Rozdział 39 - Future

1.7K 132 13
                                    

Zachowałam zimną krew przez jakieś 2,5 sekundy po czym wybuchnęłam śmiechem. Jack przygryzł wargę próbując się nie roześmiać. Ponownie włączył się do ruchu drogowego kręcąc głową. Położyłam moja dłoń na jego dłoni.

"A co jeśli moi rodzice naprawdę się nie zgodzą?"

"Już z nimi rozmawiałem i obydwoje się zgodzili." Uśmiechnął się do mnie.

"Nawet mój tata?"

"Trudniej było go przekonać niż twoją mamę...ale ona go przekonała."

Uśmiechnęłam się na samą myśl.

"To musi być dla ciebie naprawdę ważne." Powiedziałam. Jack splótł ze sobą nasze palce.

"To smutne, że podczas trasy będzie tyle zabawy, a ty nie mogłabyś być jej częścią, wiesz?"

"Byłam naprawdę przestraszona na samą myśl, że pojedziesz w trasę i o mnie zapomnisz. Myślałam, że cię stracę...co jest przyczyną tego, że nigdy nie chciałam z tobą o tym rozmawiać. Nigdy nie chciałam ci powiedzieć jak się przez to czuję. Czułabym się wtedy jakbym cię przytrzymywała,a nie podoba mi się to. Chcę, żebyś był szczęśliwy." Spojrzałam przez okno.

"Nieważne co byś myślała o tej trasie i tak zaprosiłbym cię na nią. Facetime, rozmowy telefoniczne i spanie samemu nie brzmi idealnie. W ogóle." Potrząsnął głową.

"Cieszę się, że mam kogoś takiego jak ty." Uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek.

"Cholera, źle skręciliśmy." Wjechał na podjazd, żeby móc wycofać samochód. Spojrzałam w dół na mały, ciemny domek. Napis na ogrodzeniu brzmiał " 100% celności w przepowiadaniu przyszłości, albo zwrot pieniędzy." Na drzwiach widniał neon "otwarte".

"Jack, zobacz." Wskazałam na budynek.

"Huh?"

"100% celności w przepowiadaniu przyszłości, albo zwrot pieniędzy."

Spojrzał na szyld, a później na mnie.

"Powinniśmy tam iść?" Uśmiechnął się.

"Tak!" Powiedziałam z entuzjazmem w głosie.

Chłopak zaparkował na małym parkingu. Spojrzałam na okna domku. Wszystkie były pozasłaniane.

Oboje wysiedliśmy z samochodu i skierowaliśmy się w stronę schodów. Drzwi były pęknięte, więc Jack otworzył je. Trzymaliśmy się za ręce. W środku była kobieta przy stole nakrytym ciemnym, perlistym obrusem. Tasowała karty zanim nas zobaczyła.

"Oh! Cześć, jesteście Andrea i Dean?" Wstała. Było zupełnie ciemno, ale mogłam zauważyć, że miała szalik owinięty wokół głowy i świecący makijaż. Pachniało dyniami i podgrzewanym ryżem.

Jack spojrzał na mnie. "Nie, oh-um, nie jesteśmy. Dopiero co zauważyliśmy ten dom i postanowiliśmy wejść."

"Pracuję tylko, gdy ktoś wcześniej umówi sie ze mną na spotkanie." Złączyła swoje dłonie.

"Ale skoro już tu jesteście to nazywam się Madame Rotalli i z chęcią będę wam asystować...to będzie spirytualne czy intelektualne czytanie? Oh, byliście kiedyś u medium?"

"Oh, um, byłem kiedyś u jednego w czasie kiermaszu w Omaha. Niczego nie trafiła." Zaczął Jack.

"Nigdy u żadnego nie byłam." Spojrzałam na nią.

"Proszę, usiądźcie." Usiadła naprzeciwko nas za stołem.

"Powiedz mi swoje imię." Złapała Jacka za dłoń.

"Jack." Odpowiedział.

"Pełne imię."

"Jack Gilinsky."

Zamknęła oczy. Jack spojrzał na mnie nieco przerażony. Próbowałam się nie roześmiać.

"Jesteś kochany. Przez wielu. Muzyka. Śpiewasz?" Otworzyła oczy i spojrzała na niego.

"Tak, nie długo wyruszam w trasę."

Kontynuowała z zamkniętymi oczami. "Dużo przyjaciół. Też są uwielbiani. Nowy związek. Nowy, ale bardzo silny, Paige." Spojrzała na mnie. Dostałam gęsiej skórki.

"Jesteś Paige?"

"...Tak, to ja..." Złapałam pod stołem dłoń Jacka.

"Mogłabym zobaczyć twoją dłoń?" Podałam jej dłoń, której nie trzymał Jack.

Jeszcze raz zamknęła oczy.

"Duże serce. Płonąca miłość. Zmartwienia..." Zatrzymała się w pół słowa i szeroko otworzyła oczy spoglądając za mnie. Potknęła się wstając. Krzesło spadło za nią. Jej spojrzenie było wciąż skierowane za mnie.

"Ś-Ś-Ś" Przestała się wpatrywać w nicość i spojrzała na mnie. Jack i ja wstaliśmy.

"Co?" Jack powiedział agresywnie.

"ŚMIERĆ!" Krzyczała. "ŚMIERĆ!"

Jack złapał mnie. Zaczęłam płakać z przerażenia. Jack wybiegł ze mną z budynku i wsadził mnie do jeepa. Kobieta stała na ganku krzycząc cały czas to samo słowo.

Jack szybko wyjechał z sąsiedztwa.



***********************

Scena trochę jak z horroru...Co o tym myślicie?









Be My First - Jack Gilinsky Fanfiction // Tłumaczenie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz