Rozdział 51 - Detached

1.3K 109 6
                                    

Zadrżałam z przerażenia. Trzymałam telefon w dłoni zbyt przerażona, aby odebrać.

"Co?" Zapytał zmieszany Kenny.

Przeciągnęłam palcem na zieloną słuchawkę i przyłożyłam urządzenie do ucha.

"H...Halo?" Serce waliło mi w piersi.

Nikt nie odpowiedział.

"Ava?" Zapytałam.

Nic.

"Proszę...Jeśli to ty...Odpowiedz mi." Wyszeptałam.

Usłyszałam czyjś oddech. Oddech, który był nawet cięższy od mojego.

Spojrzałam na telefon żeby mieć pewność, że to jej numer.

Spróbowałam ostatni raz.

"Czy to jakiegoś rodzaju żart? Ava? To nie jest śmieszne." Powiedziałam.

Osoba po drugiej stronie rozłączyła się.

Ktokolwiek to był nie chciał rozmawiać. Czy to była Ava?

"Um, co się właśnie stało?" Zapytał Kenny.

"Ona, ona- zadzwoniła do mnie. Moja przyjaciółka...Ona zadzwoniła do mnie."

"Co do cholery? Powiedziała coś?"

"Nie mogłam nic usłyszeć. Tylko samo oddychanie."

"To...naprawdę przerażające." Ściągnął swoje brwi.

Nie wiedziałam co myśleć. Czy Ava żyła? Umarła? Czy ktoś ukradł jej telefon? Dlaczego miałby dzwonić akurat do mnie?... Co się dzieje?

"Wróćmy już do środka." Zasugerowałam. Chłopak skierował się za mną w stronę drzwi i wróciliśmy do sali, gdzie Jack and Jack śpiewali Wild Life.

Patrzyłam na nich, gdy ćwiczyli swój układ taneczny, ale mimo to nie mogłam przestać myśleć o Avie co tylko pogarszało sytuację. Nie wiedziałam czy mam się rozpłakać po raz milionowy tego dnia czy być wściekła. Schowałam twarz w dłoniach, a Jack podszedł do mnie w trakcie trwania przerwy.

"Cześć kochanie, wszystko w porządku?" Potarł moje plecy.

Westchnęłam. "Mam ciebie, oczywiscie, że wszystko jest porządku." Pochyliłam się ku niemu, a on przytulił mnie do siebie.
"Przykro mi z powodu tego co się wydarzyło..." Powiedział.

"Ja też." Przygryzłam dolną wargę przez co przestała drgać. Nie będę znowu płakać.

"Ava powiedziała mi w 5 klasie zanim poszła na swoją pierwszą przejażdżkę rollercoasterem, że jeśli coś jej się stanie to mam dalej żyć swoim życiem i być szcześliwa. Wtedy to był taki śmieszny żart, ale teraz to stało się prawdą."

"Myślisz, że wciąż chciałaby tego?"

"...Tak." Powiedziałam.

"Nie zamierzam tak po prostu zapomnieć o tym co się wydarzyło, ale chcę cieszyć się swoim życiem i dobrze spędzać czas. To jedyny sposób żeby odciagnąć od siebie te myśli." Spojrzałam na Jacka.

"Zgadzam się." Uśmiechnął się i pocałował mnie. Nagle usiadłam z dzikim spojrzeniem w oczach.

"...Jack" Powiedziałam. Moje oczy zaszły łzami.

"Co?" Usiadł obok mnie. "Coś jest nie tak?"

"Ta wróżbiarka...Miała racje..." W mojej głowie powróciłam do momentu w ktorym krzyczała "ŚMIERĆ". Pogrążyłam się we wspomnieniach.

"O mój boże..."

*********
Cześć! Co myślicie o takim zwrocie akcji? Dziękuję za to, że czytacie i zostawiacie po sobie komentarze i gwiazdki. Strasznie się z tego cieszę!

Dzisiaj pojawi się jeszcze jeden rozdział!

Jeśli macie twittera zostawcie w komentarzach swoje nazwy to was zaobserwuje! Moja nazwa to @tom_mmii

Be My First - Jack Gilinsky Fanfiction // Tłumaczenie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz