Rozdział 55 - Truth

1.7K 130 16
                                    

"O mój Boże." Wyszeptałam przykładając rękę do ust.

"Co?" Zapytał Jack. Pokazałam mu wiadomość.

"Cholera." Westchnął.

Przygryzłam wargę w czasie, gdy do moich oczu napłynęły łzy.

"Hej, wszystko będzie dobrze. Zadzwonię do niego jutro, jeśli dla ciebie to za dużo. Proszę, przestań płakać." Trzymając moją twarz w swoich dłoniach pocałował mnie w czoło. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej i starałam sie zapomnieć o wszystkim przez moment. Nie mogłam nic poradzić na to, że myślałam, że psuję trasę.

Obudziłam sie następnego ranka w ciszy. Bus był pusty. Z zewnątrz dochodziły dźwięki przekomarzających się chłopaków. Spojrzałam na mój telefon. 11:42.

Zanim wygrzebałam się z koi poczułam coś kłującego pod kocem. Odkryłam go i zobaczyłam bukiet czerwonych róż z dołączoną małą notką.

"Dzień dobry. Kocham cię. -J"

Uśmiechnęłam się na widok tej niespodzianki i wyskoczyłam z łóżka. Podeszłam do mojej walizki i szybko przebrałam się w szorty z denimu, białą koszulkę i czerwony kardigan. Włożyłam czerwone tomsy założyłam naszyjnik. Rozplotłam włosy  z warkocza w którym znajdowały się całą noc i pozwoliłam im luźno spłynąć po moich ramionach.

Gdy myłam zęby zauważyłam telefon Jacka na stole. Ekran rozjaśnił się oznajmiając nadejście nowej wiadomości.

Ja będąc mną, nie patrzyłabym na tą wiadomość. Nie wtykałabym nosa w nie swoje sprawy, ale jestem wścibską dziewczyną, więc zdecydowałam się ją otworzyć. Jack ma hasło na swój telefon, ale widziałam je wiele razy wcześniej. Otworzyłam aplikację iMessage.

Lexi: Oczywiście skarbie! Musimy się spotkać kiedy przyjedziesz tutaj. Dzięki za zdjęcia ;)

Moje serce zamarło. Nie mogłam zobaczyć żadnych wcześniejszych, więc pewnie wyczyścił konwersację. Pośpiesznie usunęłam wiadomość i odłożyłam telefon. Poszłam do łazienki i skończyłam myć zęby. Spojrzałam na siebie w lustrze.

Jestem. Wrakiem.

W myślach powróciłam do przeczytanej wiadomości.

Łza spłynęła w dół mojego policzka i absolutnie nienawidziłam siebie za to. Zawinęłam dłonie w pięści i ścisnęłam je z całej siły starając się w nic nie uderzyć.

W tym momencie nie chciałam niczego więcej jak powrotu do domu. Mój telefon zawibrował oznajmiając połączenie od Camerona.

"Halo?" Odezwałam się.

"Cześć Paige..."

"Hej Cam!"

"Uh, słuchaj, miałem zamiar powiedzieć ci coś, gdy ostatnim razem rozmawialiśmy...Pamiętasz?" Zapytał.

"Tak, przypominam to sobie."

"Po prostu zapomnij o tym, to skomplikowane."

"Okay..." Odpowiedziałam niepewnie.

"Z drugiej strony, co u ciebie? Jak się masz? Słyszałem, że masz być na trasie z Jackami."

"Tak, wszystko w porządku. Um słuchaj, tłumaczyłam to tak wiele razy i za każdym jestem zszokowana, gdy o tym mówię, ale... Ava została wczoraj zabita przez pijanego kierowcę i..." Przełknęłam ciężko.

"O mój boże...Paige..."

"W porządku." Ciepłe łzy spływały w dół moich policzków.

"I Jack może też przystawiać się do innych dziewczyn." Wypaliłam. Zakryłam swoje usta w chwili, gdy zdałam sobie sprawę z kim rozmawiam.

"On co?!" Powiedział ze złością Cam.

"Ja po prostu...Tak dużo się teraz dzieje i nie wiem czy jestem w stanie to wszystko znieść." Powiedziałam.


*************

Przepraszam za tą długą nieobecność, ale jestem już z powrotem. Dziękuję za wszystkie komentarze, gwiazdki i po prostu za to, że czytacie to wiele dla mnie znaczy. Jeśli macie jakieś pytania, albo po prostu chcecie porozmawiać to piszcie!

Następne rozdziały pojawią się na dniach!







Be My First - Jack Gilinsky Fanfiction // Tłumaczenie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz