niego podchodzi patrzy z taką chęcią mordu , że zaczyna mnie to martwić. - zaśmiał się tak jak i ja. Faktycznie Kenji nie był dziś skłony do parzenia jak ktoś rozmawia z Yutą.

Impreza trwała w najlepsze i skłamał bym gdybym powiedział, że nie pokusiłem się o kilka drinków ale bez tego bym się dziś nie rozluźnił. Oczywiście dalej zachowałem trzeźwy umysł by móc zareagować.

- gezz...ile ty wypiłeś? - Yuta podszedł do nas z Yuriko.

- ha?! Nie dużo o co ci chodzi! - spojrzałem na niego, no nie wypiłem dużo i nie wyglądam źle prawda?

- no nie wiem.. jesteś cały czerwony.

- bo gorąco tu jest?

- nie powiedziałabym.

- dobrze to twój ojciec jest gorący. - zmieniłem zdanie bo akurat i tak się o niego opierałem a ten obejmował mnie w pasie.

- dzięki?.. - Katsuki odezwał się patrząc na mnie dziwnie. - mniejsza, chcieliście coś?

- to było co najmniej dziwne.. udam , że tego nie słyszałam. I tak chcieliśmy zapytać kiedy będzie ten tort? Od rana na niego czekamy.

- ah ? A która to już?

- zaraz 21.

- no to zaraz wjedzie na salę.

- no w końcu! Cały czas czekałem na ten tort. - zaśmiał się Yuta odwracając się by wrócić do przyjaciół ale zatrzymał się. - czemu ty za mną tak łazisz cały czas? - założył ręce na klatce patrząc na Kenjiego.

- bo mogę?.

- pf.. jak jakiś pies.

- Yuta! Nie możesz tak mówić. - krzyknąłem na chłopaka bo to nie było miłe ani wskazane.

- no ale taka prawda! Daj ty mi spokój w końcu co? - poszedł w stronę znajomych a Yuriko wywróciła oczami

- moglibyście już się pogodzić serio..

- ale to jego wina?

- przyzywyczaj się , że wina zawsze będę po twojej stronie. Omegi tak mają.

- ej! Czuję się zaatakowany.

- coś w tym jest kochanie.

- śpisz na kanapie. - odsunąłem się od chłopaka a ten westchnął. - zresztą jaka omega twój brat jeszcze nie ma drugiej płci.

- naprawdę będziemy jeszcze wierzyć,że będzie Alfa?

- wiesz.. nie miło jest z góry zakładać..

- ale wszyscy wiemy jak będzie. Mniejsza, chodź Kenji idziemy do reszty

- jest zbyt szczera ..

- to chyba dobrze?

- nie odzywaj się do mnie, i tak śpisz na kanapie.

- ty tak serio?

- tak?

- jesteś pijany, minie ci.

- nie!

- ah tak?- podszedł do mnie i pochylił się nad mną - bo ja miałem co do ciebie dzisiaj pewne plany w nocy by być na Warcie i nie zasnąć. - szepnął mi do ucha i przygryzł je. A na moją twarz wkradł się rumieniec.

- no chyba cię coś boli człowieku.

- mnie nie ,ale ciebie może boleć później.

- przestań! Zbok.. - odszedłem do stołu z przekąskami. Z dala od tego debila..

~Walka o Lunę~ {bakudeku} {omegaverse}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz