Rozdział 54 - Sleep

1.7K 135 11
                                    

Było około 3 nad ranem, a mimo to wciąż nie mogłam zasnąć. Nie chciałam za bardzo przewracać się an koi żeby nie obudzić chłopców. Większość z nich zmusiła się do snu, aby nie być rano zmęczonym.

Starałam się nie myśleć o ciasteczkach fortuny, ale nie mogłam wyrzucić tego ze swojej głowy.

"Ona wraca." Słowa cały czas przewijały się w moich myślach...Ava?

Przewróciłam się na drugi bok i zagłębiłam się we wspomnieniach.

Flashback:

"Idź!" Powiedziała Ava.

"Przestań! Pójdę  kiedy będę gotowa." Zaśmiałam się. Nagle poczułam jak ktoś mnie popycha i zanim zorientowałam się zjeżdżałam już w dół na wodnej ślizgawce. Mogłam usłyszeć śmiech Avy za sobą. Nie mogłam się powstrzymać i też zaczęłam się śmiać. Byłam przerażona prędkością z jaką się poruszałam i zimną wodą, która mnie otaczała.

Gdy zbliżałam się do końca, zatkałam nos i wpadłam do wody z pluskiem. Zanim wydostałam się na powierzchnię usłyszałam jak Ava wpada do wody.

"Nie byłam gotowa!" Powiedziałam do niej.

"Ale dobrze się bawiłaś, prawda?" Uśmiechnęła się.

"Taak..." Przyznałam się. Obydwie zaśmiałyśmy się i skierowałyśmy się w stronę krawędzi basenu.

"Dziewczyny, jesteście już gotowe?" Zapytała mama Avy.

"Nie mamo. 20 minut więcej!" Błagała Ava.

"10." Powiedziała ze skrzyżowanymi na piersi ramionami.

"20! Nie możemy po prostu zostać tutaj same?"

"15 i nie! Macie 9 lat nie 18." Jej mama się zaśmiała.

"Okej." Powiedziałyśmy równocześnie.

"Chcesz zrobić to jeszcze raz?"

"Prześcignę cię!" Wyskoczyłam z basenu i zaczęłam biec w stronę drabinki, gdzie widniał napis "Nie biegać."

Pojedyncza łza spłynęła po mojej twarzy. To było właśnie to co kochałam w Avie. Inspirowała mnie do robienia rzeczy, których się bałam, a jeśli nie mogłam ich zrobić o własnych siłach motywowała mnie.

"Paige." Usłyszałam czyjś szept. Podskoczyłam i spojrzałam na drugą stronę mojego łóżka. Nie mogłam zobaczyć kto to, więc włączyłam latarkę w telefonie i zaświeciłam ją w stronę skąd dobiegał szept. Jack.

"Wystraszyłeś mnie." Powiedziałam.

"Przepraszam." Wyszeptał wdrapując się do mojej koi.

"Co ty robisz?!" Zapytałam przesuwając się.

"Nie mogłem spaaaać." Powiedział przeciągają ostatnie słowo. Wszedł pod koc i przyciągnął mnie do siebie. Koja jest ekstremalnie mała, więc byliśmy ekstremalnie ściśnięci. I podobało mi się to.

Westchnęłam.

"Dlaczego nie możesz spać?" Zapytałam.

"Nerwy." Powiedział.

"Związane z trasą?"

"Tak i z tobą też. Chcę żebyś była szczęśliwa i dobrze się bawiła."

"Będę.."

"Wszystko w porządku? Naprawdę. Bądź szczera." Zapytał.

"Jest w porządku." Powiedziałam.

"Jeśli będziesz chciała porozmawiać zawsze możesz przyjść do mnie. Wysłucham wszystkiego co będziesz chciała mi powiedzieć."

Uśmiechnęłam się.

Bawił się kosmykami moich włosów.

"Kocham cię." Powiedziałam.

"Ja ciebie bardziej." Odpowiedział.

"Ja najbardziej." Zaśmiałam się.

"To jest tandetna gra."

Obydwoje zaśmialiśmy się. Było zupełnie ciemno i nie byłam w stanie nic zobaczyć przez co jego głos wydawał się być jeszcze słodszy.

Mój telefon zawibrował. Podniosłam go i zmrużyłam oczy przez jasne światło wyświetlacza.

"Cholera." Jack zasłonił swoje oczy.

"Przepraszam." Zachichotałam.

Zmrużyłam oczy na wiadomość od Nasha.

"Miałaś jakieś wieści od Avy?"










Be My First - Jack Gilinsky Fanfiction // Tłumaczenie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz