Próbowałam się uspokoić.
"Szalona dziwka." Powiedział ze złością Jack.
"Dlaczego ona to powiedziała?" Powiedziałam wycierając łzy.
"Pieprzyć to co powiedziała. Nikt nie umrze. Nic ci nie będzie, będę przy tobie." Położył swoją rękę na moim udzie.
"Jestem pewna, że bez powodu nie krzyczała "ŚMIERĆ!" Coś się wydarzy!" Podniosłam głos.
"Pewnie jest oszustką!" Powiedział Jack.
"Jack, ona znała moje imię." Znowu dostałam gęsiej skórki.
"Pewnie widziała nas i chłopców w internecie."
"Wyglądała na jakieś 50 lat! Jestem pewna, że nie spędza czasu na Vine'nie, Instagramie czy Twitterze!" Powiedziałam.
"Słuchaj, przestań wyszukiwać powodów dla których to ona miałaby rację. To nie pomoże mi czy tobie. Będę tutaj z tobą i nie umrzesz, okay?" Złapał moją rękę.
Złapałam oddech.
"Weźmy na wynos obiad z Chuck's Dinner, połóżmy się u mnie w ogrodzie i obejrzyjmy coś na przenośnym DVD." Spojrzał na mnie, a ja zachichotałam.
"Co?" Powiedział z uśmiechem.
"Ty." Zachichotałam.
"Co ze mną?" Brzmiał na zażenowanego.
"Jesteś dla mnie idealny."
"Ty jesteś idealna i cała moja." Złączył swoje usta i spojrzał na mnie. Pochyliłam się i pocałowałam go.
Gdy kupiliśmy jedzenie pojechaliśmy do Jacka skąd wzięliśmy tony koców i ogrodowe krzesła, które przenieśliśmy do patio razem z odtwarzaczem DVD. Przysunęliśmy nasze siedzenia do siebie i zaczęliśmy jeść. Jack włączył film "Ojciec Chrzestny".
"Samolot odlatuje o północy, więc mamy jakieś 6 godzin." Jack otoczył mnie ramieniem i zjadł trochę swojego dania. Poszłam jego śladem i zrobiłam to samo.
"Będę musiała spakować wszystko?"
"Będziemy w drodze do moich urodzin, czyli prawdopodobnie wszystko co będziesz potrzebowała do tego czasu."
"Chwila, a kiedy są twoje urodziny?" Próbowałam się nie roześmiać.
"Naprawdę?" Uśmiechnął się.
"Czekaj, naprawdę nie wiesz kiedy mam urodziny?"Brzmiał na zaniepokojonego.
"Drugi września!" Zachichotałam.
Spojrzał na mnie jak na głupią.
"Żartuję, 10 września. Wiedziałam to zanim cię poznałam." Zaśmiałam się.
"Stalker." Wyszczerzył się i wziął kolejnego gryza.
"Zamknij się, wszyscy wiedzą kiedy masz urodziny!" Uderzyłam go żartobliwie w ramię.
"Czy to muszka wylądowała na moim ramieniu?" Zmarszczył brwi i spojrzał na mnie.
Tym razem uderzyłam go z całej siły. "CO POWIESZ NA TO!" Krzyknęłam. Śmiał się tak bardzo, że zachłysnął się kawałkiem pomidora. Odtwarzacz DVD spadł na podłogę.
"O mój boże, nic ci nie jest?" Śmiałam się po każdym słowie.
Wstał kaszląc i pobiegł do domu prosto do kuchni. Wrócił z zaszklonymi oczami i kubkiem wody. Obserwował mnie w trakcie jej picia. Uśmiechnął się do mnie zanim rzucił kubek w moją głowę. Moja koszulka i spodnie były zmoczone.
"Zaśmiał się i wbiegł do środka, gdy zobaczył moją reakcję.
"TY IDIOTO!" Powiedziałam wstając z krzesła. Chwyciłam kubek z podłogi pobiegłam do kuchni napełnić go wodą. Nigdzie nie widziałam Jacka.
"Jack! Zniszczyłeś mi telefon! Wychodzę!" Krzyknęłam. Schowałam kubek z wodą za plecami. Jack przybiegł do kuchni.
"Zrobiłem to? Pozwól mi zobaczyć?" Wyciągnął swoją dłoń.
Wylałam na niego całą zawartość naczynia. Jego koszulka była mokra. Na podłogę spływały stróżki wody.
Zaśmiałam się, gdy przygryzł dolną wargę próbując się nie roześmiać.
"Zamierzam wrzucić cię do tego dziecięcego basenu." Uśmiechnął się i wskazał przez okno na do połowy wypełniony brudną wodą basen, który przeznaczony był dla psów.
Przestałam się śmiać.
"Nie. NIE!" Zaczęłam się cofać. Jack złapał mnie i wyniósł do ogrodu.
Próbowałam uwolnić się z jego uścisku, ale był zbyt silny.
"JACK!" Krzyknęłam. "NIE, PROSZĘ!"
Zaczął biec w stronę basenu powodując u mnie krzyk. Chwilę przed upuszczeniem mnie do basenu, uwolnił mnie.
"Nigdy nie wrzuciłbym cię tutaj!" Zaśmiał się.
"O mój boże, wystraszyłeś mnie." Powiedziałam. Otworzył swoje ramiona do uścisku, więc go przytuliłam.
Natychmiast zostałam popchnięta do basenu z zimną, brudną wodą. Przetarłam oczy i usiadłam.
"Jack!" Zaskomlałam udając, że płaczę.
"Okej, przepraszam, przepraszam, przepraszam." Opanował swój śmiech i wyciągnął w moją stronę ramiona, aby pomóc mi wstać. Stanęłam na stopach i wyszłam z basenu.
"Wszystko w porządku?"
"Chcę się przytulić." Powiedziałam.
Owinął wokół mnie swoje ramiona, a wtedy odsunęłam sie od niego i z całej siły wepchnęłam go do wody.
********************
Awwwh, Jack jest w tym rozdziale taki opiekuńczy i zadziorny.
CZYTASZ
Be My First - Jack Gilinsky Fanfiction // Tłumaczenie PL
FanfictionPewne rzeczy dzieją się z określonych powodów. Książka została napisana przez jackswizard.