Rozdział 61 - Home

1.5K 110 18
                                    

Gdy dojechaliśmy na miejsce nie zawracałam sobie głowy wyciąganiem walizek. Droga do domu zajęła nam dłużej niż powinna, ponieważ celowo ominęliśmy miejsce w którym rozbił się samochód Avy. Rodzice opowiedzieli mi co się stało.

Dwóch mężczyzn, obydwoje mieli po 24 lata, poszli do baru i oczywiście wypili trochę za dużo. Zdecydowali, że będzie w porządku wrócić do domu samochodem tym bardziej, że nie było to jakoś specjalnie daleko. Nie przywiązywali żadnej uwagi do prędkości, a jechali zdecydowanie za szybko. Nie zatrzymali się na czerwonym świetle i uderzyli prosto w Avę. Jej samochód stoczył się, a Ava umarła w wyniku ran głowy. Obydwaj mężczyźni zostali aresztowani.

Nie zagłębiali się w szczegóły. Wiedzieli, że nie mogłabym ich znieść.

Wysiadłam z samochodu i zaczęłam iść w kierunku drzwi.

"Chcesz zabrać swoje walizki?" Zapytał tato.

"Nie teraz." Odpowiedziałam, a on mimo to wyciągnął je z bagażnika. Mama otworzyła dla mnie frontowe drzwi.

Weszłam do środka i spojrzałam na kuchnię. Nic już nigdy nie będzie takie samo.

"Spróbuję się przespać." Powiedziałam.

"Okej." Potarła moje ramię. Przeszłam obok niej i zeszłam schodami w dół. Zaraz po wejściu do pokoju podłączyłam telefon do ładowarki i położyłam go na łóżku. Nie zamierzałam zasypiać, ale myślę, że stało się to mimowolnie , bo obudziłam się trzy godziny później przez dźwięk włączonego blendera, który dochodził z piętra. Sprawdziłam mój telefon.

Dwa nieodebrane połączenia od Jacka J.

Dwa nieodebrane od Jacka i wiadomość na poczcie głosowej. Bez odsłuchiwania jej weszłam na górę żeby zobaczyć co się tam dzieje.

"Hej Paige, chcesz może waniliowo-truskawkowe smoothie? Zrobiłam za dużo jak dla jednej osoby." Powiedziała mama wlewając trochę do swojej szklanki.

"Tak." Odpowiedziałam. Napełniła drugą szklankę i podała mi ją.

"Pachnie pysznie." Powiedziałam.

"O mój." Powiedziała mama upijając łyk." Po obiedzie idę na siłownię. Chcesz iść ze mną?"

Zastanowiłam się przez chwilę. Może to jest właśnie to czego potrzebuję.

"Tak." Uśmiechnęłam się. "Pewnie."

"Okej! Będę z tatą na podwórku." Opuściła kuchnię i wyszła przez tylne drzwi.

Zeszłam ze smoothie z powrotem na dół i wzięłam do ręki telefon. Zobaczyłam wiadomość od Nasha.

N: Zadzwoń do mnie.

Wybrałam jego numer.

"Hej." Odebrał.

"Cześć." Odpowiedziałam.

"Jak się czujesz?" Zapytał.

Zmieszałam się. "Ja? A co z tobą?"

Westchnął. "Jest ciężko...To znaczy czuję jakby to był jeden wielki żart. To się stało tak niespodziewanie...i strasznie. Wciąż to do mnie nie dociera. Oszalałem, gdy mi o tym powiedziałaś. Przepraszam, że się rozłączyłem. Nie chcę nawet o tym rozmawiać."

"W porządku. Rozumiem cię. Nie musimy o tym rozmawiać. Ja um, w zasadzie jestem teraz w domu. Nie zamierzam być na trasie."

"Przez Avę?"

"Nie, nie patrzyłam nawet na to w ten sposób. Ja um, usłyszałam rozmowę Jacka z jakąś dziewczyną. Planował się z nią umówić czy coś takiego." Czułam się zażenowana mówiąc mu to.

"Co do cholery? Mówisz poważnie?"

"Tak..."

"To nie brzmi jak coś co mógłby zrobić Jack."

"Już to słyszałam."

"Nie wiem nawet co powiedzieć. To rozczarowujące. Zasługujesz na coś o wiele lepszego. Wiesz o tym prawda?"

"Dlatego odeszłam."

Kontynuowaliśmy naszą rozmowę, która co zaskakujące trwała jakieś 10 minut. Nash i Cameron są naprawdę dobrymi przyjaciółmi. Nawet nie wiem co bym bez nich zrobiła.

Odkładając telefon zauważyłam na stole kartkę z moim imieniem, więc podeszłam i otworzyłam ją.

"Droga Paige, zaplanowaliśmy wycieczkę na Hawaje! Od dawna wiedzieliśmy, że chcesz pojechać na fajną plażę, a to jest twoja okazja. Tak, kartka była potrzebna. Kochamy cię. :) - mama i tata.

Zakryłam usta dłonią. Nie mogłam w to uwierzyć. Przez całe swoje życie chciałam pojechać na Hawaje. Pobiegłam na podwórko i zobaczyłam rodziców wyciągających coś z ogrodu.

"NIE WIERZĘ." Praktycznie wykrzyknęłam i pobiegłam w ich stronę. Skoczyłam na nich i przytuliłam tak mocno jak tylko mogłam.

"Woah." Tato prawie się przewrócił. "Naprawdę jedziemy na Hawaje?" Mama zaśmiała się. "Tak."

Wytłumaczyli mi cały plan podróży. Co za perfekcyjny pomysł, aby poprawić mi nastrój. To będzie prawdziwa zabawa. Jeszcze do niej daleko, ale zdecydowanie jest ona warta czekania.

/////

Później tego dnia poszłam razem z mamą na siłownię po czym zabrała mnie do piekarni Pam's, żeby kupić ciastka (tym samym mijając się trochę z celem ćwiczeń, ale zawsze tak robimy).

Obydwie weszłyśmy do środka i ustawiłyśmy się w kolejce, która zawsze tam jest. Gdy nadeszła nasza kolej Pam przywitała mnie i moją mamę.

"Paige! Amy! Miło was widzieć. Co mogę wam podać?" Uśmiechnęłam się. "Tylko jedno z tych dużych lukrowanych ciastek." Zaznaczyłam.

"A ja wezmę niemieckiego, czekoladowego donuta." Powiedziała mama wzruszając ramionami.

"Bardzo dobry wybór." Powiedziała Pam potakując.

"Te są naprawdę bardzo dobre." Powiedział jeden z pracowników. Podeszłam do jednego ze stolików i usiadłam przy nim czekając aż mama zapłaci za rachunek.

To jest miejsce w którym powinnam być. Normalna dziewczyna w piekarni w Ralston w Nebrasce. Nie ze swoim sławnym chłopakiem, który jest w trasie koncertowej. Nie podróżując po USA. Nie należę do tego świata.

Uśmiechnęłam się, gdy mama usiadła obok mnie.

To jest miejsce do którego przynależę.

Be My First - Jack Gilinsky Fanfiction // Tłumaczenie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz