Rozdział - 35 Uh, Oh

2K 136 5
                                    

"...Tak, uh, tak. Załapałem." Powiedział.

"Zrozumiałeś, tak?"

"Tak, Paige."

"Okej..."

"Idę wziąć prysznic, zadzwonię do ciebie później, cześć." Rozłączył się.

"O MÓJ BOŻE, jest totalnie wściekły na ciebie." Powiedziała Ava.

"Chciałabym, żebyś zrozumiał...Czuję, jakby on myślał, że go nienawidzę, a przecież tak nie jest." Wzruszyłam ramionami.

Później tego dnia Ava została na obiad, po czym dalej spędzałyśmy razem czas. Poszła do domu około 21.

Usiadłam na łóżku w piżamie słuchając muzyki i przeglądając Twittera na telefonie. Była 23.

Usłyszałam jak ktoś puka do mojego okna. Odwróciłam się, żeby zobaczyć kto to.

Jack.

Otworzyłam okno. "Hej?" Przywitałam się

"Hej, wyglądasz uroczo." Uśmiechał się oglądając mnie.

Spojrzałam w dół na mój sportowy t shirt i shorty w groszki. Ew.

"Oh, uh, dzięki." Zachichotałam.

"Mogę wejść?" Zapytał.

"Tak, idź naokoło i wejdź tylnymi drzwiami."

Zamknęłam okno i poszłam na tył domu, żeby mu otworzyć.

Razem wróciliśmy do mojego pokoju i usiedliśmy na łóżku.

"Co słychać?" Uśmiechnęłam się i skrzyżowałam swoje nogi.

"Chciałem cię po prostu zobaczyć." Wziął mnie w ramiona i mocno uścisnął. Moja głowa spoczywała na jego klatce piersiowej.

"Ludzie na Twitterze szaleją z naszego powodu." Powiedziałam wciąż pozostając w jego uścisku.

"Wiem, to szalone. Czuję, jakby część tych dziewczyn nie chciała żebym był szczęśliwy, ale wciąż są moimi fanami, rozumiesz?"

"Tak, wiem, dlaczego są złe, też bym była na ich miejscu, ale nie zamierzam ich wyzywać. To chore."

Wypuścił mnie z uścisku.

"Wiesz co jest dziwne?" Spojrzał na mnie.

"Co?" Uśmiechnęłam się i spojrzałam na niego.

"Gdy ja i chłopcy spotkaliśmy cię tej nocy, gdy pracowałaś, mieliśmy zamiar iść do nowej restauracji serwującej pastę, ale nie mogliśmy jej znaleźć, zgubiliśmy się. Skończyło się na tym, że wylądowaliśmy pod pizzerią. Uznaliśmy, że to dobry pomysł, więc weszliśmy do środka. To był zupełny przypadek, że cię poznaliśmy."

"To dziwne! I totalnym przypadkiem było też to, że wpadłam na ciebie w drodze do łazienki."

"Jesteś łamagą." Zachichotał.

"Nie jestem!" Zgrywając się, uderzyłam go w ramię, a on zrobił to samo.

"Nawet nie myśl, żeby się ze mną bić." Uśmiechnęłam się.

Wyszczerzył zęby w uśmiechu po czym naskoczył na mnie, łaskocząc mnie. Krzyknęłam zaskoczona, a potem zaśmiałam się. Szturchnął mnie po bokach i zaśmiał się.

Złapałam jego nadgarstki i przyszpiliłam je do łóżka. Pochylił się nade mną próbując się uwolnić. Uśmiechnęłam się, ponieważ wiedziałam, że gdyby chciał się uwolnić, już dawno by to zrobił. Udawał tak, jak ja byłam silna.

Zaprzestał wyrywania się i pochylił się, żeby mnie pocałować. Położyłam obie ręce z tyłu jego głowy, a on otoczył mnie ramionami i przeniósł na swoje kolana.

Położyłam jedną rękę na jego szyi, a drugą na tyle jego głowy. Jack położył jedną z rąk na moich plecach, a drugą z tyłu mojej szyi.

Jego usta były takie miękkie, tak samo jego włosy. Poczułam znajomy zapach cynamonu na jego bluzie z kapturem z napisem "Nebraska". Za oknem zaczął padać deszcz.

Uwolnił mnie z uścisku i położył się na poduszce chichocząc. Położyłam się obok niego i ułożyłam rękę na jego klatce piersiowej, a nogę splotłam razem z jego nogami.

"Pójdźmy jutro na kiermasz w Omaha." Powiedział.

"O której?" Zapytałam.

"Myślę, że zaczyna się o 10, a kończy o 17. Moglibyśmy pójść o 12, albo o jakiejkolwiek godzinie, która ci pasuje."

"Okej, doskonale." Powiedziałam.

Leżeliśmy na moim łóżku przez godzinę rozmawiając na przypadkowe tematy, opowiadając sobie różne historie, mówiąc o naszym dzieciństwie i rodzinie i o innych rzeczach. Jack bawił się moimi włosami.

Ziewnęłam. "Zaśpiewaj dla mnie." Uśmiechnęłam się.

"Co chcesz żebym zaśpiewał?" Zapytał.

"Zaskocz mnie." Zamknęłam oczy.

"Can't you see that it's just rainin'
Ain't no need to go outside..." Zaczął śpiewać "Banana Pancakes" Jacka Johnsona.

Dźwięk uderzania kropel deszczu o dach i słodki dźwięk miękkiego głosu Jacka sprawił, że jeszcze bardziej chciało mi się spać.

Obudziłam się następnego ranka, wciąż będąc przytulona do Jacka. Uśmiechnęłam się, ponieważ wyglądał słodko. Sprawdziłam telefon i zobaczyłam, że jest już 10.

"Chcesz, żebym ją zapytał?" Usłyszałam jak mój tato mówi do mamy na górze. Usłyszałam kroki nade mną.

O nie.

"Jack! Jack, obudź się!!" Potrząsałam nim. Słyszałam jak mój tata schodzi po schodach.

"JACK!" Prawie krzyknęłam. Chrapnął. Usłyszałam jak tato idzie wzdłuż korytarza.

Spanikowałam i zakryłam go moim szalikiem.

"Hej, Paige?" Tato zapukał dwa razy do drzwi po czym je otworzył. Jaki jest sens pukania skoro nie czekasz na odpowiedź?

"Hej." Usiadłam niezręcznie na łóżku.

"Um, wszystko w porządku?" Posłał mi zmieszane spojrzenie.

Jack zakaszlnął. Cholera.

"Paige, kto jest pod tym?" Podszedł bliżej mnie. Zablokowałam mu drogę.

"To Ava. Kto inny mógłby tu być?" Nerwowo zachichotałam.

Tato zignorował moje kłamstwo wywracając oczami. Odkrył Jacka.




Be My First - Jack Gilinsky Fanfiction // Tłumaczenie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz